piątek, 28 lutego 2014

Racuchy z naturalnego serka i porządki w ogrodzie:-)

Bardzo dawno nic nie pisałam...Tak szybko mijają dni, ciągle coś,
 wciąż w biegu. Dzisiaj mam wolny dzień i poświęcam go nadrabianiu blogowych zaległości, ale i gotowaniu oczywiście :-) Dzieci przyjechały na parę dni, będę Córcię dopieszczać:-) Na śniadanie wymyśliłam racuszki z białego serka homogenizowanego z dodatkami malin i żurawiny. Zamiast białej mąki użyłam pełnoziarnistej grubo mielonej i otręb owsianych. Wyszły tak:



Przepis:

  • duże opakowanie serka naturalnego homogenizowanego
  • jajo
  • 1 dag drożdzy 
  • otręby owsiane oraz mąka pełnoziarnista
  • garść malin i ewentualnie żurawian suszona
  • łyżka cukru
  • cukier puder wymieszany z cynamonem do posypania
  • masło klarowane do smażenia
Drożdże rozpuścić w cukrze, serek rozmieszać z jajem, dodać drożdże; Uzupełnić mąką i otrębami tak, aby masa miała gęstość dobrej śmietany; Dodać mrożone maliny / ja obtoczyłam je w pudrze/; Smażyć na klarowanym maśle z obu stron; 



Zima odeszła miejmy nadzieję, że już na dobre. W moim ogrodzie już z grubsza posprzątane:-) A nawet udało się nam wreszcie skrócić stare brzozy, świerki pod płotem, a nawet konary dużych dębów :-)  Wczoraj posiałam aksamitki do skrzynek. Chociaż w nocy jeszcze spory przymrozek, a i czasem zawieje chłodem, to ptaki już śpiewają na potęgę i ... już za chwilę, już za momencik ... 






Pięknego, słonecznego weekendu życzę !


środa, 19 lutego 2014

Mocno czekoladowe babeczki

Dzisiaj dołączam się do akcji Bei Czekoladowy tydzień i przedstawiam Wam
 / pewnie  znany / przepis na czekoladowe babeczki browne. Próbowałam tych cudownie gorzko-czekoladowych muffin u mojej chrzestnej mamy i pokochałam ich smak. W moich zmieszałam mąkę pszenną z pełnoziarnistą, dodałam odrobinę proszku do pieczenia, a kostkę gorzkiej czekolady zastąpiłam mleczną z orzechami:-)



Przepis:
 babeczki browne /12 szt/
  • 30 dag gorzkiej czekolady
  • 12 kostek mlecznej z orzechami
  • 16 dag masła
  • 18 dag cukru
  • 2 łyżki pszennej mąki i 2 łyżki pełnoziarnistej
  • 8 jajek
  • 2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
Piekarnik nagrzewamy do 240 stopni / u mnie góra/ dól /. Czekoladę i masło rozpuszczamy w kąpieli wodnej; żółtka ubijamy  z cukrem do uzyskania jasnej, puszystej masy; do niej dodajemy rozpuszczoną czekoladę z masłem, mąkę, proszek oraz na koniec ubitą pianę z białek / na najniższych obrotach lub ręcznie mieszamy/; Foremki / u mnie silikonowe / napełniamy do 3/4 wysokości; Pieczemy 10- 12 minut.
Podajemy ciepłe!


Karnawał ciągle trwa, można jeszcze bezkarnie poszaleć z czekoladą...  Oczywiście w granicach rozsądku:-)
Moich czytelników ściskam mocno czekoladowo !!!

sobota, 15 lutego 2014

Czekoladowy chleb z rodzynkami na zakwasie w lutowej piekarni;


W poprzeni weekend wiele Piekarek piekło razem, choć każda w swoim domu, kolejny chleb. Tym razem wybrała go Amber razem z Beą TUTAJ. Jest to bezwględnie najciekawszy chleb jaki dotąd jadłam i jaki upiekłam... Użyłam do niego mąki pszennej jak w przepisie Bei, ale z pełnego ziarna. Kolor, smak, chrupiąca skórka - wszystko OK, a do tego jeszcze obłędny zapach : czekodowego pieczywa. Super. 




