poniedziałek, 29 lipca 2013

Imieninowy placek pożarty przez psa, czyli dwa razy jabłka w cieście...

29 lipca

Upały nie dają wytchnienia, dzisiaj już było naprawdę strasznie... Ale ! Niech trwa lato! Ostatnio mam ograniczony dostęp do sieci, próbuję dzisiaj nadrobić zaległości :- ) W piątek imieniny Anny były, czyli moje, ale również mojej Babci.
Upiekłam super placek z jabłkami. Pierwszy raz jadłam go rok temu zimą, na urodzinach koleżanki. Był ze złotą renetą. Potem wypróbowałam go z antonówką: okazał się hitem. Zapomniałam o nim, aż do 26 lipca:-) Upiekłam. Zapach ciasta, jabłek i cynamonu z wanilią, cudowny ! Smakuje również świetnie.



W piątkowe przedpołudnie przyjechała z życzeniami szwagierka z mężem i siostrzeńcem. Prosto z piekarnika, całą blachę wyniosłam na ogrodowy stół. Zjedliśmy może cztery porcje... Odprowadziłam gości... a w tym czasie pies wskoczył na stół i ... zmasakrował placek :-) Zjadł cały wierzch... Uwierzcie, wcale nie było mi do śmiechu... Szczęście, że miałam wszystkie składniki na drugi... A i szkoda, że nie mam zdjęcia resztek:- (


Jabłka w cieście:
składniki:

  • 3 szklanki mąki
  • 2 op. serka homogenizowanego
  • 1,5 kostki masła
  • 3 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 2 łyżki cynamonu+ cukier wanilinowy do posypania jabłek
  • 9 jabłek obranych, przekrojonych na połówki, wydrążony / najlepsze odmiany wczesne /
Mąkę z proszkiem + masło + serki zagnieść, schować na min. 30 minut do lodówki; Podzielić na dwie części; Jedną rozwałkować na blachę z piekarnika / ja na papierze do pieczenia /; Ułożyć połówki jabłek, posypać cynamonem i wanilią, przykryć drugą częścią ciasta; Piec ok.35- 40 minut w 180 stopniach;
Ciepły placek polać lukrem;
Lukier:

  • 15 dag cukru pudru
  • 2-3 łyżki soku z cytryny
  • 1-2 łyżki gorącej wody
Wszystko razem ukręcić i na ciasto :- )
CHOWAĆ PRZED PSEM !



Nowy placek zabrałam do Babci...

Pozdrawiam wszystkich zaglądających, cieszę się z każdego komentarza :- )

Jabłka w cieście polecam: smakuje nie tylko psom :-)

piątek, 26 lipca 2013

Babeczki z wiśniami

26 lipiec 

Dzisiaj wstałam skoro świt  /  prawie, bo o 6.00 :- ) /. Ta pora dnia jest tak piękna, że... trzeba być poetą, żeby ją opisać. Ogród  w świetle wschodzącego słońca, poprzez drzewa widać opadającą mgłę... Już czuje się nadchodzący upał, ale  ziemia oddaje  jeszcze chłód nocy. Kocham takie chwile:-)
A do tego jeszcze moja połówka przygotowała śniadanie ! Czy może być fajniejszy poranek?


Nie, nie myślcie, że to moja połówka upiekła babeczki z wiśniami / to dopiero byłoby wydarzenie ! / :- ) Babki zostały upieczone dla Córci i narzeczonego na wakacyjny wyjazd. Skorzystałam z przepisu Wiewióry tutaj, ale zmieniłam go nieco. W przepisie jest kubek cukru, ja dałam 3/ 4: mimo to jeszcze dla mnie za dużo. Zamiast kardamonu użyłam 1/2 łyżeczki kurkumy. Aha ! Używam tylko brązowego cukru. Oczywiście zamiast rabarbaru dodałam wiśnie: szklankę wydrylowanych, odsączonych owoców. Ponieważ nie posypywałam wierzchu cukrem, posmarowałam łyżeczką własnej konfitury wiśniowej, która jest dość kwaskowa.



