Wolne dni już za nami. Upłynęły w rodzinnej atmosferze, ale nie do końca tak jak je planowaliśmy wcześniej. Miało być ciepło, wiosennie i rowerowo - wyszło trochę inaczej... Muszę napisać o tym, że nie pamiętam takiego maja jak ten. Ohydnie mokro, zimne noce, chłodne dni. Przymrozki zniszczyły drzewa owocowe, krzewy ozdobne, pszczoły nie mają pożywienia, ptaki śpiewają mniej niż zwykle. Nie kwitną kasztany ! A dzisiaj MATURY ! Ciągle trzeba palić w piecu:-( Po tym marudnym wstępie - który być musiał, żeby za rok lub trzy - pamiętać o tegorocznej (innej niż dotychczasowe) wiośnie, przechodzę do weekendowych wspomnień.
W niedzielę gościłam Rodziców, Chrzestną i Babunię na zaległym obiedzie urodzinowym. Deser w postaci sernika udało nam się zjeść w ogrodzie:-) Ciepło ubrani, przy gorącej herbacie, ale na powietrzu...
Sernik czekoladowo- waniliowy: ( tortownica 22 cm)
- 4 kostki sera tłustego trzykrotnie mielonego
- 1/2 kostki masła
- 1 szklanka cukru pudru
- 1 mały budyń waniliowy
- 1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
- 6 jaj
- 1 gorzka czekolada
- ok. 100ml mleka
- kilka suszonych moreli ( może być skórka pomarańczowa)
- esencja waniliowa
- na spód kruche ciasto lub herbatniki
Od żółtek oddzielamy białka, które ubijamy na sztywno z odrobiną soli; w osobnej misce ucieramy masło z pudrem, dokładamy po kolei ser, kolejno żołtka, budyń, proszek do pieczenia - miksujemy; na koniec delikatnie mieszamy z masą białka; masę dzielimy na dwie części; rozpuszczamy czekoladę w mleku; do jednej części dodajemy esencję i pokrojone morele, do drugiej połowę rozpuszczonej czekolady; na tortownicę wysmarowana masłem układamy cieniutko kruche ciasto ( lub herbatniki); wylewamy warstwę jasną , potem czekoladową; wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 170 stopni; pieczemy godzinę ( do suchego patyczka); po przestudzeniu w piekarniku drugą częścią czekolady polewamy wierzch;
Gościom bardzo smakował - prosili dokładki:-) Sernik serwowałam :-) w niedzielę, a poniedziałek przy słońcu, ale też zimnym wietrze integrowaliśmy się przy ognisku. Był kociołek na rozpoczęcie sezonu, a i wędliny wędziły się dymie ( tyle, że w wędzarce ); Bardzo fajny dzień - miałam wszystkich bliskich : rodziców, siostrę i dzieci. A do tego znajomych. Bardzo to lubię !
Wrzucę parę zdjęć zniszczeń przymrozkowych, a o reszcie weekendu innym razem.
Tulipany pod śniegiem przetrwały wszystkie, magnolie wszystkie przemarzły...
Zmarzły nawet kwiaty białych tawuł- nigdy do tej pory w moim ogrodzie to się nie zdarzyło. Warzywa prawie nie rosną, jabłonka jeszcze nie zakwitła. Wiosno, gdzie jesteś?!
Pozdrawiam wszystkich zaglądających !
Ta pogoda to jakiś koszmar:(u mnie warzywniak nawet nie założony to co posiane jest na rozsadę ciągle zalega na parapetach,a działki nie można uprawić:((miałam nadzieję ,że dziś się uda,ale nic z tego nie będzie ....w nocy tak lało,że znowu kilka dni trzeba czekać ,aż ziemia przeschnie:(Uwielbiam serniki pod każdą postacią :))przepis zapisuję ,bardzo smakowicie wygląda:)))Pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńTwój post prawie od początku do końca mógłby znaleźć się jako wpis na moim blogu. Jedyną różnicą jest brak śniegu. Na szczęście! Regały garażu i szopka zastawione są pelargoniami, krzewami i innymi roślinami, które czekają na ciepełko. Rano je wystawiam, coby w tej ciemnicy nie oszalały, wieczorem z powrotem mozolnie upycham na półki. Serniczek czekoladowy też u mnie był!Pozdrwiam.
OdpowiedzUsuń