niedziela, 29 grudnia 2013

Makowy marcepan

  Już po świętach, ale jeszcze przed Sylwestrem i ten czas bożonarodzeniowy bardzo lubię. W czasie Świąt czas dzieliłam pomiędzy najbliższych, a teraz nastał równie piękny okres spotkań ze znajomymi:-) Nie powiem, że nie czuję się zmęczona przygotowaniami, potem siedzeniem za stołem, bieganiem wokół niego... Ale ! Czas biegnie szybko, mija rok za rokiem, ludzie odchodzą szybciej niż przychodzą nowi - dlatego cieszę się każdą chwilą...
Makowiec z marcepanem jest w rodzinie mojego męża / od dawna już mojej / od czasów babci na pewno, piekła go moja teściowa, a kiedy Jej zabrakło piekę ja. Nie robię do niego kruchego spodu / jak robiła mama / tylko mieszam herbatniki z masłem :-)


Podczas przedświątecznego zamieszania zapomniałam sfotografować całość i przyznam, że kiedy wczoraj o tym pomyślałam: został marny kawałek...:-)
Ciasto bardzo łatwe do upieczenia i może być świetną alternatywą dla makowca, który nie zawsze udaje się tak jak trzeba :-)

Przepis:

Spód: 3 paczki herbatników pettitków i 1/3 kostki masła; herbatniki rozkruszamy / ja robię to wałkiem / i mieszamy z masłem; odkładamy do lodówki;

Masa makowa: 

  • 50 dag maku
  • 1 szklanka cukru / potem jeszcze 2-3 łyżki miodu /
  • 1/2 l goracego mleka
  • 6 jaj całych
  • bakalie / kto co lubi / 
  • 1/2 kostki miekkiego masła
Mak zalewamy gorącym mlekiem, dobrze mieszamy, odstawiamy na kilka godzin; jeśli nie mak nie wchłonie całego mleka to odcedzamy; przekręcamy przez maszynkę /raz sam /, drugi raz z cukrem; do maku wbijamy jaja, dodajemy masło, miód - miksujemy ok. 5 minut; na koniec dodajemy bakalie;
Dno tortownicy /27cm/ wykładamy przygotowanym ciastem, na to masę makową;
Wkładamy do nagrzanego do 180 stopni piekarnika / zakres góra- dół / ; pieczemy około 50 minut; 
Ciasto stygnie, a my ucieramy marcepan

  • 1/3 szklanki wody
  • 2 łyżki masła
  • 2 -3 łyżki mąki
  • ok.40 dag cukru pudru
  • 1/3 małego zapachu migdałowego
Uprażamy delikatnie na ogniu; nie trzeba się martwić jeśli się zbryli :-) do tego odsypujemy po trochu cukier puder / można miksować, ja ucieram łyżką / . Cukru dodajemy 'na oko', tak żeby masa była gęstości dobrej śmietany; Dodajemy zapach; całość rozsmarowujemy na cieście;
Polewa:

  • 1/2 gorzkiej czekolady
  • około 1/4 szklanki mleka
Rozpuszczamy na wolnym ogniu, polewamy zastygły dobrze marecepan;



Każdemu kto lubi mak  będzie smakowało !

środa, 25 grudnia 2013

Racuszki ze świątecznym pozdrowieniem

Kochani ! Wszystkim życzę pięknego świątcznego czasu, żebyście otoczeni bliskimi cieszyli się ich obecnością... Spokoju, zdrowia i... smacznego jedzenia oczywiście !

Wczoraj, jak rok w rok / wcześniej tak było w moim domu rodzinnym, a jeszcze wcześniej w domu babci / smażyłyśmy z Córcią racuszki na Wigilię. Dla mojej EM było to pierwsze samodzielne smażenie :-) Wyszły jej piękne i pyszne:






Przepis jest prosty:

  • około 1/2 kg mąki
  • 2 całę jaja
  • 1 i 1/2 szklanki mleka
  • 3 dag drożdzy
  • 4 łyżki cukru
  • 1/2 łyżeczki soli
  • starta skórka z 1 pomarańczy
  • olej do smażenia
Drożdże rozpuszczamy w mleku, dodajemy cukier i resztę składników, mieszamy łyżką; mąki dodajemy po trochu / masa ma mieć konsystencję śmietany /; odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia; smażymy na głębokim oleju z obu stron; odsączamy na papierowym ręczniku; posypujemy pudrem;
 Do jednego wkładamy migdała - ten kto na niego trafi będzie miał szczęśliwy rok !