Muffinki z tego przepisu według mnie są świetne, stają się jeszcze smaczniejsze na drugi, czy trzeci dzień / jeśli zostaną / .  Polecam także do malin. Myślę, że wypróbuję także ze śliwkami :- )

Pozdrawiam serdecznie wszystkich zaglądających :- )
Uważajcie na siebie w te nadchodzące upały !

poniedziałek, 22 lipca 2013

Biesiada w moim ogrodzie

22 lipca

Spotkanie rodzinne planowane było z dużym wyprzedzeniem: jedna siostra cioteczna mieszka w stolicy, druga w Łodzi , a do tego jest młodą mamą; Jak to bywa nie udało się wszystkim dotrzeć. W sumie był o nas siedemnaście dorosłych i czworo dzieci.  Nie był to ' wynik' do końca zadowalający :- ( Liczyłam na więcej...  Rzadko  spotykamy się całą rodziną i mam nadzieję, że biesiady w moim ogrodzie staną się tradycją. Cieszę się tym bardziej, że mogłam pochwalić się małą zmianą przed domem, którą to udało się 'stworzyć ' bez mała chwilę przed... Było tak:




 Teraz jest tak:



Nie ukrywam, że przygotowania trwały dłuższą chwilę. Miałam motywację do energicznego sprzątania ogrodu / pielenie, strzyżenie, cięcie /, ale i  Córcia stanęła na wysokości zadania ! Plac zabaw odnowiony:- ) Bardzo mnie to cieszy, ponieważ powstał dokładnie 20 lat temu, a nadal jest atrakcją dla moich siostrzeńców. Goście zjeżdżali się od godzin przedpołudniowych, każdy kiedy najbardziej mu pasowało. Każdy również przywiózł coś ze sobą:- ) Ja przygotowałam gar  pomidorówki, bigos ze słodkiej kapusty, kompot i kruszon z malinami. Pozostali biesiadnicy dowieźli: szarlotkę, ciasto z dżemem porzeczkowym. Nie mogło obejść się bez sałatek: jarzynowej, z bobem i bekonem, była także świetna z avocado /plus różne dodatki / posypana sezamem !  Oprócz zupy daniem głównym były różne kiełbasy z  'grila' podane z bigosem oczywiście. Zapomniałabym jeszcze o grzankach ze świeżymi pomidorami w ziołach, które przygotowała Córcia !



Nie mogłam się powstrzymać i wkleiłam zdjęcie babskiej części rodziny plus siostrzeniec :-) Dzieci jak i dorośli / mam nadzieję / bawiły się świetnie, zwłaszcza przy moim nowym nabytku kamieniu - fontannie. Bezcenne były również 'ojców rozmowy' / jeden z trzyletnim stażem , drugi z trzymiesięcznym /.
Nie zabrakło także muzykowania:



Odbyły się zawody w strzelaniu z wiatrówki / pod uważnym okiem instruktora /:



Na koniec / dla mnie za szybki / goście posprzątali po sobie : - ) oraz obiecali, że będą zaglądać częściej ! Co mnie bardzo cieszy, bo ogród naprawdę żyje wtedy, kiedy przebywają w nim i dobrze się czują ludzie, prawda?
Ja, moja połówka i rodzice siedzieliśmy jeszcze do późna poszukując w sieci ulubionych piosenek: spełniając swoje muzyczne marzenia. Były śpiewy, a nawet tańce. TAKIE CHWILE SĄ BEZCENNE...
Serdecznie pozdrawiam wszystkich zaglądających !
Napiszcie, czy również Wy lubicie takie SPOTKANIA?



niedziela, 21 lipca 2013

Kruszon z malinami

21lipca

Wczoraj gościłam u siebie rodzinę. Biesiada się udała, pogoda dopisała, humory też, więcej o tym w następnym wpisie. Dzisiaj chciałam pochwalić się moim kruszonem malinowym, który 'rozszedł' się w mgnieniu oka ;- ) Inspiracją do niego był przepis Bistro Mamy na crumble rabarbarowe. Swój kruszon zrobiłam po swojemu;



Nie mam zdjęcia całości - nie zdążyłam :-)

Kruszon:

  • kostka masła
  • 3/4 szklanki brązowego cukru
  • tyle mąki ile zabierze masło z cukrem / u mnie więcej niż szklanka / 
  • zagniatamy i odkładamy do zamrażarki
Owoce:

  • 2 pojemniki malin
  • 2 łyżki masła
  • 2 łyżki brązowego cukru
  • 1 łyżka miodu
  • 1 czubata łyżka mąki ziemniaczanej
masło+ cukier +miód = rozpuszczamy na patelni, dodajemy maliny i dusimy ok.5 minut; posypujemy mąką, delikatnie mieszamy; studzimy;


Owoce przekładamy do naczynia żaroodpornego, a na nie ścieramy na grubej tarce kruszonkę. Wierzch posypujemy jeszcze brązowym cukrem. Do piekarnika na ok.20 - 25 minut 180 stopni. Jest OK w chwili kiedy kruszonka się zarumieni;



Jakiś czas temu robiłam crumble z rabarbarem z przepisu BM, było wyśmienite.
Ale! Kruszon z malinami powala na kolana!  Oczywiście jest to subiektywna opinia, choć nie tylko moja :- ) Chrupiąca słodkość ciasta w połączeniu z kwaskowością malin... i jeszcze ten zapach ! 
Polecam ! Nie wymaga zbyt wiele czasu, ani produktów, ani specjalnych zdolności:- )
Sam smak lata.
Pozdrowienia serdeczne !

czwartek, 18 lipca 2013

Kawarna, czyli bułgarski gulasz

18 lipca


Jakiś czas temu wziąłam udział w konkursie ogłoszonym  przez JESTSMAK. Dotyczył on wspomnień kulinarnych z podróży. Niestety :- ( nie wygrałam, ale... Dzielę się przepisem, bo jest po prostu dobry :-)

Smaki, które wspominam szczególnie nostalgicznie to smaki bułgarskie. Wiele lat temu, kiedy w Bułgarii byłam pierwszy raz, trafiliśmy na mały bar w którym gotowało małżeństwo. Oprócz tradycyjnych bułgarskich  potraw  takich jak: sałatka szopska, musaka, czy tarator, jedliśmy papryki nadziewane kozim serem, wspaniałą baraninę z rożna, a nawet raki ! Słońce, ciepłe morze, rodzina, przyjaciele i wspaniałe domowe jedzenie... Czego chcieć więcej? Ja podaję przepis na pyszny, prosty bułgarski gulasz.

Kawarna / porcja na 3 osoby /

4 grubsze plastry schabu
2 średnie pory / białe części /
jedna ostra papryka w strąku
przecier pomidorowy / mały karton lub przecier z 4 pomidorów /
1/2 szklanki czerwonego wytrawnego wina
2-3 liście laurowe, ziele, sól, pieprz
2 łyżki papryki słodkiej w proszku
smalec! do smażenia 
świeża kolendra lub natka pietruszki do posypania;




Mięso pokrojone w kostkę smażymy na smalcu, dodajemy paprykę w proszku,
pokrojone pory, solimy. Po chwili przekładamy do rondla, dodajemy przyprawy i strąk papryki,przecier pomidorowy, dolewamy wino. Gulasz dusi się aż płyn wyparuje. 
Ja dolewam  szklankę przegotowanej wody  i jeszcze chwilę gotuję. W wersji oryginalnej ma być bardzo gęste i tłuste.
Nie polecam jednak smażenie na oleju, czy maśle. Musi być na smalcu.
Smaczego !


Jak zawsze pozdrawiam serdecznie wszystkich zaglądających.
Miło mi czytać Wasze komentarze :-)

poniedziałek, 15 lipca 2013

Ozorki w sosie pomidorowym

7 lipca

Moi domownicy przepadają za ozorkami. Wiem, że wielu z Was otrząśnie się z obrzydzeniem prawie...: - ) Ja osobiście bardzo lubię  podroby. Lubię serca, żołądki i cynaderki. Mniej pierogi z dudkami, ale ! W wykonaniu mojej koleżanki Boni są wyjątkiem: - ) Naprawdę przepyszne. Dzisiaj kuchnia serwowała wieprzowe ozorki w dwóch sosach : pomidorowym i pieczeniowym. 





