czwartek, 31 października 2013

Pierożki z dynią i błękitnym lazurem.

Wigilię Wszystkich Świetych spędzam w kuchni przygotowując menu na jutrzejszy dzień. Jak co roku spotykamy się z rodziną mojej połówki na wspólnym obiedzie. Daniem głównym, tradycyjnie od lat jest pieczony udziec barani i kapusta z grochem. Zupa będzie typowo jesienna, krem z pieczonej dyni. Na przystawkę podam pierożki z dynią z wymyślonego przeze mnie przepisu. Do zrobienia tego dania zainspirował mnie blog Jest Smak i ogłoszony tam konkurs.


























Ciasto na pierożki:
- czubata szklanka mąki pełnoziarnistej
- pół szklanki przecieru pomidorowego
- około 1/4 szklanki ciepłej wody
- sól
- łyżka rozpuszczonego klarowenego masła (ciepłego)
- jajko

Z podanych składników zagniatamy ciasto.

Farsz:
- kawałki małej dyni ze skórką
- sól, imbir, tymianek, rozmaryn, odrobina suszonej chili, 2 ząbki czosnku (utarte w moździerzu)
- niewielki kawałek sera typu błękitny lazur

Doprawioną dynię pieczemy w 180 stopniach około 20 minut. Czekamy aż wystynie. Obieramy ze skóry, kroimy na małe kawałki.



Z połówki ciasta rozwałkowujemy prostokąt, układamy w odstępach kawałki dyni oraz małe kawałki sera i kroimy na prostokąty. Następnie lepimy trójkątne pierożki. Gotujemy je około 8 minut we wrzącej osolonej wodzie. 
Zrobiłam je w dwóch wersjach


 z wody, polane masełkiem i posypane startym serem
                                           

zarumienione w piekaniku z odrobiną starej, pieczonej dyni 

Muszę się pochwalić, że pierożki wyszły przepyszne. Córci bardziej smakowała wersja z wody, dla mnie jedne i drugie były smaczne. Bałyśmy się, że będą mdłe, ale zaskoczyły nas ostrością smaku.

Idealne danie na jesień!
Pozdrawiam!

piątek, 25 października 2013

Akcja "jak gruszki na wierzbie".

Dzisiejsze przepisy dołączam do wspólnej akcji 'jak gruszki na wierzbie'. Pomysłodawczynią jest Ania z bloga Krzywa kromeczka Tutaj. Przepisów na dania z gruszkami miałam w głowie mnóstwo. Wybrałam dwa:
przystawkę i deser. Oba smakują super. O ile tę sałatkę robiłam dopiero drugi raz, to deser jest w stałym repertuarze od wielu lat. Robiła go mama mojej połówki, teraz robię ja :-)


Grilowane gruszki z grilowanym kurczakiem na kołderce z lodowej sałaty:



  • pierś z kurczaka kroimy w paseczki, marynujemy / oliwa, sól, rozmaryn i tymianek/ - odkładamy do lodówki
  • 4 - 5 gruszek obieramy ze skórki, kroimy na ćwiartki / bez gniazd nasiennych/ posypujemy brązowym cukrem, cynamonem, skrapiamy cytryną
  • część sałaty lodowej rwiemy i układamy na półmisku
  • na patelni grilowej dusimy kurczaka do miękkości / nie rumienimy/
  • to samo robimy z gruszką / zostawiamy sok, który zostanie na patelni /
  • na sałacie układamy mięsko, polewamy sosem z gruszek, na wierzch układamy owoce
  • osobno podajemy sos: jogurt grecki, odrobina  przyprawy 'złocisty kurczak' i musztardy
Fajna rzecz, moim domownikom i gościom bardzo pasuje :- )


Domowy budyń z gruszkami / 3 duże porcje /




  • 3 obrane, pokrojone na ćwiartki gruszki grilujemy podobnie jak wyżej, ale bez dodatku cukru / można lekko podgotować w zalewie: woda, odrobina cukru, cynamon, goździki /
  • 2 szklanki mleka + 2 jaja / dokładnie mieszamy i podgrzewamy powoli, ciągle mieszając /
  • dodajemy 2 łyżki cukru + wanilię
  • w niewielkiej ilości zimnego mleka rozpuszczamy 2 łyżki mąki pszennej
  • kiedy mleko z dodatkami będzie już dobrze zagrzane i zacznie gęstnieć - wlewamy mąkę i energicznie mieszamy zmniejszając gaz / albo zakres grzania / , gotujemy tak jak budyń
  • gruszki układamy w salaterce i zalewamy powstałą masą
  • u mnie udekorowany budyń został odrobiną cynamonu i soku klonowego
Bardzo jestem ciekawa co zaproponowały dziewczyny !


