piątek, 11 grudnia 2015

Wigilijne pierogi z kapustą i grzybami i garstka jubileuszowych wspomnień !

Zupełny brak zimowej aury sprzyja wirusom, które dopadły i mnie. Takiego kataru to dawno nie miałam. Dla mnie to naprawę okropna choroba:-( Oczy jak u królika, boląca głowa, a od kichania to nawet zakwasy się robią :-) Dobrze, że to już półmetek...

Oprócz przeziębiania, które jeszcze mnie nie opuściło, mam prawie skończony remoncik: wciąż czekam cierpliwie na pana parkieciarza, który ma położyć listwy i wymienić progi :-( 
Aw kwestii przygotowań do Świąt : zrobiłyśmy z mamą około 127 pierogów z kapustą i grzybami. Każdy osobno zamrożony, zapakowany potem w woreczki po kilkadziesiąt sztuk, spoczywa w szufladach zamrażarki.



Przepis:
  • około  2,5  -3 kg kapusty kiszonej
  • 30 dag suszonych podgrzybków / wcześniej namoczonych /
  • 80 dag pieczarek
  • 4 duże cebule
  • sól, pieprz 
  • odrobina gałki , trochę imbiru
Ciasto:
  • 1 kg mąki pszennej
  • jajo
  • 1-2 łyżki oleju
  • odrobina soli
  • ok. 1 - 2 szklanek ciepłej wody
Zagniatamy ciasto jak TUTAJ, ale oczywiście wtedy jak farsz będzie już gotowy;

Kapustę gotujemy w dużym garnku, raz odcedzając i zmieniając wodę / jeśli jest kwaśna /; miękką kapustę studzimy; namoczone przez  noc grzyby gotujemy na małym ogniu do miękkości, soląc do smaku - studzimy; pieczarki szorujemy, kroimy w kostkę smażymy na klarowanym maśle lub oleju; mają ładnie zmięknąć, ale też się zarumienić; posiekane cebule również zrumieniamy na maśle; ostudzone suszone grzyby przekręcamy przez maszynkę; kapustę odciskamy porządnie, kroimy na drobno; składniki mieszamy; dosmaczamy; jeśli farsz jest zbyt suchy to dodajemy jeszcze trochę oleju;

A potem to już wałkujemy, nakładamy, kleimy i kleimy... Ciesząc się jeśli nie robimy tego same... :-) Porcję 20-30 pierożków gotujemy w gorącej osolonej wodzie z łyżką oleju. Nasze odcedzone zostały zaraz po wypłynięciu, bo zostały potem zamrożone:-)

W dzisiejszym wpisie jeszcze trochę wspomnień. Powinien to być osobny post, ale ostatnio jestem rzadkim gościem w blogosferze, więc korzystam z okazji.



5 grudnia moja Babunia skończyła 90 lat ! Piękny to Jubileusz zważywszy, że Babcia jest jeszcze osobą sprawną i na ciele i umyśle. Jak na lat 90 to nawet bardzo.
Zorganizowałyśmy z Siostrą bankiet rodzinny w małej knajpce. Babcia o niczym nie wiedziała i została oficjalnie zaproszona dopiero parę dni przed uroczystością. Piękne jest to, że spotkała się prawie cała rodzina ! Przyjechali kuzyni z którymi nie widzieliśmy się / Babcia również / kilka lat. Wielką niespodzianką była obecność Wnuka, który przyleciał z Wysp na tę okazję:-)


Więzy rodzinne to ciekawa sprawa... Każdy inny, każdy chce żyć po swojemu. Czasem pozornie nawet je zrywa, albo ogranicza. Prawie każdy nie chce być taki jak mama, ojciec. A jednak geny mają mnóstwo do powiedzenia... Choćbyśmy nie chcieli, jesteśmy sobie bliscy i potrzebujemy siebie nawzajem. Jedni mniej, drudzy więcej. Ja jestem z tych co potrzebują więcej:-) Moja liczna rodzina, choć ma w sobie wiele ułomności, daje mi bardzo, bardzo dużo. Zabrzmi to banalnie i sentymentalnie może, ale co tam. Daje mi siłę, wiarę, że cząstka nas nigdy nie przeminie, poczucie wielkiej radości, że rośnie kolejne pokolenie, że nie zawsze może się rozumiemy, ale spotykamy wciąż i mamy dla siebie sporo wyrozumiałości:-)


                           Babunia była zachwycona i wzruszona bardzo. 
Oprócz, życzeń, świątecznego bukietu i tortu dostała produkty' hand made' od każdej rodziny.