  • 4 oczyszczone ozorki
  • włoszczyzna, sól, papryka ostra
  • 1/2 kartonika przecieru pomidorowego
  • mąka do zagęszczenia sosu
Ozorki obgotowuję parę minut, kiedy przestygną obieram z błon, dzielę wzdłuż każdego; wkładam do gotującego się bulionu warzywnego ok. 3/4 litra; dodaję sól;
Po ok. 1  i 1/2 godziny, kiedy ozorki są miękkie wyjmuję je razem z  warzywami;
Dodaję przecier pomidorowy, czili, zagęszczam; Gotuję jeszcze przez chwilę / już razem z ozorkami /;



Same ozorki z wyglądu może nie są zbyt apetyczne, ale w połączeniu z sosem: pycha ! U nas podane jak pisałam w dwóch wersjach, ponieważ połówka lubi z sosem pieczeniowym:

  • wywar w którym gotowały się ozorki + przetarta przez sitko zesmażona cebulka
  • zagęszczam i doprawiam śmietaną / pamiętamy o zahartowaniu śmietany, czyli uprzednim rozmieszaniu jej w kubeczku z małą ilością sosu /
Dzisiaj ja przygotowałam ozorki do gotowania, a Córka doprawiała sosy - super jej wyszły. Sobie zrobiła z frytkami z młodych ziemniaków / upieczonych w piekarniku bez tłuszczu / , nam usmażyła placki ziemniaczane ! 



 Zdjęcia wersji z sosem pieczeniowym nie zrobiłam  :- (

Pozdrawiam i do miłego !

niedziela, 14 lipca 2013

Proste ciasto piaskowe

14 lipca

Wczoraj korzystając z pogody, a raczej jej braku postanowiłam zając się generalnymi porządkami w domu :- ) Dla odmiany... Choć ogród wciąż i wciąż wymaga opieki i pracy, dom głośno wołał / trochę jak w bajce o Pani Zimie, pamiętacie? / : sprzątnij mnie, sprzątnij ...  Jak zaczęłam, tak dzień zleciał: -) Czasu zostało mało na upieczenie ciasta. Pomyślałam, że  upiekę ciasto piaskowe, proste i szybkie. Z przepisu mamy mojej połówki : - ) 




Wczoraj dostałam od koleżanki fajne musy owocowe, świetnie komponują się z plackiem. Od razu ciasto staje się bardziej letnie ! Bardzo dobrze smakuje ze świeżymi owocami, lekko rozmiksowanymi.




Przepis:

  • 4  całe jaja
  • 3/4 szklanki cukru / może być mniej /
  • 1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • rozpuszczone masło
  • szklanka mąki pszennej i szklanka mąki ziemniaczanej
  • u mnie odrobina laski wanilii
Całe jaja mieszamy z cukrem+ proszek+ szklanka mąki + powoli ostudzone masło
+ szklanka mąki; pieczemy ok.45- 50 minut w temperaturze 170-180 stopni. Sprawdzamy patyczkiem, czy dobrze upieczone :- )

U mnie zawsze zbyt szybko rośnie i pęka, co wcale nie zmienia smaku !



Ten przepis jest fajny, bo zmieniając jedynie rodzaj tłuszczu i  rodzaje mąki, można piec inne placki:

  • 4 całe jaja
  • taka sama ilość proszku
  • taka sama ilość cukru
  • 1 i 3/4 szklanki mąki pszennej 
  • 1/2 szklanki oleju
  • 1/2 szklanki wody / najlepiej gazowanej /
  • 2 łyżki kakao
Jaja + cukier + proszek+ szklanka mąki+ na zmianę olej i woda+ reszta mąki;
Połowę masy wlewamy do keksówki / wysmarowanej tłuszczem /;
Do pozostałej części dodajemy kakao / miksujemy/ i wlewamy w środek jasnej masy; Pieczemy tak samo jak piaskowe;
Nalewając
po kilka łyżek jasnej i ciemnej masy:-) / naprzemiennie / wyjdzie nam  zebra;



Mistrzynią w pieczeniu babek z powyższych przepisów jest moja Córcia:-)
Świetnie wychodzą jej zwłaszcza babki cytrynowe.
Pięknej niedzieli życzę !
Moja połówka ma wolne i udajemy się zaraz na wycieczkę rowerową, mam nadzieję, że deszcz nas nie zmoczy...

piątek, 12 lipca 2013

Urodzinowe menu cd.

