Kto nie lubi letnich dni? Wczesnych wschodów słońca, późnych zachodów? Nawet komary pasują do tego czasu... Chyba :-) Truskawki w słoikach, porzeczka też przerobiona, trochę zostało na krzakach, żeby można było na świeżo gotować kompot. Zaraz będziemy ogórki kisić, wiśnie drylować, na bieżąco zalewam owoce alkoholem na nalewki. Piszę to wszystko, żeby wytłumaczyć się przed sobą, dlaczego tak mało u mnie wpisów ostatnio i mało mnie na zaprzyjaźnionych blogach:-(
Dzisiaj pada kolejny dzień, więc nadrabiam zaległości !
Lato to nie tylko czas wytężonej pracy przetwórczej :-) To również czas spotkań, cieszenia się gośćmi. Niespodziankę miłą sprawili nam kuzyni M. z Bytowa : jadąc do Warszawy na chrzciny dołożyli 100 km i gościli u nas w sobotę. Nie mogło zabraknąć ogniska i oczywiście ukochanego kociołka :-)
W niedzielę rano po raz pierwszy zjedliśmy śniadanie na powietrzu, do tej pory było niestety ciągle za zimno. Jedni goście odjechali, czekaliśmy na urodzinowych gości Córci :-)
Tort wybrała EM, RUBINOWY TORT CZEKOLADOWY, a ja przyznam, że mnie nie zachwycił i większości gości również. Bardzo lubię gorzką czekoladę i masa jest genialna zarówno w smaku jak i konsystencji , natomiast krążki... zbyt ciężkie i jakby zakalcowate. Najbardziej pracochłonny tort jaki znam. Będę wykorzystywać samą masę, jednak do zwykłego, puszystego biszkoptu.
Czekoladowe babeczki z masą chałwową smakowały wszystkim:-)
Robiłam je kolejny raz z przepisu Dagmary BABECZKI: nie są tak piękne jak u Niej - 30 stopni rozpuszcza jednak krem :-) W przepisie zastąpiłam częśc mąki pszennej pełnoziarnistą. Oprócz tortu i babeczek były jeszcze orzeszkiTUTAJ i rurki z kremem / na nie przepis podam osobno /.
Na koniec jeszcze zdjęcia pokazujące w jaki sposób zabezpieczałam kwiaty przed prażącym słońcem:-)
Ps. Wczoraj dla odmiany musiałam osłaniać je przed ulewnym deszczem:-(
Serdeczności dla wszystkich tu zaglądających !