Przedświątecznie pozdrawiam wszystkich zaglądających !!!

poniedziałek, 23 listopada 2015

Wytrawne mufinki z dynią na śniadanie

Moje piękne dynie zostały przerobione na mus  i zamknięte w słoiki. Robiłam już babkę z dynią, ciasto dyniowo- marchewkowe oraz oczywiście zupę. Dzisiaj chciałam przygotować coś na śniadanie. Przejrzałam wiele przepisów i stworzyłam własny:-)




Przepis: / 10 muffinek /

  • 1 jajo
  • 1/3 szklanki jogurtu naturalnego
  • 1/3 szklanki oleju
  • 1 czubata szklanka mąki razowej
  • 1/2 szklanki musu z dyni
  • sól / około 1/3 łyżeczki /, pieprz biały
  • 1/3 łyżeczki gałki muszkatałowej
  • 1/3 łyżeczki imbiru
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1/2 łyżeczki sody
  • ostra papryka na czubek łyżeczki
  • kawałek białej części pora / karmelizujemy go na maśle z brązowym cukrem /
Jajko ubijamy z solą, dodajemy dynię, jogurt, mąkę, olej, przyprawy, proszek, sodę; pokrojonego na drobno pora rumienimy na maśle, pod koniec dosypujemy płaską łyżeczkę brązowego cukru, mieszamy ciągle;  tak skarmelizowanego pora dodajemy do reszty;  Mufinki napełniamy do 3/4 wysokości; pieczemy w 180 stopniach około 35 minut; 


Następnym razem dodam siemię i  ziarna : słonecznika albo dyni.


U mnie nic nowego : dzień biegnie za dniem, jakoś coraz szybciej... Po pięknej kolorowej jesieni, już tylko zdjęcia zostały i jeszcze liście do grabienia:-) Od miesiąca już ponad trwa w domu remont. Właściwie to brudna część już za nami, czekamy teraz na montaż mebli w przedpokoju. Dzisiaj malowałam sypialnię, zostały jeszcze futryny :-( Tego bardzo nie lubię, ale cóż, jak trzeba to trzeba. I tak zawsze mogę liczyć na pomoc : mamy, siostry i Córuni. W grupie raźniej :-) Tak nas rozkręciło to remontowanie, że jeszcze w letnim domku rodziców odmalowane ściany zostały, po wymianie okien i ociepleniu sufitu. Cieszy mnie to bardzo, bo daje nadzieję, że rodzice planują jeszcze długo do nas przyjeżdżać ! Odkąd Dziecko założyło własny DOM, więzi rodzinne stały się dla mnie jeszcze bardziej ważne.
Muszę jeszcze powiedzieć, że mój M. robi ciągle postępy w odchudzaniu i nie tylko :-)
Coraz lepiej wyrabia chleb i nawet raz zdarzyło się, że upiekł go od początku do końca! Zawsze wstawia bochenki o świcie do piekarnika, kiedy jeszcze śpię, a mnie zapach chleba budzi i sprawia, że dzień zaczyna się pięknie.

Pozdrawiam bardzo serdecznie wszystkich zaglądających, a szczególnie Bronkę, która ostatnio dopominała się o kolejny wpis :-)

niedziela, 8 listopada 2015

Herbatnikowe ciasto imieninowe i kącik czytelniczy

Wczoraj, u szwagra na imieninach dowiedziałam się, że mam czytelników, którzy czekają na kolejne wpisy :-( Bardzo to miłe. Dzisiaj krótka opowieść o wczorajszym spotkaniu.
Solenizant Sławek jest mężem siostry mojego męża :-) Koligacje to strasznie dziwna rzecz:-) Maria siostra mojego M. ( i żona Sławka) jest moją koleżanką z liceum. Dzięki niej jestem szczęśliwą mężatką - poznaliśmy się u niej w domu. Wiele nas łączy, wiele też dzieli, ale przeszłyśmy wspólnie wiele i mam pewność, że zawsze możemy na siebie liczyć.
Jest dla mnie  jak siostra : pokłócimy się, poczubimy, ale w sytuacjach trudnych dajemy radę. Mój świat bez Marysi i jej rodziny byłby o wiele uboższy. Dzięki Mary:-)