Pięknych Świąt !

niedziela, 15 grudnia 2013

Ciasteczka kruche, ale też znowu pierniczkowo :-)

Zdaje się, że chyba już wszystkich ogarnęło świąteczne szaleństwo... W sklepach kolejki za karpiem, po marketach biegają aniołki z opłatkiem i siankiem / tyle, że ten opłatek to taki bardziej świecki zadaje się? /,  w kuchniach blogerek pełno wspaniałych świątecznych potraw:-) A na moim blogu znowu wpis z piernikami...
Ale co poradzić jak zapotrzebowanie takie? Wczoraj piekłam nawet dwukrotnie... Najpierw  rano u siostry, z trojgiem małych' szkolniaków' / pierwsza i druga klasa oraz z moją chrześnicą / 17 lat ! /, a po południu u rodziny połówki :-) 


Były pierniki z witrażami / zmielone w młynku landrynki wsypujemy w wycięty w pierniczku otwór, dość grubo /, bez witraży, były też kruche ciastka i przepis na nie zaraz podam :-) Dzieci  wszystkie pięknie ozdobiły:




Pierniczki są świetne zarówno do powieszenia na choince jak i do zjedzenia / miękną w blaszanym pudełku /. Przepis na nie  zamieszczony jest TUTAJ

Kruche ciastka

  • 3-4 żółtka
  • 3/4 szklanki cukru
  • masło 20 dag
  • 2 czubate szklanki mąki
  • łyżka śietany
  • u mnie skórka pomarańczowa, ale może być np. cynamon, kardamon
Ze podanych składników zagniatamy ciasto, podsypując mąką; zawijamy w folię i do lodówki na około 2 godziny / można na noc /. Dzielimy na dwie części , wałkujemy i wycinamy cisteczka; układamy na papierze do pieczenia i wkładamy do nagrzanego do 180 stopni piekarnika / zakres góra- dół /; A ! Ja smaruję jeszcze białkiem / ładnie się rumienią /; pieką się około 15 minut; 
Jeśli łasuchy nie zjedzą ich od razu :-) wkładamy do blaszanego pudełka.

Wszystkim zaglądającym życzę pięknej niedzieli :-) Na przekór okropnie smutnej pogodzie...














;






poniedziałek, 9 grudnia 2013

Nalewka wiśniowa oraz Wielki Finał Szlachetnej Paczki :-)

Ksawery nie poczynił u nas żadnych szkód / oprócz spadających niezbyt groźnie gałęzi /, ale wywiał mnie tak, że leżę z glutem i zimnem na facjacie/ pod kołderką :-( Wiele mam w związku z tym planów na dziś:

  1. zrobić wpis i odwiedzić znajome blogi
  2. nadrobić zaległości w lekturze / ukraińska saga Nurowskiej POLECAM 
  3. Ksawery zrzucił mnóstwo brzozowych gałązek - zrobię z nich świąteczne wianki
  4. zgrać wreszcie zdjęcia do wywołania
  5. zapakować część prezentów
Dziś zaległy przepis na nalewkę wiśniową, która będzie dodatkiem do prezentu :-)


Przepis jest recepturą z 'Klasztornej piwniczki '. Trochę go zmodyfikowałam, bo ilość spirytusu zwala z nóg nawet przy czytaniu :-)

  • ok. dwóch kg wydrylowanych wiśni 
  • kilka pestek 
  • niepełne 1/2 kg cukru 
  • odrobina laski wanilii
  • 1/4 l spirytusu i 1/4 l wody
Wiśnie zasypałam cukrem, stały około 10 dni, co dzień je mieszałam. Po tym czasie zalałam spirytusem / rozcieńczonym wodą /. Stało w słoju 3 tygodnie. Przecedziłam, zlałam do butelek i odstawiłam w ciemne miejsce. Polecane jest, aby nalewka stała  w piwniczce około 6 tygodni. Nie zawsze się udaje:-)


O tym jak udało nam się zorganizować Szlachetną Paczkę, a mojej Córci i Narzeczonemu poznać przemiłych ludzi PRZECZYTAJCIE sami !


