Dzisiaj o naszym małżeńskim wyjeździe: znowu do Kazimierza nad Wisłą, bo to nasze ulubione miejsce TUTAJ;
W piątek wyruszyliśmy z rowerami na przedłużony weekend. Intensywnie spędziliśmy trzy dni, w ciagu których przejechaliśmy niezwiedzane przez nas dotąd okolice Kazimierza.
Przejechaliśmy ponad 100 km . W piątek była tylko rozgrzewka, potem leniuchowanie przy ognisku na działce:-) W sobotę jeździliśmy już od rana do późnego popołudnia. Było 'hadrcorowo', bo temperatura mocno wysoka, a po południu asfalt oddawał ją podwójnie:-( Dobrze, że na trasie : Kazimierz- Rąblów- Wąwolnica zrobiliśmy przerwę na ochłodę w basenie. Był plan dojechania do Nałęczowa, brakowało pięciu kilometrów. Dla mnie było zbyt gorąco i myśl, że to pięć do Nałęczowa i pięć z powrotem mocno mnie wystraszyła:-( Kochany mój dbając o moje zdrowie zarządził powrót :-)
W naszym hotelu również ratował nas basen. Po wyprawie w wysokich temperaturach miło było popływać w chłodnej wodzie. Sobotni wieczór spędziliśmy na rynku w Kazimierzu słuchając muzyki na żywo, oglądając burzę, robiąc obserwacje socjologiczne... :-)
W niedzielę zrobiliśmy trasę : Kazimierz - Puławy - Janowiec i wróciliśmy promem do Kazimierza. Było już znacznie chłodniej, więc jechało się o wiele, wiele przyjemniej.
W poniedziałek nie dałam się już namówić na rower... Pospacerowaliśmy nad Wisłą, poszliśmy na kawę i tak skończył się nasz rocznicowy weekend...
Dzisiaj mija 25 lat jak jesteśmy razem. Trochę mnie to przeraża mówiąc szczerze... Że może więcej już za nami niż przed? Wydaje się, że dopiero co przeprowadziliśmy się na wieś, jeszcze wczoraj Córcia była małą przylepą, a Rodzice świętowali 35 lecie ślubu... Dzisiaj już od dawna nie ma Rodziców męża, Córcia założyła własną rodzinę, a my ? Mamy wielkie SZCZĘŚCIE: ciągle kochamy się bardzo, bardzo mocno. Nie ma dnia w którym o tym nie myślę.
Nasz rocznicowy wieczór :-) Pozdrawiam !