Spotkania u państwa S. kończą się zawsze bólem brzucha z przejedzenia... Tyle jest wszystkiego i takie smaczne, że nie da się po prostu nie jeść:-) Wczoraj jadłam naprawdę tylko po troszeczku, żeby zostawić miejsce na ciasta, dzięki czemu zjadłam CZTERY kawałki. Oprócz przejedzenia :-) zawsze jest bardzo wesoło. Każdy ma swoje miejsce przy stole / to samo od lat /, rodzina Sławka po jednej stronie, Marysi po drugiej. I Gospodyni ma problem: po prawej i po lewej ma być wszystkiego tyle samo i po równo. Inaczej wybuchają żartobliwe awantury. Wczoraj nawet ilość plasterków była liczona: czy tyle samo domowego: boczku, pasztetu, czy szynki:-) Tak to jest, gdy wszystko takie dobre.

Ja zaprezentuję znane, ale przez nas nieodmiennie uwielbiane ciasto z herbatników, które w wykonaniu Marysi jest najlepsze:


Przepis:

  • cztery warstwy herbatników / tu kakaowe /
  • krem karpatka
  • puszka kajmaku o dowolnym smaku
  • bita śmietana / 36% 
Warstwa herbatników, warstwa kremu karpatka / przygotowanego jak na opakowaniu /, warstwa kajmaku, herbatniki, warstwa kremu, herbatniki, bita śmietana; wszystko posypane mielona, czarną kawą ;

Na moim zdjęciu ciasto nie wygląda już tak nieskazitelnie pięknie jak wczoraj na imieninowym stole, niemniej jest tak samo pyszne. Właściwie to było, bo już je zjadłam:-)

Przy okazji zamieszczam książki, które przeczytam w tym miesiącu, a które dostarczyła mi właśnie Maria : bibliotekarka z zawodu i zamiłowania zresztą. Czytałam dwie części serii Prowincji : Pełna marzeń  i Pełna gwiazd. Cieszę się z kolejnych pozycji.Książki te nie tylko opisują i przebliżają piękno Warmii i Mazur, ich histrorię, ale opowiadają o codzienności, która dzięki nam może być niezwykła...


Ilustracjami  w tych książkach są przedwojenne pocztówki, w szczególny sposób oddające ich klimat. Polecam wszystkim, a szczególnie tym, którzy znają i lubią Mrągowo.

Pozdrawiam wszystkich zaglądających !
A moim znajomym Sławkom jeszcze raz składam imienionowe życzenia:-)



wtorek, 20 października 2015

Święto Ziemniaka - kolejna trzecia ( już) edycja

Jesienne spotkanie przy ognisku pod hasłem Ziemniak udało się wspaniale.
Pogoda była piękna, ziemniaczane potrawy pyszne, a towarzystwo w super humorach. Zięć z siostrzeńcem zadbali o ognisko, był nawet konkurs ! Rzut ziemniakiem do celu:-) Potraw z ziemniaka było bardzo dużo, było nawet ciasto z ziemniaków i migdałów / pyszne ! /. Córcia robiła super zdjęcia, niestety nadal wszystkich nie mam :-( Dzisiaj prezentacja tego co posiadam:







Menu:


  • knedle ze śliwkami / ja /
  • ruskie pierogi / siostra męża/
  • sałatka ziemniaczana / cioteczna siostra /
  • kładzioszki / przyjaciółka Agatka / 
  • ziemniaki pieczone w ognisku / ciocia Bogusia /
  • placki ziemniaczane / przyjaciólka Mariola /
  • kartoflanka na wędzonce / jak zawsze siostra / 
  • zupa krem z ziemniaków z gałką i i imbirem / przyjaciółka Gosza /
  • ciasto ziemniaczano- migdałowe / siostrzeniec Mateusz z Pauliną /
Chyba nie pominęłam żadnej potrawy ziemniaczanej? Dodatkami były : kiełbaska z ogniska, pomidory z mozzarelką, urodzinowy tort 5 letniego siostrzeńca, dwie kruszonki :-) Jedna ze śliwkami, druga z gruszkami :-) WŁASNEGO PIECZENIA CHLEBY : jeden moj, drugi Siostry.


