piątek, 11 grudnia 2015

Wigilijne pierogi z kapustą i grzybami i garstka jubileuszowych wspomnień !

Zupełny brak zimowej aury sprzyja wirusom, które dopadły i mnie. Takiego kataru to dawno nie miałam. Dla mnie to naprawę okropna choroba:-( Oczy jak u królika, boląca głowa, a od kichania to nawet zakwasy się robią :-) Dobrze, że to już półmetek...

Oprócz przeziębiania, które jeszcze mnie nie opuściło, mam prawie skończony remoncik: wciąż czekam cierpliwie na pana parkieciarza, który ma położyć listwy i wymienić progi :-( 
Aw kwestii przygotowań do Świąt : zrobiłyśmy z mamą około 127 pierogów z kapustą i grzybami. Każdy osobno zamrożony, zapakowany potem w woreczki po kilkadziesiąt sztuk, spoczywa w szufladach zamrażarki.



Przepis:
  • około  2,5  -3 kg kapusty kiszonej
  • 30 dag suszonych podgrzybków / wcześniej namoczonych /
  • 80 dag pieczarek
  • 4 duże cebule
  • sól, pieprz 
  • odrobina gałki , trochę imbiru
Ciasto:
  • 1 kg mąki pszennej
  • jajo
  • 1-2 łyżki oleju
  • odrobina soli
  • ok. 1 - 2 szklanek ciepłej wody
Zagniatamy ciasto jak TUTAJ, ale oczywiście wtedy jak farsz będzie już gotowy;

Kapustę gotujemy w dużym garnku, raz odcedzając i zmieniając wodę / jeśli jest kwaśna /; miękką kapustę studzimy; namoczone przez  noc grzyby gotujemy na małym ogniu do miękkości, soląc do smaku - studzimy; pieczarki szorujemy, kroimy w kostkę smażymy na klarowanym maśle lub oleju; mają ładnie zmięknąć, ale też się zarumienić; posiekane cebule również zrumieniamy na maśle; ostudzone suszone grzyby przekręcamy przez maszynkę; kapustę odciskamy porządnie, kroimy na drobno; składniki mieszamy; dosmaczamy; jeśli farsz jest zbyt suchy to dodajemy jeszcze trochę oleju;

A potem to już wałkujemy, nakładamy, kleimy i kleimy... Ciesząc się jeśli nie robimy tego same... :-) Porcję 20-30 pierożków gotujemy w gorącej osolonej wodzie z łyżką oleju. Nasze odcedzone zostały zaraz po wypłynięciu, bo zostały potem zamrożone:-)

W dzisiejszym wpisie jeszcze trochę wspomnień. Powinien to być osobny post, ale ostatnio jestem rzadkim gościem w blogosferze, więc korzystam z okazji.



5 grudnia moja Babunia skończyła 90 lat ! Piękny to Jubileusz zważywszy, że Babcia jest jeszcze osobą sprawną i na ciele i umyśle. Jak na lat 90 to nawet bardzo.
Zorganizowałyśmy z Siostrą bankiet rodzinny w małej knajpce. Babcia o niczym nie wiedziała i została oficjalnie zaproszona dopiero parę dni przed uroczystością. Piękne jest to, że spotkała się prawie cała rodzina ! Przyjechali kuzyni z którymi nie widzieliśmy się / Babcia również / kilka lat. Wielką niespodzianką była obecność Wnuka, który przyleciał z Wysp na tę okazję:-)


Więzy rodzinne to ciekawa sprawa... Każdy inny, każdy chce żyć po swojemu. Czasem pozornie nawet je zrywa, albo ogranicza. Prawie każdy nie chce być taki jak mama, ojciec. A jednak geny mają mnóstwo do powiedzenia... Choćbyśmy nie chcieli, jesteśmy sobie bliscy i potrzebujemy siebie nawzajem. Jedni mniej, drudzy więcej. Ja jestem z tych co potrzebują więcej:-) Moja liczna rodzina, choć ma w sobie wiele ułomności, daje mi bardzo, bardzo dużo. Zabrzmi to banalnie i sentymentalnie może, ale co tam. Daje mi siłę, wiarę, że cząstka nas nigdy nie przeminie, poczucie wielkiej radości, że rośnie kolejne pokolenie, że nie zawsze może się rozumiemy, ale spotykamy wciąż i mamy dla siebie sporo wyrozumiałości:-)


                           Babunia była zachwycona i wzruszona bardzo. 
Oprócz, życzeń, świątecznego bukietu i tortu dostała produkty' hand made' od każdej rodziny.



Przedświątecznie pozdrawiam wszystkich zaglądających !!!