niedziela, 19 marca 2017

Recyklingowe placuszki na śniadanie i zwiastuny wiosny:-)


Dzisiaj pierwszy raz od dawna, nie tylko, że sama robiłam śniadanie to jeszcze samotnie jadłam:-( Śniadanie miało być słodkie, ale zdrowe. W lodówce znalazłam 1/2 paczki sera białego typu włoskiego, zaczęty kefir, połówkę banana... Dodałam parę składników i wyszły fajne "pankejsy".


Przepis:


  • 1/2 opakowania sera białego ( u mnie typu włoskiego )
  • 1/2 banana w plasterkach
  • 1/2 małego kefiru
  • 1 jajo
  • resztka płatków jaglanych (  około  2 łyżek)
  • nasiona chia - 1 łyżka
  • 2 - 3 łyżki mąki pełnoziarnistej
  • masło klarowane do smażenia
  • cukier puder z cynamonem do posypania
  • opcjonalnie owoce 
Wszystkie składniki zblendować na gładką masę, smażyć z dwóch stron do zrumienienia; osączyć na papierowym ręczniku, posypać pudrem i podawać;




Chociaż w marcu jest naprawdę jak w garncu i coś ta Wiosna dłuuugo do nas nie przychodzi to jednak można zauważyć jej nieśmiałe zwiastuny...


Poprzednia niedziela  była u nas zimna oraz wietrzna, lecz  aura nie przeszkodziła nam w spacerze - jednak dzisiaj z żalem zrezygnowaliśmy z wyjścia do lasu:-(  Naprawdę było chyba 10 w skali Beauforta:-) Wczoraj pięknie słychać było  ptaki - dzisiaj jeśli nawet śpiewały to zagłuszał je wiatr:-(


W ogrodzie pojawiły się pierwsze rośliny cebulowe, cieszą  tym bardziej, że jeszcze miesiąc trzeba  będzie czekać, aż na krzewach i drzewach pojawią się liście...


Wyczuwając  zimną pogodę za oknem ,obudził się jeden  z moich grudników i pięknie zakwitł kolejny raz:-) Mam tylko nadzieję, że nie zwiastuje zimnej Wiosny !


Serdecznie pozdrawiam wszystkich zaglądających !






sobota, 11 marca 2017

Kalafiorowa zapiekanka i górsko - morskie krajobrazy


Kiedy głodna wracam z pracy, często czeka na mnie kolacja przygotowana przez M.
Bardzo to miłe : nie trzeba szykować i do tego jem w miłym towarzystwie.
Ale 8 marca miałam naprawdę niespodziankę. Były kwiaty i kolacja, ale jaka !
M. przygotował kalafiorową zapiekankę :-) Bardzo dobra i pięknie się prezentowała:-)
Zdjęcie niestety kiepskie:-(



Kalafiorowa zapiekanka według M.


  • kalafior ( umyty, podzielony, gotowany 10 minut w osolonej wodzie)
  • sos : łyżka jogurtu ,  łyżka majonezu, łyżka keczupu
  • 3 plastry żółtego sera
  • papryka słodka
  • kilka pomidorów koktajlowych
  • trochę startego na grubych oczkach masła
  • szczypior do posypania
Ugotowany kalafior układamy w naczyniu do zapiekania, posypujemy papryką i masłem, polewamy sosem, układamy ser; Zapiekamy w 180- 200 stopniach około 20 minut; pod koniec dokładamy jeszcze połówki pomidorków - żeby puściły sos;
Podajemy z miłością :-)

Od ostatniego wpisu wiele się działo : byliśmy ze znajomymi parę dni w Szczawnicy. Przekonani, że nie będzie warunków na narty zabraliśmy je na wszelki wypadek:-)
Polanica pełna była śniegu, za to tłoku nie było wcale. Z nas 
są mocno średni narciarze -  jeździliśmy tak, żeby było to przyjemnością :-) Moja jazda wyglądała tak: dwa zjazdy i leżaczek:-) Słoneczko wychodziło i było fajnie ! Oprócz nart, były piesze wędrówki i ostatkowe tańce w karczmie. Szczawnica  bardzo mi się podoba i pewnie wrócimy tam we wrześniu na szlaki.












W ten czwartek bardzo, bardzo wcześnie wyjechaliśmy we czworo ( z M., Córcią i siostrą M. ) do Żarnowca na pogrzeb Stryjka M. Wujek Marek kapitan marynarki, brat mojego teścia. Mąż, ojciec, dziadek, człowiek morza, a przede wszystkim wielkiej szlachetności i wiary. Uroczystość pogrzebowa była Ceremonią odprawianą przez biskupa i 40 stu księży. Piękny żarnowiecki kościół pełen był ludzi. Najbardziej nas poruszyło, że ostatnie pożegnanie odbywało się w atmosferze smutku, ale też radości. Śpiewane pieśni dotyczyły Zmartwychwstania, radości z nowego życia.
Niesamowite, niezapomniane chwile. 
A potem jeszcze oprócz spotkania z Rodziną, również spotkanie z morzem.









                                        Nadmorskie zdjęcia są autorstwa Córci

Ps. Muszę opisać jeszcze przygodę, która zdarzyła się nam w drodze powrotnej.
       Wracaliśmy od rodziny z Bytowa. Zatrzymaliśmy się na stacji, nie wiedząc nawet w jakiej miejscowości. Robiłyśmy z dziewczynami zakupy i każda  po kolei korzystała z toalety. Odjeżdżając ze stacji nawet przez chwilę nie pomyślałam co nas czeka:-( Po około 40 minutach, może nawet godzinie jazdy, Córcia odebrała telefon. Wiecie jakie było jej, a potem nasze zdziwienie? ZOSTAWIŁAM NA STACJI ,W TOALECIE TOREBKĘ !!!  Nawet o tym nie wiedząc - tzn, nie wiedziałam, że jej nie mam ! Szok i masakra. 

Bardzo, bardzo dziękuję pracownikom stacji Lotos Optima w Zblewie za odnalezienie mnie i oddanie zguby. 

Serdecznie pozdrawiam  wszystkich zaglądających !