Nie dajcie się tej paskudnej pogodzie ! Do miłego !



piątek, 6 grudnia 2013

Listopadowa piekarnia : chleb kukurydziany

Po raz kolejny na zaproszenie Amber, piekłam wspólnie z mnóstwem dziewczyn. Tym razem był to chleb kukurydziany. Piekłyśmy w ostatni weekend listopada. Publikacja miała nastąpić dzisiaj o dwudziestej. U mnie jak zwykle coś musiało wypaść... Tym razem zawiódł automat :-(
Trzymałam się przepisu i choć nie mam kamienia to chlebek ładnie wyrósł i dobrze się wypiekł. Ja jednak najbardziej lubię chleby z mąką razową bądź orkiszową; Ten smakował mi najbardziej z konfiturą :-( Zdjęcia niestety są fatalne, bo oświetlenie zimowe :-) Bardzo, ale to bardzo lubię to nasze wspólne pieczenie !



Chleb kukurydziany na poolish czyli polskim rozczynie drożdżowym
wg Hamelmana
składniki na zaczyn „poolish”:
125g maki pszennej 550
125g wody
0,5g drożdży świeżych (mniej niż ¼ łyżeczki drożdży instant)
ciasto właściwe
250g maki 550
125g maki kukurydzianej
190g wody
1 łyżeczka soli
7g drożdży świeżych (plaska łyżeczka instant)
1,5 łyżki oleju
250g zaczynu j.w.
W przeddzień pieczenia zrobić zaczyn poolish. Rozmieszać drożdże w wodzie, dodać mąkę i całość wymieszać. Przykryć folia i odstawić na 12 do 16 godzin w temp pokojowej.
Następnego dnia mąkę kukurydziana rozmieszać z drożdżami rozprowadzonymi w wodzie, wymieszać i odstawić na ok. 15 minut.
W tym czasie mąka kukurydziana powinna trochę napęcznieć, co powinno ułatwić późniejsze wyrabianie ciasta. Dodać pozostałe składniki chleba i wyrabiać (mikserem ok. 3 minut – poziom 1). Mąka kukurydziana nie jest łatwa do wyrabiania. Dlatego ważne jest aby na tym etapie skontrolować jeszcze konsystencje ciasta, w miarę potrzeby dodać maki lub wody. Wyrobić jeszcze raz około 3 minut (mikser – poziom 2). Mnie udało się zrobić ciasto luźne, ale gładkie i sprężyste i dobrze trzymające formę.
Odstawić przykryte do wyrośnięcia na półtorej godziny, w międzyczasie po ok 45 min wyjąc, lekko odgazować, uformować kule i znowu odstawić.
Wyjąć z miski jeszcze raz odgazować i uformować z grubsza, przykryć i dać odpocząć 10-20 minut. Uformować na blacie zgrabny bochenek z ładnie napiętą powierzchnia, na ile się da i ułożyć w koszyku do wyrastania na 1,5 godziny w temp ok. 24 st. Mnie po tym czasie podwoił objętość.
Piekarnik nagrzać do 240 st C (z kamieniem jeśli ktoś ma). Bochenek zgrabnie przerzucić z koszyka na łopatę, szybko naciąć, a potem przerzucić na kamień, jednocześnie wlewając do formy ustawionej na dnie piekarnika pól szklanki wrzątku.
Kiedy chleb zacznie się rumienić, otworzyć na chwilkę drzwiczki piekarnika, żeby usunąć nadmiar pary. Piec ok. 40 minut.
Niech się upiecze !


Lista piekarek zostanie wklejona do mojego wpisu jak tylko ukaże się na blogu Amber.

