niedziela, 18 listopada 2018

Avocado na śniadanie i książki !


Wreszcie bardzo długim czasie udało mi się przejrzeć książkę z Lidla " Jeść zdrowiej".
Jest pięknie ilustrowana, ciekawie napisana , nawet przepisy wege wyglądają dla mnie mięsożercy - apetycznie. Pomysł na wprowadzanie zdrowych nawyków małymi kroczkami bardzo mi się podoba. My zdrowe śniadania jadamy od bardzo dawna, dzisiaj pokażę moją wersję propozycji z "Jeść zdrowiej ". W roli głównej AVOCADO:-)                                                                                                     
Przepis:
  • 1\2 avocado ( dojrzałego )
  • jajko
  • łyżka ugotowanej czarnej soczewicy ( została mi z sałatki )
  • sol, pieprz, sok z cytryny
  • listki świeżego tymianku ( lub innych ziół)

     W połówce avocado ( bez skóry ) powiększamy otwór po pestce; skrapiamy cytryną, solimy i doprawiamy pieprzem; do środka delikatnie rozbijamy jajko ( też dosmaczamy), posypujemy listkami tymianku i soczewicą; wkładamy do nagrzanego  piekarnika; po około 10-15 minutach, kiedy jajko się zetnie  wyjmujemy i jemy :-)                                                                                                          


Dzisiaj jeszcze parę słów o mojej miłośći do książek. Nie wyobrażam sobie życia bez nich...Są oderwaniem od szarej nieraz rzeczywistości, poprawiają mi humor, pozwalają przenieść się czasem w inny wymiar. Kiedy miewam problemy ze snem książki tzw.klimatyczne ( np." Dwa brzegi ponad tęczą" - autorstwa Ewy Pisuli- Dąbrowskiej ) pozwalają mi zasypiać. Czasem od pory roku zależy to co czytam. Zimą lubię czytać książki, któych akcja toczy się  podczas   lata albo... w ciepłych krajach.

 Od jakiegoś czasu nie kupuję książek zanim ich nie przeczytam. Wówczas decyduję, czy chcę tę książkę mieć. Mam oczywiście swoje ulubione. Z dzieciństwa:  Dzieci z Bullerbyn, potem seria o Ani. Z nią mam szczególne wspomnienia... Czytałam ją wczasach kiedy trudno było dostać proszek do prania, a książki kupowało się z pod lady. Co miesiąc ukazywała się kolejna część Ani. Jakie to były emocje ! Czytanie na przerwie, czytanie z latarką pod kołdrą , oj zdażały się domowe awanturki z powodu czytania, zdażały się... Zakupy nie zrobione,   w domu nie posprzątane....a mama wraca  z pracy... Ukochaną książką mojego dorosłego życia jest" Przeminęło z wiatrem ". Dzięki Scarlet przetrwałam wiele trudnych chwil. Jej słynne: pomyślę  o tym jutro- stało się moim credo. Drugą książką jest" Anna Karenina" - jakież przeciwieństwo Scarlet ! Do dzisiaj czytam Musierowiczową - rodzina Borejków jest też moją :-) Dzielę tę miłość z siostrą mojego  M. Aktualnie jedną z wielu ulubionych są listy  Osieckiej i Przybory " Listy na wyczerpanym papierze"oraz "Nic zwyczajnego " Rusinka o Szymborskiej.

Kończąc książkowy temat powiem jeszcze o książce trudnej, która zrobiła na mnie duże wrażenie, szczególnie dlatego, że opowiada o moim mieście i o najgorszych czasach jakie zdażyły się do tej pory w Europie. "Dom którego nie było. Powroty ocalałych do powojennego miasta"    Łukasza Krzyżanowskiego. Nie wiem, czy kiedyś jeszcze do niej wrócę. Jednak nigdy nie zapomnę.          
                                                        Na koniec jeszcze dwa słowa o książkach których czytać nie lubię. Pierwsze to tzw. "HARLEKINY", na głupią fabułę i płytkie uczucia szkoda tracić czas - moim zdaniem. Druga grupa to książki o przemocy - budzą we mnie negatywne emocje. Nie uważam, że są złe. Wprost przeciwnie, pomysł, akcja i narzędzia służące do napisania historii mrożącej krew w żyłach- rewelacja, ale... ja takich historii nie lubię, podobnie zresztą jak filmów. Przykładem takiej ksiażki jest " Nieodnaleziona "  Jacka Mroza.   

Aktualnie  zaczęłam czytać pożyczoną serię Eleny Ferrante "Genialna przyjaciółka"- bardzo mnie wciągnęła. Patrząc na ilość tomów daje to jakieś 4 tysiące stron - starczy na długo, bo czasu niestety mało...

Serdecznie pozdrawiam wszystkich zaglądających !                            

3 komentarze:

  1. Ja również kocham książki. Życie bez nich byłoby bardzo ubogie. Najważniejszą dla mnie książką jest "Komu bije dzwon" E. Hemingwaya. Dzięki niej oswoiłam śmierć. Czytałam ją bardzo dawno temu, bo na studiach, i do dziś boję się "wziąć" za tę lekturę ponownie. Strach przed rozczarowaniem? Scarlett O'Hara też wielokrotnie pozwoliła mi uporać się z różnymi problemami.
    Ja od wielu lat nie przepadam za literaturą wojenną. Jako dziecko i młoda dziewczyna oglądałam ogromne ilości filmów dokumentalnych, czytałam mnóstwo książek i do dziś mam przed oczami obrazy, których nie jestem w stanie ogarnąć. Wyobraźnia przenosi moją obecną rodzinę w tamte straszne czasy i niektóre obrazy nie pozwalają mi spokojnie zasnąć. Przestałam więc oglądać filmy i czytać książki o tematyce wojennej.
    "Nieodnalezioną" R. Mroza czytałam. Myślę, że podjęcie tematu przemocy wobec kobiet jest ważne.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam książki i czytam je regularnie. Podobnie, jak Ty nie lubię Harlekinów i takich "za lekkich" tematów. Thrillery uwielbiam. Avokado bardzo lubię. Wczoraj dodawałam je do burrito. W Twojej wersji jednak go nie jadłam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Musierowiczową i Siesicką pochłaniałam:-) Dzieci z Bulerbyn kocham:-)A teraz rzadko czytam, bardzo rzadko. Jeśli już to Irvinga, a na urlopie kryminały:-)Ot i tyle z mojego czytania. A avocado musi smakować bosko:-)

    OdpowiedzUsuń