Przepis podaję za Beą  iAmber:
170 g (2/3 szkl) aktywnego zakwasu pszennego* (u mnie żytni)
250 g (1 szkl) ciepłej wody
330 g (2 2/3 szkl) mąki chlebowej
200 g (1 1/3 szklanki) rodzynek koryntek
80 g (2/3 szkl) chipsów czekoladowych (w oryginale z mlecznej czekolady – pominęłam)
8 g (1 ½ łyżeczki) soli
20 g (2 ½ łyżki) gorzkiego kakao
* dokarmionego 12-24h wcześniej
1. Wymieszać rodzynki i chipsy czekoladowe.
2. W drugiej misce wymieszać mąkę, sól i kakao.
3. W dużej misce dokładnie wymieszać zakwas z wodą.
4. Do zakwasu dodać mąkę oraz rodzynki z czekoladą, wymieszaź do połączenia się składników.
5. Przykryć i odstawić na 10 min. (w oryginale – przykryć misą w której wymieszaliśmy mąkę).
6. Po 10 minutach – wyrabiamy ciasto : chwytamy porcję ciasta z brzegu, lekko naciągamy i przyciskamy w środek ciasta; lekko obracamy misę i powtarzamy tę czynność z kolejnym brzegiem ciasta. Powtarzamy składanie 8 razy, co powinno nam zająć ok. 10 sekund, po czym ciasto powinno zmienić strukturę – bardziej sprężyste, stawiające opór.
Ciasto możemy również wyrobić mikserem – najpierw 2-3 minuty na pierwszym biegu, a nastepnie ok. 4 minuty na drugim biegu
7. Przykryć misę i odstawić na 10 minut.
8. Powtórzyć etap 6 + 7 dwa razy, następnie ponownie etap 6. Przykryć misę i odstawić do wyrośnięcia na1 godzinę.
9. Gdy ciasto podwoiło objętość – odgazować je (uderzamy pięścią w jego środek).
10. Wyrośnięte ciasto umieścić na lekko umączonym blacie .
11. Podzielić ciasto na 2 równe części i uformować z nich kule.
12. Wysypać mąką podłużny koszyk do wyrastania chleba i umieścić w nim kulki ciasta, blisko siebie, tak by połączyły się podczas rośnięcia.
13. Pozostawić ciasto do wyrośnięcia, aż podwoi swoją objętość – w zależności od tego, jak mocny jest nasz zakwas (oraz w zależności od temperatury) może to zająć od 3 do 6 godzin).
14. Ok. 20 minut przed planowanym pieczeniem, nagrzać piekarnik do 240st., na spodzie umieścić naczynie, do którego wlejemy wodę (przygotować szklankę wody).
15. Gdy ciasto podwoi już objętość, przekładamy je na łopatę lub na papier do pieczenia, posypujemy wierzch mąką i nacinamy.
16. Przekładamy na rozgrzaną blachę (lub kamień), wlewamy wodę do przygotowanego naczynia i obniżamy temperaturę do 220st.
17. Pieczemy ok. 30 minut, aż chleb będzie ładnie brązowy.
18. By sprawdzić, czy jest on odpowiednio upieczony, stukamy w spód chleba – ma on wydawać ‘głuchy’ odgłos.
Studzimy na kratce.