  1. Amber http://www.kuchennymidrzwiami.pl/chleb-kukurydziany-na-poolish-j-hamelmana-listopadowa-piekarnia/
  2. Ania http://bajkorada.blogspot.com/2013/12/chleb-kukurydziany_6.html
  3. Ania http://krzywakromeczka.blogspot.com/2013/12/chleb-kukurydziany-wg-hamelmana.html
  4. Ania W http://magnolia-rozmaryn.blogspot.com/2013/12/listopadowa-piekarnia-chleb-kukurydziany.html
  5. Anna http://ankawell.blogspot.com/2013/12/chleb-kukurydziany-na-poolish.html
  6. Aga http://wsezonie.blogspot.com/2013/12/kukurydziane-bueczki-i-o-tym-jak.html
  7. Alucha http://nieladmalutki.blogspot.com/2013/12/chleb-kukurydziany.html
  8. Bożena http://mojekucharzenie-bozena-1968.blogspot.com/2013/12/chleb-kukurydziany-na-poolish-czyli.html
  9. Bożenka http://www.smakowekubki.com/2013/12/chleb-kukurydziany-na-polskim-zaczynie.html
  10. Danusia http://prl-kuchniadanusi.blogspot.com/2013/12/chleb-kukurydziany-listopadowa-piekarnia.html
  11. Gatita http://kulinarneprzygodygatity.blogspot.com/2013/12/chleb-kukurydziany-na-poolish-czyli.html
  12. Gosia http://emigrantki-w-kuchni.blogspot.de/2013/12/kukurydziany-chleb-na-drozdzowym.html
  13. Gosia http://codojedzenia.pl/chleb-kukurydziany-na-poolish-czyli-polskim-rozczynie-drozdzowym/
  14. Gosia http://kochamgary.blogspot.com/2013/12/i-znowu-razem-w-listopadzie-chleb.html
  15. Gucio http://kuchniagucia.blogspot.com/2013/11/chleb-kukurydziany-na-poolish-i-zakwasie.html
  16. Iga http://japoziomka.blogspot.com/2013/12/listopadowa-piekarnia.html
  17. Kamila http://ogrodybabilonu.blogspot.com/2013/12/chleb-kukurydziany-na-poolish.html
  18. Karolina http://bochnasaysdelicious.blogspot.com/2013/12/chleb-kukurydziany-z-listopadowej.html
  19. Kartoflana http://zkartoflanegopola.blox.pl/html
  20. Krecia http://bybyloprzyjemniej.blogspot.com/2013/12/zaproszenie-do-listopadowej-piekarni-i.html
  21. Łucja http://fabrykakulinarnychinspiracji.blogspot.com/2013/12/chleb-kukurydziany-na-poolish-wg-j.html
  22. Magda http://konwaliewkuchni.blogspot.com/2013/12/listopadowa-piekarnia-i-chleb.html
  23. Marcin http://swiatprzepisow.com/chleb-kukurydziany-na-zaczynie-drozdzowym-poolish-j-hamelmana/
  24. Margot http://kuchniaalicji.blogspot.com/2013/12/chleb-kukurydziany-na-poolish.html
  25. Marta http://czeresniowakuchnia.blogspot.com/2013/12/chleb-kukurydziany-na-poolish-jhamelmana.html
  26. Marzena http://zaciszekuchenne.blogspot.com/2013/12/chleb-kukurydziany-na-poolish-czyli.html
  27. Olimpia http://www.pomyslowepieczenie.blogspot.com/2013/12/chleb-kukurydziany-na-poolish-czyli.html
  28. Renata S http://forksncanvas.blogspot.com/2013/12/listopadowa-piekarnia-czyli-chleb.html
  29. Śliwka  http://smakowitychleb.pl/chleb-kukurydziany-na-poolish-czyli-polskim-rozczynie-drozdzowym/
  30. Tofka http://www.parawkuchni.blogspot.com/2013/12/chleb-kukurydziany-wg-hamelmana.html
  31. Wisła http://zapachchleba.blogspot.com/2013/12/chleb-kukurydziany-na-poolish.html

Było nas trochę co ?

wtorek, 3 grudnia 2013

Kociołek, czyli niezawodne danie jednogarnkowe

Odliczamy już dni do Świąt, dzieci dostały adwentowe kalendarze, a w wielu domach na stole adwentowe wieńce... Kto będzie czytał o kociołku ? Ja jednak wbrew świątecznemu szaleństwu zgłaszam swój przepis do konkursu :-) Nie ważne, czy wygram. Mój kociołek wart jest polecenia !



