niedziela, 21 maja 2017

Noc w Muzeum Wsi Radomskiej i moje warzywa :-)


Wczoraj jak w całym kraju i na świecie ( z tym światem to przesadzam, naprawdę to w Europie) Muzea zapraszały nas do zwiedzania za przysłowioną złotówkę. W moim mieście ( jak pewnie i w wielu) jeździły darmowe autobusy, a placówki przygotowały wiele atrakcji. My z M. i przyjaciółmi spotkaliśmy się w Skansenie. Piękna pogoda zachęcała do spaceru ( pokazały się co prawda komary, ale jeszcze nie dokuczały bardzo). Główną atrakcją wieczoru była potańcówka. Przygrywały kapele wiejskie, które zmieniały się co 30 minut - tańczyć można było non-stop, a chętnych nie brakło.



W wybranych chatach panie z Kółek Wiejskich pokazywały zwiedzającym jak się dawniej żyło na wsi. Dla dzieci i młodzieży już  z ery facebooka to już  nie jest Skansen, ale prehistoria:-)




Można było kupić pajdę chleba ze smalcem, kiełbasę z grilla, albo samemu sobie upiec przy rozpalonych nad wodą ogniskach. Fajna atrakcja dla mieszczuchów - nie dla nas:-) Przy okazji dowiedzieliśmy się skąd wzięła się nazwa naszej miejscowości - Kosowa.


Po mocno zapracowanym dniu, mieliśmy miły, spacerowy wieczór. Wracając już po zmierzchu nad stawami do domu - słuchaliśmy jeszcze majowego koncertu żab !
Tęskniłam za tym cały rok.

Teraz jeszcze parę zeszłotygodniowych fotek z mojego warzywnika. Dziś warzywka są naprawdę dużo większe - za tydzień będzie porównanie:-)



Czekam aż wykiełkują ogórki...



Pozdrawiam serdecznie, życząc pięknej niedzieli ( choć pogoda już słabsza, ale co to przeszkadza, prawda? ) !

czwartek, 4 maja 2017

Sernik czekoladowo - waniliowy i sto pytań o wiosnę...


Wolne dni już za nami. Upłynęły w rodzinnej atmosferze, ale nie do końca tak jak je planowaliśmy wcześniej. Miało być ciepło, wiosennie i rowerowo - wyszło  trochę inaczej... Muszę napisać o tym, że nie pamiętam takiego maja jak ten. Ohydnie mokro, zimne noce, chłodne dni. Przymrozki zniszczyły drzewa owocowe, krzewy ozdobne, pszczoły nie mają pożywienia, ptaki śpiewają mniej niż zwykle.  Nie kwitną kasztany ! A dzisiaj MATURY ! Ciągle trzeba palić w piecu:-( Po tym marudnym wstępie - który być musiał, żeby za rok lub trzy - pamiętać o tegorocznej (innej niż dotychczasowe) wiośnie, przechodzę do weekendowych wspomnień.


W niedzielę gościłam Rodziców, Chrzestną i Babunię na zaległym obiedzie urodzinowym. Deser w postaci sernika udało nam się zjeść w ogrodzie:-)  Ciepło ubrani, przy gorącej herbacie, ale na powietrzu...


Sernik czekoladowo- waniliowy: ( tortownica 22 cm)

  • 4 kostki sera tłustego trzykrotnie mielonego
  • 1/2 kostki masła
  • 1 szklanka cukru pudru
  • 1 mały budyń waniliowy
  • 1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
  • 6 jaj
  • 1 gorzka czekolada
  • ok. 100ml mleka
  • kilka suszonych moreli ( może być skórka pomarańczowa)
  • esencja waniliowa
  • na spód kruche ciasto lub herbatniki
Od żółtek oddzielamy białka, które ubijamy na sztywno z odrobiną soli; w osobnej misce ucieramy masło z pudrem, dokładamy po kolei ser, kolejno żołtka, budyń, proszek do pieczenia - miksujemy; na koniec delikatnie mieszamy z masą białka; masę dzielimy na dwie części; rozpuszczamy czekoladę w mleku; do jednej części dodajemy esencję i pokrojone morele, do drugiej połowę rozpuszczonej czekolady; na tortownicę wysmarowana masłem układamy cieniutko kruche ciasto ( lub herbatniki); wylewamy warstwę jasną , potem czekoladową; wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 170 stopni; pieczemy godzinę ( do suchego patyczka); po przestudzeniu w piekarniku drugą częścią czekolady polewamy wierzch;

Gościom bardzo smakował - prosili dokładki:-) Sernik serwowałam :-) w niedzielę, a poniedziałek przy słońcu, ale też zimnym wietrze integrowaliśmy się przy ognisku. Był kociołek na rozpoczęcie sezonu, a i wędliny wędziły się dymie ( tyle, że w wędzarce ); Bardzo fajny dzień - miałam wszystkich bliskich : rodziców, siostrę i dzieci. A do tego znajomych. Bardzo to lubię !

Wrzucę parę zdjęć zniszczeń przymrozkowych, a o reszcie weekendu innym razem.








Tulipany pod śniegiem przetrwały wszystkie, magnolie wszystkie przemarzły...
Zmarzły nawet kwiaty białych tawuł- nigdy do tej pory w moim ogrodzie to się nie zdarzyło. Warzywa prawie nie rosną, jabłonka jeszcze nie zakwitła. Wiosno, gdzie jesteś?!

Pozdrawiam wszystkich zaglądających !