czwartek, 24 października 2013

Podsumowanie akcji remontowo - budowlanej

Po wczorajszej przecudnej pogodzie dziś powitało nas zachmurzone niebo... Szkoda, ale 'nic nie może przecież wiecznie trwać ' :- ) Dzisiaj nie będzie ani o kuchni, ani o ogrodzie. Ostatnimi czasy wspominałam o remanoncie garaży, które trwają i nie mają końca ... Nie było łatwo, dlatego mam potrzebę podsumowania :-)
Kiedy zamieszkaliśmy w naszym domu / 20 lat temu / moja połówka prowadziła warsztat samochodowy. Warszato - garaż przylegał do odmu. I tak zostało :-) Gwoli ścisłości dodam, że zbudowany został z materiałów 'recyklingowych'. Choć wówczas nie była  to znana nazwa :-) Do garażu z kolei przylegał drugi - nazywaliśmy go blaszakiem... Ten trwał na posterunku ponad 30 lat ! Długo szukałam zdjęć, które pokazywałby nasze zabudowania. Udało się ! 

Wiosna 2004 
Grudzień 2005 Wędzenie

Teraz przedstawię to co działo się przez ostanie dwa miesiące.







Zabierając się do remontu nie sądziliśmy, że trzeba będzie właściwie budować od nowa... Tak było :- ) My przeżyliśmy, gorzej z naszymi oszczędnościami :-(
Teraz czas na prezentację drugiego budynku gospodarczego. Ów ukryty był dotąd za cudownym blaszakiem pamiętającym wczesne lata 80 -te...




I taki efekt końcowy... Stare drzwi zostały. Dla mnie są piękne i mam do nich wielki sentyment :-) Zostaną oczyszczone i odmalowane. Wiosną oczywiście zrobię parę nasadzeń i... będzie fajnie ! Dużo zostało jeszcze do zrobienia, ale !
Mam wreszcie kotłownię z prawdziwego zdarzenia i miejsce na pralnię. A najważniejsze dla mnie jest kilka rzeczy :
  1. mamy super elektryczną bramę 
  2. nie wchodzimy do domu bezpośrednio z garażu
  3. uporaliśmy się z niepotrzebnymi od wileu lat rzeczami
  4. pozbyliśmy się koszmarnego blaszaka
I jeszcze coś ! Mam taką wędzarkę o jakiej marzyłam !!!
Było tak:
  Mój tata z siostrzeńcem 2004 rok
Teraz jest tak:  
Moją wędzarkę spowija jesienna mgła...

Sporo jeszcze zostało do zrobienia przed zimą. Sprzątnąć betonowe belki. Pomalować garażowe okna, szafki, futryny drzwi. Ale najgorsze już za nami, a powiem Wam ze bywały momenty... Sądziliśmy z M., że nie damy rady ogarnać bajzlu który zalegał podwórko !!!   UDAŁO SIĘ ! Prawie :-)

Seredczności dla wszystkich, którzy dotrwali do końca tego wpisu !
Buziaki !

niedziela, 20 października 2013

Pasta z indyczych wątróbek ze smażonymi jabłkami

Dzisiaj miało być podsumowanie naszych remontów... , ale brakuje mi jeszcze zdjęć:- ( W zastępstwie zaległy przepis: paszteto - pasta z indyczych wątróbek:


Przepis:

  • 50 dag świeżych wątróbek indyczych
  • duża cebula
  • sól, pieprz, cynamon, gałka
  • 3  jabłka antonówki
  • 1-2 łyżki klarowanego masła
Oczyszczone, umyte i osuszone wątróbki podsmażamy na maśle / krótko i nie zrumieniamy /; To samo robimy z pokrojoną cebulą; Na koniec dusimy jabłka pokrojone w kawałki; Dodajemy do nich cynamon i ewentualnie trochę cukru;
Przestudzone lekko wątróbki miksujemy blenderem, dodając cebulkę, a na koniec dosmaczamy solą, pieprzem i gałką. Świeże pieczywo smarujemy masłem, powstałą pastą i masą jabłeczną :-)



Taki błyskawiczny pasztet jedliśmy kiedyś we włoskiej knajpce jako przystawkę. Smakował bardzo podobnie, choć nie mam 100 % pewności, czy odgadłam wszystkie składniki:-) Dla mnie pewne są dwie rzeczy: bardzo nam smakuje, a Córcia, która nie przepada za wątróbką, zjada równie chętnie jak my :-)  Taka pasta podana w małych miseczkach będzie fajną przystawką na imprezę.