Było nas 34 sztuki:-) Na wspólnej fotografii nie ma niestety wszystkich:-(
Dla mnie te znajomo - rodzinne spotkania są mega pozytywnym ładowaniem akumulatorów ! Dają mi wielka radość i nadzieję : dzieci rosną, będzie ich przybywać. Piękną wiadomość przekazała nam mała siostrzenica : zostanie siostrą dzidziusia, który jest u mamy w brzuchu :-) Jest nadzieja, że na następnym Ziemniaku, będzie więcej młodego pokolenia:-) 

niedziela, 11 października 2015

Jesienne ciasto ze śliwkami

Cudowne słoneczne dni z wysokimi temperaturami raczej już za nami. Słońce wciąż sili się, aby mocno przygrzewać, ale wiadomo nocne przymrozki sprawiają, że nie daje rady :-) Ciągle jednak jest pięknie : dookoła jeszcze zielono, chociaż nieśmiało zaczynają przebarwiać się krzewy i niektóre drzewa. Niestety coraz bliżej zmiana czasu i wtedy już nie będzie lekko. Póki co żyję jeszcze wspomnieniami zeszłej soboty, kiedy to gościliśmy u nas rodzinę i przyjaciół na kolejnej edycji  ŚWIĘTA ZIEMNIAKA. Relacja ze spotkania nastepnym razem, ponieważ ciągle czekam na resztę zdjęć od Córci !
Dzisiaj upiekłam ciasto z super przepisu, który dostałam od przyjaciółki. Kruche, jest mega kruche, pasuje nie tylko do jesiennych śliwek, czy jabłek, ale jest świetne również wiśniami. Robiłam go dzisiaj dopiero drugi raz, ponieważ ma jedną wadę : jest mocno kaloryczne. Ale co tam ! Rozparcelowane zostało wśród znajomych, także nie zjedliśmy za dużo :-)



Przepis:


  • 2 1/2 - 3 szklanki mąki krupczatki
  • 5 rozdzielonych jaj
  • 25 dag miękkiego masła
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 3 łyżki cukru pudru i cukier waniliowy
Do 2 1/2 szkalnki mąki dodajemy żółtka, masło i cukry; zagniatamy: jesli jest zbyt 'mokre' dosypujemy jeszce1/2 szklanki mąki; ciasto nie będzie zbite w kulę, będzie tak kruche, że się nie ulepi; takie ma być; odstawiamy do lodówki;


  • 5 białek
  • 1 szklanka cukru
  • 1 budyń waniliowy
  • 1/2 szklanki oleju
Białak ubijamy na sztywno ze szczyptą soli, dodajemy cukier; ubijamy dalej; dodajemy budyń, a potem powoli wlewamy olej. 
Na wysmarowaną tłuszczem blaszkę 26x 30 cm rozkruszamy 1/2 ciasta. Uklepujemy dłonią; na to wlwamy białka, a na nie układamy owoce. Na wierzch rozkruszamy pozostałą część ciasta. Ja posypuję jeszcze cynamonem; Pieczemy 40 minut w 170 stopniach;

Zapraszam jeszcze na krótki  spacer po  ogrodzie. Dostałam dwie piękne, ogromne dynie. Zdobią wejście do domu. Otulam je na noc kocykiem żeby nie zmarzły:-) Przywodzą mi na myśl bajkę o Kopciuszku ...












środa, 30 września 2015

Omlet na śniadanie u Małgosi i Roberta

Ostatnio najczęściej odwiedzam Gosię i Robka rano, przed pracą. Jeśli jestem dość wcześnie / o 8.00 / to jemy wspólnie śniadanie, czasem zdążam tylko przygotować kawę i coś do niej. Bardzo staram się odwiedzać Ich co tydzień i na ogół to się udaje:-) W DPS- sie śniadanie jest przywożone o 8.30. Zwykle jest do wyboru : biały ser lub jajka na twardo. Oczywiście kawałek wędliny do tego, biała gryzka, margaryna. Mleko, albo kawa, czasem kakao, ale takie rozpuszczalne:-( Jak Gosia wybiera biały ser to robię z niego leniwe, albo placuszki z jabłkami, gdy wybiera jajka to przygotowuję pastę na kolację. Czasem szykuję jajka na miękko / takie od wiejskiej kury / , robię prawdziwe kakao, do tego chrupiące żytnie bułeczki. A ostatnio był omlet:


Omlet z  6 jaj / na średnią patelnię /

  • 6 jaj
  • sól, pieprz
  • 4 duże plastry dobrej szynki
  • 1 średnia cebula
  • duży pomidor obrany ze skóry
  • masło do smażenia
  • keczup
Jaja wbijamy do miski, mieszamy widelcem na gładką masę, solimy odrobinę i pieprzymy; obraną cebulę kroimy w piórka i dusimy do zrumienienia; przekładamy do miseczki; kroimy szynkę w kostkę; obrane pomidory również; na rozgrzanej patelni rozpuszczamy masło po czym wylewamy dobrze 'wybitą' masę jajeczną; kiedy masa lekko się zetnie wkładamy delikatnie szynkę i pomidory; patelnie przykrywamy pokrywką i zmniejszamy temperaturę; czekamy aż omlet ładnie się zetnie i delikatnie zsuwamy z patelni; 

SMACZNEGO !

Śniadanie mega syte było:-) Po nim kawa była  już tylko z dodatkiem domowych lodów:-)

Pozdrawiam wszystkich zaglądających !


poniedziałek, 21 września 2015

Kilka dni wakacji : piękno karkonoskiej przyrody

Ostatnio spędziliśmy parę pięknych dni w Szklarskiej Porębie, a raczej w jej okolicach :-) Pogoda dopisała, było ciepło i sucho, jedynie można było się przyczepić do zbyt dużego wiatru. Przeszkodził on nam w wyprawie na Śnieżkę:-( Okoliczności przyrody i nasze własne towarzystwo sprawiły, że mamy co wspominać !
Ja w Karkonoszach byłam w zeszłym roku w maju, ale moja Połówka pierwszy raz. Chodziliśmy codziennie średnio po 20 km, od rana do wieczora. Zmęczeni, ale mega zadowoleni. M. po półroku treningów przeskoczył mnie  kondycją:-) Przydarzyły  się nam lekkie kontuzje typu boląca kostka i starta pięta, ale w niczym nie zmniejszały naszej radości ze wspólnych wypraw :-)








W ciągu kilku dni obeszliśmy Szrenicę dookoła, Śnieżne Kotły odwiedziliśmy jednego dnia dwa razy:-), byliśmy po czeskiej stronie przy żródle Łaby, stanęliśmy na Izerskim Stogu . Nie udało nam się dotrzeć ze Szrenicy na Śnieżkę, właśnie dlatego, że było zbyt wietrznie, mocny boczny wiatr bardzo przeszakadzał w marszu. Ale  zwiedziliśmy trochę czeską część Karkonoszy.

Mam takie spostrzeżenie : odpoczywaliśmy w czterech polskich i jednym czeskim schronisku, z polskich tylko jedno / Hala Szrenicka / jest odnowione. Nowoczesne łazienki, pokój dla najmłodszych turystów, mnóstwo miejsca, pokoje z łazienkami.
Reszta : wczesny Gierek. Może i to ma swój klimat, ale czy nie możnaby odnowić wnętrz :-) zachowując dawny styl ? Odwiedza te miejsca masa ludzi, zostawia masę pieniędzy, nawet teraz poza sezonem nie jest pusto. O co więc chodzi? 
Czeskie schronisko to jednocześnie mega hotel ze  SPA. Dziwne.


Niezbyt ostra ta fotka, ale klimat 'wczesnego Gierka' oddaje...

Pozdrawienia serdeczne !

czwartek, 17 września 2015

Ciastka fit i zimowity w ogrodzie

Kolejny przepis wypatrzony przez Połówkę w TVN ACTIVE:-) Mega prosty, szybki  i możliwy do wykonania w wielu wersjach. Ciastka z bananami i płatkami owsianymi, u mnie z dodatkiem rodzynek, żurawiny suszonej i siekanych migdałów.


