Każdy z nas ma chyba ulubione miejsca do których chętnie wraca... Naszym jest przepiękne, malownicze miasteczko z klimatem oblegane w sezonie / zwłaszcza w weekendy / przez turystów.
Mamy wielkie szczęście, bo kilkanaście minut pieszo od rynku na górze Albrechtówka, za żywopłotem z bzów jest nasz kawałek ziemi :- ) Jeździmy tam od... można już powiedzieć kilkudziesięciu ( ! ) lat. Dla nas to szczególnie romantyczne miejsce; tam powzięliśmy decyzję o byciu razem na dobre i na złe:-)
Działka przez te wszystkie lata prawie się nie zmieniła: nie ma tam żadnych wygód, nawet wodę musimy przywozić ze sobą. Jest tak dlatego, że dotąd była to ziemia nie odrolniona :- ( Teraz jest szansa, że to się zmieni. Jak dajemy sobie radę w spartańskich warunkach możecie podejrzeć tutaj. Nie zapominają o nas nasi przyjaciele... Zawsze spędzamy w Kazimierzu wspólnie chociaż jeden weekend latem, przyjeżdżamy ze Święconką w Wielką Sobotę. O tym przepięknym miejscu mogłabym pisać długo i ... dużo :- ) Mimo, że zabrzmi to patetycznie: bardzo kocham kazimierskie krajobrazy i wszystkie wspomnienia z nim związane. Te romantyczne i piękne, jak i przykre, bo i takich przez te lata nie zabrakło :- (
Aż nas /chłód pierwszej od dawna zimnej nocy/ przegnał :- ) Rano wycieczka po okolicy, czyli po malowniczym Mięćmierzu:
Mięćmierz jest sam w sobie skansenem wsi lubelskiej. Piszę o tym dlatego, że wiele osób wybierając się pieszo z Rynku do wsi sądzi, że dotrze do Muzeum :- ) Tak nie jest, ale jest co podziwiać i ... nie ma tu tłumów jak w samym mieście.
Sami byliśmy na działce jeden dzień / i noc /, a w czwartek dojechała część towarzystwa, reszta w piątek. Już wspólnie zwiedzaliśmy: Cmentarz Żydowski, a raczej pomnik z tego czego nie zniszczyli faszyści, wąwóz Korzeniowy, spichlerze, musiał być spacer nad Wisłą i ... dużo hałasu, śmiechu i radości z przebywania razem :-)
Urlop był krótki, ale będziemy długo go wspominać :- )
Na koniec chciałam dodać, że pierwsze zdjęcie wkleiłam z Wikipedii, reszta mojego autorstwa;
I oczywiście serdeczności dla wszystkich tu zaglądających !
Pozdrowienia.
O kurczę ! To mój najdłuższy wpis !
Cudowne miejsce, ciekawe, czy kiedykolwiek je zobaczę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAnko, Kazimierz to miejsce dla Ciebie. Galerie na każdym kroku, o malarzy można się potykać:-), a malownicze krajobrazy cieszą nie tylko oko... Byłaś blisko jadąc na zamojszczyznę :-)
UsuńByłam w Kazimierzu tydzień temu, pięknie tam, pięknie!:)
OdpowiedzUsuńTo prawda, chociaż wolę jak jest mniej ludzi...
UsuńPozdrawiam.
Kiedyś tylko w takich warunkach spędzało się urlop, a najważniejsze jest towarzystwo i
OdpowiedzUsuńpogoda:-) Zazdroszczę , że macie takie swoje miejsce na ziemi:-)
Dziękuję Marzeno. Wszystko to prawda.
UsuńPozdrowienia serdeczne.
Niestety nie miałam okazji odwiedzić Kazimierza, ale mam nadzieję, że przyszłość wzbogaci mnie w to doświadczenie:) Fajnie jest mieć takie swoje klimatyczne miejsce:)
OdpowiedzUsuńEwo! Kazimierz nie powala ani ogromem, ani ilością zabytków / jak Paryż o którym piszesz/, ale, dużo czyściej i nikt nie zaczepia ludzi nocą :-)
UsuńBałam, widziałam, chciałam pokazać mężowi, ale coś nam wtedy wypadło (rodzinne sprawy) i nie dojechaliśmy, a miałam w planach romantyczny weekend... Miasto ma swój klimat, żałuję, że jest tak daleko od Wrocławia. Sąsiadami się nie przejmuj, pewnie im szkoda, że się dobrze bawicie, śmiejecie :)
OdpowiedzUsuńZawsze możesz wrócić do planowania weekendu z mężem:- ) Dla mnie równie odległy jest Wrocław, w którym nigdy nie byłam, ale... ciągle mam nadzieję :- )
UsuńLubię artystyczną atmosferę Kazimierza. Wybieraliśmy się z tym roku z rodzinka ale plany nam się rypły. Cudownie piszesz o waszej małżeńskiej miłości. Gratulacje i pozdrowienia serdeczne
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję Polinko.
UsuńJa również uwielbiam Kazimierz :)
OdpowiedzUsuńJuż nie raz to pisałam ale z tego co kojarzę cała rodzina Michała od strony mamy pochodzi z Kazimierza :) A trochę ich tam było, każdy z każdym spokrewniony. Teraz odwiedzamy ciotki i wujków, którzy zostawili sobie domy w tym pięknym miasteczku :) Reszta stacjonuje w Lublinie :) Moja pierwsza przygoda z Kazimierzem była w tamtym roku w tym mieliśmy się wybrać na dłużej ale chyba nic z tego nie wyjdzie a szkoda. Ale przecież mamy kolejne lata przed Sobą :) W Kazimierzu brała też ślub kuzynka 'siostra' Michała :)
Tak Moniko coś jest w tym małym miasteczku co sprawia, że zakochujemy się w nim na zawsze.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo za obszerny komentarz kochana !
kocham Kazimierz choć dawno w nim nie byłam :(
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło :)
Popiołem głowę posypać !
UsuńAle dzięki Wiewióro. Może jakieś warszataty zorganizujesz w Kazimierzu właśnie ? :-)
To dla mnie świat nieznany osobiście. O Kazimierzu tylko czytałem tu i ówdzie i oglądałem w TV. Piszesz Aniu tak pięknie i sugestywnie o swojej ziemi rodzinnej, że można pozazdrościć. Byłem tylko w Sandomierzu, to już blisko. Zachwyciłem się nie tylko miastem, ale i okolicznymi wsiami, i zagospodarowaniem ziemi, i krajobrazami. To było dość dawno, do dziś wiele się musiało zmienić. Polska jest piękna i urozmaicona. I tyle w niej miejsc, które chciałbym zobaczyć, ale to dobre marzenie. Dzięli takim blogom jak Twój choć częściowo spełnione. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńStanisławie, dziękuję za jakże miły komentarz.
UsuńKazimierz i jego okolice są nam szczególnie bliskie, ale ostatnio dzięki szwagrowi /którego mama pochodzi z zamojskiego/ zachwyciliśmy się tamtymi stronami.
Serdecznie pozdrawiam.