MIŁEJ NIEDZIELI WSZYSTKIM ZAGLĄDAJĄCYM !
Ps. Ja biegnę do ogrodu, zapomniałam o cebulach tulipanów - muszę je jeszcze wsadzić do ziemi przed zimą :-)

czwartek, 17 października 2013

Chili con carne w mojej wersji :-)

Przez ponad 8 tygodni karmiłam Panów Robotników. Przyznam, że jakiś czas musiałam przyzwyczaić się do gotowania w większej ilości. Starałam się wymyślać dania jednogarnkowe, żeby pracy było mniej :- ) Czasem brakowało mi pomysłów... Przedwczoraj kuchnia wydała ostatni obiad dla czterech panów i ... mnie.
Właściwie pożywiło się pięć osób, bo mój M. podzielił się w pracy ze wspólnikiem :-)  Zainspirował mnie przepis WiewióryTUTAJ. Zrobiłam danie po swojemu, ze składników, które miałam na składzie :-)


Składniki:




  • 3 papryki
  • 2 cebule
  • 4 ząbki czosnku
  • paryczka chili / u mnie już obsuszony strąk/
  • 1 1/2 łyżeczki papryki słodkiej w proszku
  • 1 łyżka nasion kuminu
  • 1 łyżka nasion kolendry
  • ok.60 dag mielonego mięsa / ja zmieliłam odkoszczone udka bez skóry/
  • ok. 1 1/2 szklanki fasolki białej małej / namoczona i ugotowana /
  • 3 słoiki / po majonezie / przecieru pomidorowego własnego
  • 1 słoik przecieru z papryki czerwonej / własnego /
Przygotowanie:
Na rozgrzanej oliwie dusimy pokrojoną cebulę i czosnek / ok. 10 minut bez rumienienia/, dodajemy słodką paprykę, mięso mielone, solimy, po ok.5 minutach dodajemy przeciery, papryczkę chili bez pestek. Dusimy ok.1-2 godziny / wcześniej solimy i dodajemy roztarte w moździerzu nasiona  kolendry i kuminu/.  Ok. 5 minut przed końcem dodajemy odsączoną fasolkę.
Każdą porcję posypujemy zieleniną.




Powiem Wam, że moja połówka / Tradycjonalista Kulinarny /  był bardzo zadowolony :-) Reszta Panów także, sądząc po ilości, którą zjedli :- )


Jak zawsze pozdrawiam wszystkich zaglądających !

wtorek, 15 października 2013

Ciasteczka błyskawiczne i... kolejne ognisko:-)

Przedwczoraj korzystając z pięknej pogody, moja siostra ze szwagrem postanowili upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu :-) Posprzątać ogród paląc gałęzie, wykorzystując ogień do biesiady. Może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że mieszkają w mieście :-) Pogoda była bezwietrzna, więc nie przeszkadzaliśmy sąsiadom. Zresztą najbliżsi sąsiedzi byli również gośćmi  :-)Postanowiłam zrobić ciastka błyskawiczne przy udziale mojego młodszego siostrzeńca. Ciastka wyszły, ale M. pomagał tylko w ich zjedzeniu :-)


 Przepis:

  • dwie paczki okrągłych, małych biszkoptów
  • 0,25 litra śmietany kremówki
  • rozpuszczona tabliczka gorzkiej czekolady + 1/2 mlecznej
Śmietanę ubijamy i wlewamy stopniowo większą część czekolady / zostawiając trochę n a polewę /; Delikatnie mieszamy bitą śmietanę z czekoladą; Nakładamy na biszopta, przykrywamy drugim; I tak dalej... Kiedy ciasteczka są gotowe polewamy ciepłą czakoladą. Po ostygnięciu wkładamy na ok. 30 minut do lodówki.
Smacznego !