Przepis / ok.10-12 ciasteczek /

  • trzy średnie dojrzałe banany
  • tyle płatków owsianych błyskawicznych ile zabierze bananowa papka / ok. 1 1/ 2 szklanki /
  • dodatki: rodzynki, żurawina, migdały / lub kto co wymyśli /
  • pergamin do pieczenia
Banany blendujemy na papkę, dodajemy płatki, mieszamy do uzyskania gęstej, kleistej papki, dokładamy resztę; łyżką układamy porcje na pergaminie / na blaszce /; pieczemy w temperaturze 170 stopni ok. 10 -12 minut; pozostawiamy do ostygnięcia w piekarniku; najlepsze są upieczone wieczorem, a zjedzone na drugi dzień;


Ciastka muszą być zjedzone w ciągu doby: łatwo się psują. Dla tych co lubią słodsze proponuję dodać miodu. Zresztą dodatki to już kwestia wyobraźni :-)

Smacznego !

Pochwalę się jeszcze moimi pięknymi zimowitami. Zapowiadają one jesień, a przecież u nas ciągle jeszcze lato !





Pozdrawiam serdecznie wszystkich zaglądających !!!

wtorek, 1 września 2015

Chłodnik pomidorowo- paprykowy i leniwe na słono


Nie chcę narzekać, bo wiem, że kiedy nastaną chłodne dni, będę wzdychać za słońcem :-)... Jednak dziś mam chwilowo dość upałów :-(  
Goszcząc rodzinę na niedzielnym obiedzie przygotowałam hiszpańskie gazpacho w swojej wersji. O dziwo smakowało nawet tym co to " nie lubią wynalazków ". Szykując ziemniaczki do opieczenia  / do drugiego dania / zapomniałam o nich i się lekko ropzadły :- ( Zostały obrane i obgotowane kolejne dwa kilogramy, a  te które się nie nadawały do opieczenia zamieniły się w leniwe. Takie specjały jak kopytka, pierogi, czy nawet naleśniki pojawiają się w mojej kuchni ostatnio dość rzadko, bo Połówka cały czas mocno zrzuca kilogramy. Dlatego zwykłe leniwe mogą zachwycać...


Moje gazpacho:

  • 1kg dojrzałych pomidorów / najlepiej podłużne mają mało pestek /
  • 3 czerwone papryki średnie
  • średnia cukinia
  • papryka słodka w proszku
  • 2 cebule
  • 1-2 ząbki czosnku
  • 1-2 szklanki bulionu warzywnego
  • sól
  • 1-2 łyżki octu winnego
  • oliwa lub olej
  • zielona pietruszka do posypania
  • kwaśna śmietana
Pomidory sparzamy, obieramy ze skórki, kroimy na ćwiartki, paprykę obieramy kroimy w paski, cebule obieramy kroimy w piórka; obraną cukinię kroimy w kostkę;
cebulę podsmażamy na złoto na oliwie, dodajemy paprykę, zmiażdżony czosnek i posypujemy dość grubo słodką papryką, chwilę dusimy; Do garnka wlewamy bulion z warzyw / warzywa jak na rosół ugotowane w wodzie z solą i pieprzem do smaku  / , dokładamy pomidory, paprykę z cebulą, cukinię; gotujemy do miękkości; dosmaczamy /ewentualnie / solą i octem winnym; blendujemy; odstawiamy do schłodzenia; podajemy z kwaśną śmietaną i zieleniną;


Leniwe:

  • 1 kg ziemniaków / ugotowanych  i ostudzonych /
  • ok.40 dag półtłustego twarogu
  • sól, pieprz
  • 2- 2,5 szklanki mąki pszennej
  • jajo
Ziemniaki razem z twarogiem przekręcamy przez maszynkę lub wyciskacz; dodajemy jajo, mąkę, sól i pieprz; zagniatamy w kulę; w tym czasie nastawiamy gar wody; z ciasta odcinamy kawałki, formujemy wałek, kroimy po skosie ; do osolonego wrzątku wrzucamy kopytka i czekamy aż wypłyną; lekko mieszamy i wyciągamy łyżką cedzakową na durszlak; poterm delikatnie przekładamy na np. tacę, aby ostygły, ale się nie skleiły; Można podawać ze zrumienioną cebulką lub z tartą bułką i cukrem, albo ze śmietaną; 

Co kto lubi :-)

Ps. Fajnie jest, jak ma się kogoś do posprzątania po takiej kopytkowej imprezie:-) Pierogi i kopytka mają to do siebie, że robią okropny bałagan...:-)
Pozdrawiam !

niedziela, 23 sierpnia 2015

Śniadanie fit i znowu ogród ...