Kusiło mnie, żeby upiec chleb w foremce... Zrobiłam jednak jak proponowała Bea... i niestety moje chleby wyszły jak dwa berety... Myślę, że kształt nie wpływa jednak na smak? :-)  Moje obawy co do rodzynek w 'onym' pieczywie nie sprawdziły się na szczęście:-)  Rodzynki dodają chlebusiowi słodyczy i charakteru. Nie wiem jednak, czy odważyłabym się dodać czekoladę? Zobaczę co Piekarki pokażą! 
Ania Bajkorada
Ania Nie tylko na słodko
Ania W Moje pasje.Kuchnia i ogród
Ania Pieczywo na zakwasie
Aga W sezonie
Alutka nie-ład mAlutki
Arnika Arnikowa kuchnia
Bea Bea w kuchni
Bożena Smakowe kubki
Bożena Moje domowe kucharzenie
Dorota Ugotujmy To.pl
Dorota Moje małe czarowanie
Gallica Anonimica Zakalce mojego życia
Gatita Kulinarne przygody Gatity
Gosia Co do jedzenia
Gucio Kuchnia Gucia
Jola Smak mojego domu
Kamila Ogrody Babilonu
Krecia By było przyjemniej
Magda Konwalie w kuchni
Małgosia Akacjowy blog. W podróży i w kuchni
Margot Kuchnia Alicji
Marghe Po prostu Marghe
Mimbla Pierogi ruskie raz
Pychciasta 
Renata Forks’N'Canvas
Tosia Smakowity chleb
Wiosenka Eksplozja smaku
Wisła Zapach chleba
Zufik Zufikowo
Żabka Healthy craving
Żaneta Poradniczanka.blogspot.com
I  Amber



Pączusie z serka o których marzyła Małgosia :-)

Podczas moich spotkań z Małgosią i Robertem wymieniamy się spostrzeżeniami nie tylko na tematy kulinarne / filmowe, czy doczycące życia po prostu /, ale akurat te smakowe :-) inspirują mnie i Gosię do sprawdzania ich w realu. Jakiś czas temu Małgosia opowiadała o pączusiach, które smażyła kiedyś Jej Mama. Podczas naszego środowego spotkania zostały stworzone, spróbowane i sfotografowane :-)



Przepis jest tak prosty, że chyba nie ma drugiego takiego:

  • trzy serki homogenizowane
  • dwie szklanki mąki
  • dwa jaja
  • zapach waniliowy
  • dwie łyżeczki płaskie proszku do pieczenia
  • cukier puder do posypania
  • olej rzepakowy do pieczenia
Wszystkie składniki mieszamy na gładką masę, rozgrzewamy olej / w naczyniu, nie na patelni / smażymy krótko z obu stron, odsączamy na papierowym ręczniku;
Kiedy przestygną posypujemy cukrem pudrem; Wyszło tyle co na zdjęciu:-)
Smacznego !!!




Bardzo fajnie smakują, a zanim się je zje można bawić się w zgadywanie co przypominają swoim kształtem, bo każdy pączuś inny: albo zółw, albo jeż, albo... nie wiadomo co :-)

Serdeczności !

wtorek, 11 lutego 2014

Placki kukurydziane z burgerami drobiowymi


Jakiś czas temu wypatrzyłam u Asi domowe burgery drobiowe. Bardzo spodobało mi się podanie ich z tortillą :-) Asia przygotowała i podała je TAK,  ja po swojemu :-)
 Na piątkowym spotkaniu u Renatki, gospodyni przygotowała tortille z pysznym wkładem :-) - ja dla niej wklejam dziś przepis na palcki kukurydziane;



Burgery przygotowałam z mielonego udźca indyczego / bez skóry/,
dodałam jajko, otręby owsiane, startą surową marchwkę oraz posiekany szczypiorek; doprawiłam solą, papryką słodką oraz ostrą; usmażyłam na patelni grilowej;




Placki kukurydziane zrobiłam tak:

  • 20 dag mąki kukurydzianej
  • 1 łyżeczka smalcu
  • 1/4 litra ciepłej wody
  • 1/2 łyżeczki soli
Mąkę trzeba połączyć z solą oraz smalcem, wyrabiać ciasto stopniowo dolewając wody; z ciasta uformować kulki / mnie wyszło 6 małych / , zawinąć w folię i schować na około godzinę zawinięte w wilgotną ściereczkę do lodówki; po tym czasie kulki z ciasta rozwałkować jak najcieniej, na placki o średnicy małej patelni; patelnię dobrze rozgrzać i smażyć krótko z każdej strony; nie można ich piec zbyt długo, bo stają się twarde; gotowe placki przkrywamy wilgotną ściereczką; aby łatwiej było zwinąc je w rulon można pogrzać je na parze :-)