W robieniu ciastek M. nie pomagał - zrobiliśmy za to razem super ludki  !
Uważam, że jesteśmy bardzo zdolni :- ) Każdy z nich dostał imię, a śmiechu było przy tym.., bo ciągle nam się przewracały :-)
A potem... było już tylko ognisko i szaleństwa dzieci, które najbardziej zachwycone były swoim towarzystwem...






Przemiły dzień, naprawdę. Tydzień zaczął się słonecznie u nas i mam nadzieję, że jeszcze tak zostanie: nasz remont zaczyna zbliżać się do końca... Mam taką cichą, cichutką nadzieję, że już pod koniec tygodnia będę mogła zdać relację z jego zakończenia !
SERDECZNOŚCI !


sobota, 12 października 2013

Knedliczki od Agi w dwóch odsłonach


Ostatnie dni rozpieszczają nas cudownie słoneczną pogodą: poranki mgliste, chłodne, a potem w jednej chwili świat się rozświetla wszystkimi kolorami jesieni...
Mam nadzieję, że dzisiejszy dzień również będzie taki :-)
Już jakiś czas temu wypróbowałam przepis Agi na knedliki TUTAJ. Zachwyciły mnie, przede wszystkim dlatego, że robi się je bardzo szybko ! Poza tym jak lubicie kluchy to świetna odmiana :-)



Pierwsza wersja jest jak u Agi - z sosem śliwkowym. Ja do swoich śliwek dodałam sporą ilość kardamonu i dosłodziłam cukrem trzcinowym/ bardzo niewiele, bo owoce były słodkie;


W drugiej osłonie: na słono z sosem mięsnym. Knedle do tej wersji zrobiłam z dodatkiem ciemnego pieczywa. Kluchy wyszły bardziej razowe, ostrzejsze :-) Sos przygotowała moja siostra - jedliśmy obiad u rodziców. Wszystkim bardzo smakowało :-)
Polecam w każdej wersji. 
Jak zawsze serdecznie pozdrawiam wszystkich zaglądających !
Bardzo dziękuję za komentarze.
Korzystajcie jak najlepiej z pięknej jesiennej pogody :-)








środa, 9 października 2013

Maślaki w śmietanie


Nie jestem grzybiarzem, ale za grzybami przepadam. Lubię świeże, suszone, marynowane. Smażone kanie, rydze i prawdziwki. Opieńki w pierogach, sałatki z maślaków. Wszystkie. Szczęściem zbierają rodzice, a i moja połówka potrafi znaleźć w naszym leśnym ogrodzie piękne kanie i masę maślaków. I tak po ostatnim zbiorze, grzybki obrałam, umyłam, odsączyłam i poddusiłam na maśle :-)
Dosypałam soli, ziół prowansalskich, imbiru. Zrumieniłam sporo cebuli / też na maśle /.


Dodałam do maślaków. Wlałam dużą śmietanę 12 %. Sos gotował się na małym ogniu, a ja często  mieszałam go, żeby nie zważył się i nie przypalił. Po ok.15 minutach, doprawiłam  jeszcze niewielką ilością chińskiej przyprawy '5 smaków '. Posypałam posiekanym koperkiem.  Sos wymieszałam z pełnoziarnistym makaronem spaghetti. Na wierzch starłam odrobinę  złocistego lazuru, posypałam świeżym pieprzem.

Powiem tak: nie często się chwalę, ale smak tego dania przeszedł moje oczekiwania ! Naprawdę było wyśmienite.


Składniki / dobre pięć porcji /
  • po obraniu około 2 litrów maślaków
  • masło klarowane
  • duża 12 % śmietana
  • 2-3 cebule
  • zioła prowansalskie
  • sól
  • pieprz
  • przyprawa 5 smaków
  • świeży koperek
  • złocisty lazur lub inny ser
  • dowolny makaron / u mnie spaghetti /
Przepis dodaję do akcji:

poniedziałek, 7 października 2013

Wszystkie barwy jesieni


Jeszcze w zeszłym tygodniu cieszyłam się kwitnącymi kwiatami w ogrodzie, czekałam, aż zaczerwieni się winobluszcz, a mróz psotnik zniszczył i kanny, astry,  aksamitki, zważył liście pnączy i sumaków... Zamiast babiego lata mroźne noce i ranki :-(