12 lipca

Upały chwilowo odeszły chyba do ciepłych krajów:- ), a ja cieszę się z deszczu - gdyby nie on,  mój ogród stałby się pustynią  jak nic... Ale jak na ironię losu dwa dni temu napełniłam basen :- ( Ciekawe kiedy zażyję w nim kąpieli... Bardzo lubię moment taki właśnie jak teraz: po deszczu wyszło słońce i lśnią krople wody na roślinach. Od czasu do czasu przeleci motylek , jakiś ptaszek i można by pomyśleć RAJ, gdyby nie przeokropne, cholerne KOMARY ! Ale miało być o urodzinowym menu :-)



Oprócz serowej przystawki i ruletek Córcia zrobiła jeszcze sałatkę, którą nazywamy wiosenną:

  • sałata masłowa / lub inna/
  • pomidorki koktajlowe pokrojone na połówki
  • rzodkiewka / prawie pęczek / w plasterkach
  • 4 jaja na twardo w ósemki
  • kilka kostek fety
  • szczypiorek
  • sos: 2 łyżki majonezu, łyżka keczupu pikantnego , łyżka jogurtu, trochę soli
Dania główne / obiadowe / były dwa:
zupa krem z kurek / niestety nie mam zdjęcia / , ale przepis podam na ok. 4,5 l wywaru, na 12 niewielkich porcji 

  • dwie porcje kurek / na targu w pojemniku jak po kiwi / umytych i uduszonych na maśle
  • na patelnię, do grzybów dodałam dwie spore cebule pokrojone w piórka
  • z indyczej szyjki i młodej włoszczyzny ugotowałam wywar / u mnie jeszcze łodyga lubczyku /, soląc i pieprząc do smaku
  • uduszone z cebulą kurki rozmiksowałam blenderem dodając po trochu rosołu i warzywa z niego / bez zieleniny /
  • do powstałego kremu dodałam jeden serek topiony / trójkąt/ i zaprawiłam śmietaną
  • na koniec jeszcze zupę zakwasiłam  łyżką octu winnego
  • podałam z grzankami i makaronem ryżowym / do wyboru /
Na drugie danie przygotowałyśmy pizzę w trzech wersjach / na zdjęciu z salami /



 Ciasto zrobiłam / nie po raz pierwszy / z przepisu Wiewióry tutaj, sos pomidorowy również.  Były trzy blachy z pizzą:

  • z salami i serem gouda / pół z sosem pomidorowym, pół z carbonarą /
  • z szynką parmeńską i suszonymi pomidorami / na pomidorowym sosie/, z goudą i mozzarellą
  • z kurczakiem / upieczonym wcześniej  w całości i obranym /, na sosie carbonara + mix serów : utarta gouda, oscypek i plastry fety

  • sos carbonara / na blachę z piekarnika / : duża śmietana , 2-3 łyżki majonezu, sól, pieprz, czosnek / opcjonalnie /, oregano, bazylia / opcjonalnie /
Trzy blachy rozeszły się w mgnieniu oka ! Wiele razy robiłam pizzę, ale pełnoziarniste ciasto od Wiewióry jest według mnie najlepsze:- )
Na koniec nie mogę sobie odmówić przyjemności pokazania Wam jak bawili się moi siostrzeńcy / jeden synek siostry, drugi siostry połówki / . Zabawa przy podlewaczce  była przednia :- )



Lato jest piękne ! Ślę pozdrowienia i czekam na komentarze :- )

środa, 10 lipca 2013

Menu urodzinowe

10 czerwca

Jak wspominałam we wcześniejszym wpisie,  lipiec obfituje u mnie w  rocznice i święta rodzinne. Dzisiaj parę słów o 21 urodzinach Córci. Chwila kiedy pierwszy raz trzymałam ją w ramionach, nie może i nie będzie nigdy z niczym się równać... Bezcenne. A moja myśl pierwsza? CUD. Krew z mojej krwi i kość z moich kości... Niesamowite naprawdę. Oczywiście całkowicie pominęłam wówczas wkład / chociażby genetyki/ ojca mojego CUDU, ale zważywszy na pracę jaką włożyłam w Jej narodziny... Można zrozumieć, prawda? A teraz jest dużą dziewczynką, kobietą- wcale już nie rodziców...  Dla nas zawsze będzie małą Magdusią:-)




Oczywiście bez tortu obejść by się nie mogło, Córcia wybrała przepis sama. Można znaleść go tutaj Zamiast lemon curd były maliny, reszta bez zmian. Czekoladowa beza  z kremem śmietanowym i rozpuszczoną czekoladą + maliny = CUDOWNE POŁĄCZENIE. Mój tata nazwał go Marzeniem Obłąkanego, a siostrzeniec / 6 lat / niejadek okropny, który nic nie chce próbować: zjadł kawałek!!!