Surówka pochodzi z lodówkowego recyklingu:
pekinka, czerwona cebulka, papryka;
Sos: dwie łyżki majonezu +  trzy łyżki jogurtu + łyżka śmietany / 12 % /, oregano, bazylia, roztarty ząbek czosnku, sól, pieprz;

Wyszło smaczne, zdrowe, bez zbędnego tłuszczu. Naprawdę polecam.
Mam zamiar nasmażyć więcej placków zarówno kukurydzianych jak i razowych i zamrozić je :-) A warto ! Czytając skład kupnych tortilli można się trochę zdziwić :-(

Buziaki dla wszystkich zaglądających !

czwartek, 6 lutego 2014

Catering niespodzianka na urodziny Ukochanego :-)

Dziasiaj urodziny mojego od ponad 24 lat Ukochanego :-) Urodził się pod znakiem Wodnika i chyba ma sporo cech przypisanych temu znakowi :-) Ja na horoskopy patrzę z przymrużeniem oka, tak samo jak na przywary mojej połówki. Zresztą wydaje mi się, że najlepszym sposobem na udany związek jest wyszukiwanie zalet, nie wad :-) Czasem nie jest to łatwe, ale wiem po sobie : daje się zrobić !
Urodziny mojego M. zawsze wypadają w karnawale. W zeszłym roku urządziliśmy Bal Przebierańców o tematyce zimowej. Wiele było takich bali z okazji święta M. Akurat jest okazja, żeby je przypomnieć.



 Ale najpierw relacja z dzisiejszego dnia :-) Koledzy mojego M. z firmy pamiętają o swoich urodzinach i zawsze oragnizują 'torta'. Ja postanowiłam rozesłać wici kumplom z poza pracy, i zaprosić ich do firmy na małe conieco. Wszyscy koledzy stanęli na wysokości zadania :-) Wczoraj zrobiłam zakupy i schowałam je w garażu :-) Dwa lata temu jak organizowałam przyjęcie niespodziankę mój M. był zdziwiony  ilością jedzenia w lodówce, ale nie zorientował się o co chodzi:-)... Dzisiaj przygotowałam męskie smakołyki i wykorzystałam szwagra Marcina, który zawiózł je do firmy :-) Przyjechał chwilę wcześniej niż wszyscy i musiał się nawysilać, żeby M. się nie poznał.



Wszyscy dojechali na czas i ... okazało się, że miniprzyjęcie niespodzianka udało się ! Tzn. M. był zaskoczony. Chciałam go wkręcić, że niby nie wiem co to i kto to  i skąd ten catering, ale to już było szyte zbyt grubymi nićmi ... 



Ciekawa jestem czy zgadniecie co  przygotowałam ? Dzisiaj nie wklejam przepisów , jeszcze tylko parę wspomnień z poprzednich urodzin Ukochanego.



Nie uda mi się raczej zachować chronologii, ale  przedstawiam parę zdjęć z kilku lat, które pięknie pokazują jakich mamy cudownych i zwariowanych przyjaciół / dodam, że niektórzy z nich są bliską rodziną :-))) / ;







Karnawałowe zabawy przebierane zaczęliśmy  w 1991 roku zaraz po naszym ślubie; Pochwalę się i powiem, że nasi znajomi przejęli pomysł i nie ma roku, żebyśmy się nie przebierali ! Ale o tym przy innej okazji...
Mam dwa pytania: 
1. jakie przekąski przygotowałam / łatwe /
2. Za kogo przebrała się osoba na ostanim zdjęciu cała na biało z karteczką ?:-)
Pozdrowienia serdeczne !

wtorek, 4 lutego 2014

Zabajone w wiejskiej wersji oraz piękna zima


U nas jest tak pięknie jak tylko może być zimą : masa śniegu, mocno świeci słonko  / wczoraj w południe termometr wskazywał 21 stopni ! / , a jakby było mało to i ptaki świergolą wesoło. Czyżby czuły zbliżającą się wiosnę ?!  Po długim spacerze, albo pracy na powietrzu, albo na wieczorną poprawę humoru lub na co kto chce :-) proponuję zabajone z piwa. Prawdziwe zabajone robi się z dodatkiem białego wina- u mnie taka bardziej ' plebejska ', ale równie pyszna oraz rozgrzewająca wersja.