Dobrze, że przymrozki trwały krótko, bo inaczej już na początku października drzewa straciłyby wszystkie liście :-)
A od niedzieli jest już fajnie ciepło i pojawia się  nadzieja na polską złotą jesień :-) 



Pomimo krótszego dnia, cichnącego szczebiotu ptaków / u mnie niezmiennie słychać dzięcioła, który uparcie wykuwa dziury pod rynnami ! :-) / i biegajacych myszy :-) jesień jest piękna. Ze swoimi mgłami, rosą, całą paletą barw. Nie jestem artystyczną duszą, ale spektakl natury potrafię docenić :-) Na koniec jeszcze zdjęcia z niedzielnego spaceru nad pobliski staw.



Życzę wszystkim pięknej złotej jesieni i czasu, żeby ją poczuć :-)

piątek, 4 października 2013

Chleb z oliwkami, czyli mój pierwszy raz w akcji !


Jakiś czas temu pozazdrościłam dziewczynom wspólnych akcji pieczenia chleba :-) Marzena z Zacisza kuchennego nie zapomniała o tym, przysłała m i zakwas, którego nie miałam i wpisała na listę piekarek ! I dzięki niej upiekłam  chleb na zakwasie i do tego jeszcze z oliwkami !



Zanim opowiem historię samego pieczenia, wklejam listę piekarek: dzięki nim mogłam wymienić się wieloma spostrzeżeniami :-)



Dzisiaj wszystkie piekarki mają opublikować swoje posty dotyczące akcji.
Mam nadzieję, że wszystkim dobrze się upiekło. Moja historia pieczenia tego świetnego chleba jest taka: w niedzielę podjęłam pierwszą próbę, zrobiłam bochenek i 'focciacię' / taka była propozycja /. Trzymałam się przepisu, bo w swojej karierze mam chleby na drożdżach jedynie :- ( Pierwsza wiadomo upiekła  się focciacia.  Mój ukochany był zachwycony, ale dla mnie była jakaś mało chrupiąca...
Chleb ważył chyba z tonę !!! Tragiczny gnieciuch, można nim zabić... Poczytałam wątki dziewczyn na mailach i ... eureka ! Dokarmiłam zakwas drożdżami piekarniczymi. UDAŁO SIĘ ! 


Przepis Wisły :
(wg J. Hamelmana)

Zaczyn płynny
30 g aktywnego zakwasu (może być pszenny lub żytni, trzeba go dzień wcześniej wyciągnąć z lodówki i odkarmić)
150 g maki pszennej, chlebowej
180 g wody
Ciasto chlebowe
360 g płynnego zaczynu
360 g wody (lekko ciepłej)
720 g mąki - to jest 90 g maki pszennej pełnoziarnistej + 630 g mąki chlebowej
2 łyżeczki soli
200 g oliwek (odcedzonych i osuszonych)


  1. Połączyć zaczyn z wodą, dodać pozostałe składniki oprócz oliwek i wyrabiać robotem 3 minuty na pierwszym biegu, a następnie 3 minuty na biegu drugim. Dodać oliwki i wyrobić tak aby połączyły się z ciastem. Można też wrobić je ręcznie.
  2. Zostawić do wyrośnięcia, pod folią na 2,5 godziny. W tym czasie odgazować dwukrotnie, delikatnie rozciągając i składając.
  3. Podzielić ciasto na dwa małe bochenki lub uformować bochenek z 1100 g ciasta, a z pozostałych 500 g zrobić foccacię.
  4. Bochenek ma wyrastać w lodówce przez 12-18 godzin. Można go też pozostawić do wyrośnięcia na blacie na 1-2 godziny. Piec chleb na kamieniu lub wygrzanej dobrze blasze w piekarniku nagrzanym do 250 stopni przez 15 minut z parą, a następnie bez pary w temperaturze 220 stopni jeszcze przez 15-20 minut.
  5. Foccacię rozciągnąć na papierze do pieczenia. Nie powinna być tak cienka jak pizza. Posmarować powierzchnię obficie oliwą. Pozostawić do wyrośnięcia na 20-30 minut, porobić wklęśnięcia końcem palców i piec na kamieniu (można zsunąć z papierem do pieczenia) w piekarniku nagrzanym do 230 stopni do czasu aż będzie rumiana i chrupiąca (20 minut). Można oczywiście piec na nagrzanej dobrze blasze kuchennej.