Przed tortem były przystawki  i obiad oczywiście. Zrobiłyśmy ruletki rybaka oraz ruletki rzeźnika / inspirując się przepisem od Pascala, ale zmienionym prawie zupełnie/.




  • chleb tostowy okrojony ze skórek rozwałkowujemy z obu stron
  • pasta za makreli tutaj+ kawałki marynowanego czosnku / ze słoika/
  • kawałki kurczaka / u mnie pieczonego/+ pokrojone suszone pomidory
  • opakowanie serka Almette naturalnego lub Turka lub jaki kto chce
  • majonez
  • słodka papryka i szczypior do posypania
Kromki smarujemy majonezem, na brzegu układamy kurczaka, suszone pomidory, rolujemy. I tak kolejno z połowy chleba/ albo ile nam starczy farszu:-) / Ruletki z wierzchu smarujemy serkiem, obtaczamy w papryce.
Kromki smarujemy pastą, na brzegu układamy kawałki czosnku, rolujemy. Smarujemy wierzch serkiem, obtaczamy w szczypiorku.
Można wymyślać różne farsze, fajnie wygląda i smakuje. Polecam.
Kolejną przystawką była / sprawdzona na urodzinach siostry/ przekąska serowa od Marzeny z ZACISZAKUCHENNEGOtutaj

Na jeden wpis chyba wystarczy:-) Reszta w kolejnym...
Bardzo dziękuję wszystkim zaglądającym, w ostatnich dniach usłyszałam wiele miłych słów od osób po których wcale nie spodziewałam się ,że tu zaglądają...

Buziaki.

poniedziałek, 8 lipca 2013

Lipcowe święta

8 lipca

Wiele świąt u mnie w lipcu... Urodziny Córci, rocznica ślubu, imieniny / moje i Córci /, ale także te smutne... Rocznice pożegnań. Jakaś nostalgia mnie ogarnęła, tęsknota i smutek. Gonimy w  pośpiechu za... no właśnie za czym? Każdy ciągle się spieszy, denerwuje za kierownicą, złości, bo jedzenie mu nie smakuje, albo, że głodny. Zwraca uwagę na złe zachowania innych, swoich przy tym nie widząc... Coraz więcej mamy obowiązków, ale również  bawimy się coraz huczniej, bo przecież czas ucieka i kto wie, czy kiedyś lub gdzieś? Czy po latach ktoś będzie o tym pamiętał, czy będzie nas wspominał? Sądzę, że myślę o tym dlatego, bo tak przeplatają się te nasze rocznice... Za chwilę kolejny rok od śmierci cioci Michaliny, siostry teściowej. Była niezamężna, co nie znaczy , że samotna. Miała wiele przyjaciół, jedna z nich przynosi na jej grób ulubione kwiatki: fiołki, konwalie i róże. Pamiętam Misię bardzo dobrze, kiedy Córcia była mała, prawie każdego tygodnia we środy jechałyśmy do niej w odwiedziny. Nie mieliśmy jeszcze samochodu i była to cała wyprawa. Wiosenno- letnią porą z Małą wózku jechałam przez las / teraz nigdy bym się nie odważyła! / na końcowy miejskiego autobusu. Córcia bardzo lubiła te wyprawy, a Misią była zachwycona / czego niestety nie pamięta /  - ciocia recytowała Tuwima i Brzechwę, znała mnóstwo rymowanek - czym rozbawiała nas obie. Zawsze w jej kuchni można było zjeść coś ciekawego, innego. Bardzo schorowana, czasem była złośliwa, choć przyznać trzeba, że inteligentne były to złośliwości:-) Miśka czytała wszystko, wszystko pamiętała, znała daty urodzin, imienin i rocznic chyba całej rodziny...
Odwiedziłam ją ostatni raz w szpitalu kilka dni przed jej śmiercią, nie wierząc wcale, że to nasze ostatnie spotkanie.