Przepis: / dwie porcje /
  • zółtko
  • 2 - 3 łyżki cukru / może być brązowy /
  • przyprawy : kardamon, cynamon, parę goździków / może być przyprawa piernikowa/
  • piwo
Wykonanie:
żółtko ucieramy z cukrem w kąpieli wodnej na puszystą masę, dodajemy przyprawy ; powoli wlewamy po trochu piwo / trzeba uważać, bo się pieni / ; delikatnie mieszamy; po kilku minutach sprawdzamy, czy napój jest mocno  ciepły; nie dopuszczamy do zagotowania ; delikatnie wlewamy do wysokich szklanek;
SMACZNEGO.

Zapraszam jeszcze na spacer po  moim ogrodzie :












Nie powiem, że kocham zimę, ale... w taki dzień jak dziś, naprawdę endorfin jakby więcej w moim organizmie :-) Zachęcam do spacerów - tylko uważajcie, bo niestety ślisko !


sobota, 1 lutego 2014

Mandarynkowiec, który znalazła Małgosia....

Dzięki mojej Córci mogłam poznać Małgosię i Roberta TUTAJ .  Polubiliśmy się i z każdym tygodniem poznajemy się lepiej. Nasze cotygodniowe spotkania są dla mnie wielką radością, dostaję dzięki Nim moc dobrych emocji:-) Małgosia ma mnóstwo kulinarnych pomysłów, które realizuje przy mojej pomocy. W środę w rozmowie telefonicznej wyraziła chęć upieczenia mandarynkowca :-) Wypatrzyła go u Ewy Wachowicz. Powiem Wam, że ugotowane mandarynki w placku jakoś mnie nie porwały ! Do tego jeszcze Małgosia opowiedziała mi o komentarzach pod przepisem, które w ogóle za nim nie przemawiały :-(  Myślę, że Gosia z wrodzonego sobie poczucia humoru oraz przekory to akurat ciasto wybrała...
Najbardziej zdziwiłam się dzisiaj : znalazłam przepis w necie ze zdjęciemTUTAJ i co się okazuje ? Nasze ciasto  w porównaniu do placka Ewy Wachowicz wyszło monstrualnych rozmiarów !



Piekąc się roztaczało obłędnie cytrusowy zapach, a kiedy dodałyśmy  polewę z prawdziwej czekolady i prażone płatki migdałów - zyskało również na wyglądzie :-)
Ja niestety mandarynkowca nie spróbowałam z braku czasu ;-(, ale Małgosia z Robertem przysłali zdjęcia i zapewnienie, że jest bardzo dobry :-)


Przepis:

  • 7 mandarynek
  • 3 szkl. mąki
  • 1 szkl. cukru
  • 3 łyżeczki cukru waniliowego
  • 3 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 3/4 szklanki oleju / u nas Kujawski z pierwszego tłoczenia/
  • 4 jajka
  • plewa czekoladowa
  • posiekane migdały
  • u nas jeszcze prażone płatki migdałów




Ostatnie zdjęcie szczególnie mi się podoba: pokazuje zmysł estetyczny Gosi  i książki które bardzo lubi czytać Robert.

Wykonanie:
Wymyte mandarynki gotujemy około 40 minut, studzimy, blendujemy;
jajka ubiłyśmy z cukrem / odwrotnie niż w przepisie / , dodałyśmy przesianą mąkę, resztę składników sypkich, olej oraz masę mandarynkową; piekłyśmy w tortownicy wysmarowanej masłem i posypanej bułką tartą ponad godzinę: 60 minut w 180 stopniach i jeszcze 10 minut w 160 stopniach; 
Jeszcze ciepłe ciasto posmarowałyśmy polewą z gorzkiej czekolady, posypałyśmy prażonymi  płatkami;



Już jestem ciekawa co wymyśli Małgosia na następne spotkanie :-)

Pięknego weekendu życzę wszystkim zaglądającym.
U nas piękna słoneczna, choć mroźna pogoda i ... masa śniegu :-)