    Ja do swoich chlebków dałam 90g mąki żytniej chlebowej i 630 g pełnej pszennej. Muszę jeszcze popracować nad kształtem bochenków :-) Nie mam kamienia do pieczenia, piekłam na dużej płytce podłogowej :-)
    SERDECZNIE POZDRAWIAM WSZYSTKIE PIEKARKI !
             Równie serdecznie wszystkich zaglądających !
PS. Właśnie się dowiedziałam, że popełniłam falstart ! Ten wpis miał być opublikowany o 20.00 ! Przepraszam wszystkie Piekarki ! Nie skreślajcie mnie z listy... :-(




środa, 2 października 2013

Czekoladowe ciasteczka z kardamonem




Spóźniłam się na ' durszlakową ' akcję ciasteczkową :-(  Ciastka piekłyśmy z Córcią tydzień temu..., ale jakoś czas za szybko biegnie, albo ja raczej ja nie nadążam... :-( I nie zrobiłam wpisu na czas. Co nam wyszło można obejrzeć: TUTAJ. Od razu dodam, że pomarańczowe słodkości skopiowałyśmy od Magdy TUTAJ.  Czekoladowe łakocie z dodatkiem kardamonu i innych różności wymyśliłam modyfikując przepis Magdy. Muszę w tym miejscu 'nadmienić', że owa Magda poraża ilością świetnych przepisów, wklejanych co dzień, a czasem nawet dwa razy dziennie ! Doszłam do wniosku, że Ona jest KOSMITKĄ :-) Serdecznie Cię kochana pozdrawiam przy okazji ! 




Przepis: 
  • szklanka mąki
  • jedno jajko
  •  100 g masła
  • 1/3 szkl. cukru trzcinowego
  • 3 łyżki mocnej herbaty
  • 2 łyżki startej gorzkiej czekolady lub kakao
  • łyżka otrąb owsianych
  • łyżka słonecznika
  • 3 ziarenka kardamonu
  • płaska łyżeczka proszku do pieczenia
Oddzielamy białko od żółtka. Białko odkładamy do posmarowania ciastek. Ziarna kardamonu  rozbijamy w moździerzu. Z podanych składników zagniatamy ciasto i wkładamy na min. 30 minut do lodówki. Potem dzielimy na dwie części, rozwałkowujemy i wycinamy ciastka w dowolnym kształcie. Pieczemy ok. 15- 20 minut na pergaminie w temperaturze 180 stopni.

Przepis dodaję do akcji 




POZDROWIENIA DLA WSZYSTKICH ZAGLĄDAJĄCYCH !
BARDZO DZIĘKUJĘ ZA PRZEMIŁE KOMENTARZE !

wtorek, 1 października 2013

Czekoladki na Dzień Chłopaka


Dzisiaj bardzo krótko :-) Wielki Remont powoli zbliża się do końca...  Kończymy sprzątać drugi budynek, który będzie rozebrany ! Cieszę się z tego bardzo !!!
Wczoraj Dzień Chłopaka: już jakiś czas temu wymyśliłam, że zrobię na tę okazję czekoladki dla mojego chłopaka :-) Uprzedziła mnie z wpisem  Magda z' Miłości do słodkości 'tutaj. Moje czekoladki są inne: nie tak piękne jak Magdy i z gorzkiej czekolady. Ale włożyłam w nie całe serce !



Czekoladki :

  • gorzka czekolada 
  • trochę mleka
  • 1/2 łyżeczki papryki słodkiej / można szczyptę chili /
  • orzechy laskowe
  • ok. łyżki masy kajmakowej / może być, ale nie musi /
  • skórka pomarańczowa
Czekoladę rozpuszczamy na parze dodając po trochu mleka / ok.1/4 szklanki /, dodając paprykę.
Łyżeczką wkładamy czekoladę do połowy  foremki, na to orzech, odrobinę masy, przykrywamy czekoladą. Dekorujemy skórką. Do lodówki na kilka godzin.  Smakują o wiele lepiej niż jakiekolwiek kupione w sklepie :-) 
Zachęcam też do robienia babeczek z czekolady - te dopiero są efektowne !

Spóźnione życzenia dla wszystkich CHŁOPAKÓW !