Mamy piękne, prawdziwe lato, z dobrymi temperaturami, niestety zbyt suche... Cóż, wszystkiego mieć nie można :-( Gościmy rodzinę, znajomych, dużo jeździmy rowerami, ja  cały czas piechotą do autobusu np, a mam spoory kawałek :-) W międzyczasie tak zwanym cały czas robią się przetwory na zimę. Ostatnio przerobiłam z zięciem 33 kg pomidorów. Spiżarnia się zapełnia. Lato trwaj ! 
Mąż cały czas intensywnie trenuje, więc przyrządzam mu  drugie śniadania fit, żeby mógł zjeść po siłowni. Dzisiaj owsianka z owocami:



Przepis:
1/2 szklanki płatków owsianych górskich zalewam na noc wrzątkiem; rano dolewam gorącego mleka; kiedy przestygnie 1/2 łyżeczki miodu; siekam kilka orzechów włoskich; dorzucam kilka rodzynek; posypuję cynamonem
1/2 szklanki jogurtu greckiego mieszam z 1/2 łyżeczki miodu; polewam owsiankę;
na wierzch układam owoce; tu połówki ostatnich czereśni:-)


Jak brakuje basenu, albo się znudzi, alternatywą jest wodna ślizgawka :-)









Chmiel tak obrodził, że chyba będzie można uwarzyć piwo :-)


Setdeczności dla wszystkich zaglądających !

piątek, 14 sierpnia 2015

Międzyblogowy kącik czytelniczy : te przeczytane ostatnio

O tym, że dzień za krótki, a doba ma za mało godzin to nic nowego, prawda? 
Wstąpiłam do kącika czytelniczego   i nie wywiązuję się z podjętych zobowiązań :-(
Nie jest to do końca prawdą : czytam więcej niż jedną książkę w miesiącu :-), ale już ze zrobieniem wpisu jest kłopot... :-( Dzisisiaj nadrabiam zaległości i przedstawiam moje lektury na lato.


Oto moje propozycje:



Kulisy Kulinarnej Akademi  Marka Brzezińskiego stanowią dla mnie przerywnik między innymi lekturami. To taki zabawny deser. Czytam na głos mężowi, kiedy leżakujemy w ogrodzie:-) Wszystkie przedstawione pozycje są warte przeczytania, jednak dla mnie pierwszą trójkę stanowią:




Szmaragdowa tablica Carli Montero wciąga i zachwyca dokładnie tak jak przekonuje nas okładka :-) Wiele wątków, wiele historii, ciągła retrospekcja : czasy wojenne i teraźniejszość. Większość akcji dzieje się w Paryżu, ale odwiedzamy też Moskwę  i Barcelonę. Ta powieść zawiera w sobie wszystko to co sprawia, że czyta się ją jednym tchem. W sam raz na wakacje.

Każdy szczyt ma swój Czubaszek to rozmowa Artura Andrusa z Marią Czubaszek.
Bardzo lubię i Andrusa i Czubaszek:-) W rozmowie o swoim życiu Maria jest nie tylko ironicznie śmieszna, ale bardzo szczera.  Pięknie mówi o swoich przyjaźniach , o małżeńskiej miłości / choć nie pamięta, kiedy brała ślub :-) /, z lekką pogardą wypowiada się na temat swojej twórczości. I co mnie najbardziej ujęło : nie przypisuje sobie zasług z tytułu walki z ówczesną władzą. I nie wstydzi się o tym mówić. Żeby nie było : to nie do końca są rozmowy wesołe. Polecam.

Pejzaż sentymentalny to powrót do czasów pierwszych miłości. Siesicką bardzo lubiłam czytać wtedy, a i teraz sięgam  po nowe pozycje. Kontynuacja Zapałki na zakręcie, jest przewidywalna, ale jak to u Siesickiej postaci z krwi i kości , z mocnym zarysem psychologicznym. Przeczytałam z wielką radością.

Czytajmy kochani , czytajmy !!!