Wiecie co ? Codziennie patrzę na mój ogród, obserwuję jak rośliny rosną, zakwitają, potem zamierają, wydawać by się mogło, że umierają, a one z każdą wiosną odnawiają się na nowo i wciąż na nowo. Nie może tak być z nami? Ciągle musimy się żegnać? A może w kolejnym życiu będziemy piękną byliną na przykład i trafimy do kogoś, kto będzie o nas dbał?  A my będziemy cieszyć go swoim widokiem wciąż na na nowo :-)








Z pozdrowieniami.

czwartek, 4 lipca 2013

Deser z musem z czerwonej porzeczki

4 lipca

Czas biegnie i biegnie, nie chce się zatrzymać, ani zwolnić nawet na chwilę:-)
Dzisiaj rodzinny obiad z okazji 21 urodzin Córci, ale o nim opowiem innym razem.
Jakiś czas temu na stronie Bistro Mamy zobaczyłam wpis o akcji:'Owoce z sadu i działki'. Mam mały sadek, ale u mnie wszystko dojrzewa nieco później. Będą morele, śliwki węgierki, jabłka i wiśnie.
Od soboty można zrywać czerwone porzeczki, czarne będą lada dzień. Do akcji postanowiłam dodać mój wymyślony na szybko deser z musem z owej czerwonej porzeczki... Ten deser to trochę recykling: został mi krążek biszkoptu w zamrażarce, kawałki gorzkiej czekolady w szafce i miska porzeczek zerwanych przez Babcię.
Wyszły fajne ciastka.








Z biszkoptu wycięłam krążki szklanką  / po trzy sztuki na porcję /;
Wcześniej z obranych porzeczek przygotowałam mus:
owoce zasypałam niewielką ilością cukru i podgrzewałam kilka minut;odłożyłam trochę owoców ; następnie przetarłam przez sito; otrzymałam mus gęstości śmietany;
czekoladę rozpuściłam z odrobiną mleka;
Pierwszy krążek biszkoptowy polałam ciepłym jeszcze musem, drugi czekoladą, trzeci musem. Przybrałam czekoladą i porzeczkami. 
Słodycz czekolady przeplata się z kwaskowością  porzeczek... Mojej rodzinie bardzo smakowało.
Może to dziwne, ale ja przepadam za czerwonymi porzeczkami, potrafię zjeść całą michę. Dla mnie wcale nie są kwaśne, są pyszne!
Kochani! Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze! Odpowiem na wszystkie niebawem. Czekam na więcej. 
Pozdrawiam wszystkich zaglądaczy !

Owoce z sadu i dzialki

wtorek, 2 lipca 2013

Torcik Jędrusia

2 lipca

W ostatnim wpisie wspomniałam o urodzinach siostrzeńca. Jędrzej skończył cztery lata. Fajny z niego gość, uwielbia piłkę nożną, zna się na drużynach, oczywiście wie kto gdzie gra. Spryciarz z niego: zna już literki i cyferki. Od dziecka jego najlepszą zabawą było... odprawianie mszy. Dzisiaj nie robi już tego tak często jak kiedyś, ale nadal jest mistrzem szczegółu:- ) Cudownie jest patrzeć jak dziecko pięknie się rozwija / szczególnie, że jest się tylko ciocią /. Jędruś świętował swoje urodziny w przedszkolu, drugi raz wśród znajomych dzieci, a niedzielny obiad był dla starszych członków rodziny :- ) Wszystko było pyszne, ale najważniejszy był oczywiście tort.






Siostra męża M. zrobiła tort jakiego jeszcze nie znaliśmy. Przepis pochodzi ze strony, którą znajdziecie tutaj. Ja robię inny tort chałwowy, ale ten bardzo nam smakował.
Jędrkowi najbardziej wierzch z posypką:- )
Wracaliśmy na rowerach, cud, że nie złapała nas kolka:-) tacy najedzeni byliśmy...
Pięknego słońca życzę wszystkim zaglądającym!