Składniki: / porcja na 8 -10 osób /
  • paczka białej kiełbasy / 6-8 sztuk /
  • duże udo indycze
  • ok.80 dag wieprzowego od szynki
  • paczka pieczarek
  • 4-5 dużych ziemniaków / polecam ziemniaki z TESCO /
  • 1-2 cebule
  • 2-3 papryki świeże
  • 2-3 marchewki
  • kawałek białej kapusty / ćwiartka / lub 1/2 pekinki
  • sól, pieprz, rozmaryn, tymianek, kurkuma, 1/2 łyżeczki przyprawy '5 smaków' 
  • ok. 3/4 litra bulionu / może być tylko z warzyw /
Mięso myjemy / z udźca zdejmujemy skórę i wykrajamy kość /, kroimy na spore kawałki, warzywa obieramy myjemy, kroimy. Marchewkę w kostkę, cebulę w talarki, pieczarki na pół, paprykę na dość duże części, ziemniaki na ćwiartki, kapustę siekamy; Rozmaryn, tymianek rozcieramy w moździeżu, dodajemy sól, pieprz i resztę przypraw; nacieramy mięso i warzywa; odstawiamy na minimum kilka godzin; najlepiej na noc / w chłodne miejsce /; wkładamy do żeliwnego naczynia, podlewamy połową bulionu / można również winem /  i do piekarnika nagrzanego do 200 stopni. Pieczemy około 2 godzin. Co jakiś czas sprawdzamy, czy nie podlać bulionem. 

Fajnie jest jak brzegi trochę bardziej się podpieką:-) Super jedzonko, polecam.
Najlepsze z ogniska, ale to z piekarnika również smaczne :-) Na moich zdjęciach dwa naczynia: w tym dużym robiłam dla andrzejkowych gości, w małym robię tylko dla domowników.


Przepis dodaję do akcji :  Wyjątkowe dania jednogarnkowe !
Pa, całusów 102 !!!


niedziela, 1 grudnia 2013

Pyszne ciasteczka, czyli taca pełna słodkości ...

Piątek i sobota minęły w atmosferze pieczenia i przygotowywania przekąsek:-)
Nie tylko na okoliczność andrzejek, ale również / lub także / na... no właśnie. Jak wspomniałam w poprzednim wpisie, Córcia podjęła  się zorganizowania świątecznej pomocy w ramach Szlachetnej Paczki. Pomaga jej wiele osób. Również i ja chciałam okazać się pomocna :-) Dlatego wymyśliłam, że zrobimy catering, a Córcia będzie sprzedawała słodkości i przekąski jako fanty w firmie swojego taty :-)


Przyznam, że z niepokojem czekałam na wiadomości ! Pomysł okazał się sukcesem ! Córcia zebrała 300 złotych :-) Na tacy ze słodkościami był:

  • babeczki z gruszką przepisTUTAJ, ale : ja daję tylko nieco więcej niż 1/2 szklanki cukru
  • babeczki murzynkoweTUTAJ / posypałam posiekanymi rodzynkami /
  • ciasteczka pomarańczowe w dwóch wersjach: z orzechami w karmelu oraz z dżemem śliwkowym
  • blok czekoladowy 
Przepis na ciasteczka podam - uważam, że to fajna propozycja na każdą okazję :-)
Ciasteczka pomarańczowe z orzechami w karmelu / zainspirowała mnie Magda z Miłości do słodkości /

  • szklanka mąki
  • 100 g masła
  • 1/3 szklanki brązowego cukru
  • 3 łyżki mocnego naparu Earl Grey
  • 2 łyżki startej skórki pomarańczowej
  • 1 jajo
  • płaska łyżeczka proszku do pieczenia
Zagniatamy ciasto, aż będzie elastyczne i wkładamy na ok. 2 godz. do lodówki.
Dzielimy na dwie części, rozwałkowujemy i wycinamy ciasteczka. Na nie nakładamy / ciepły/ karmel. Pieczemy w 180 stopniach około 12-15 minut, na zakresie góra-dół.

Karmel:


  • 30 dag pokrojonych orzechów włoskich
  • 10 dag cukru
  • 15 dag masła
  • 2 łyżki miodu
Wszystkie składniki wrzucić do garnka i doprowadzić do wrzenia, mieszając. 
Ciasteczka najlepsze są nadrugi dzień, bo masa orzechowa zmięknie. Jak się uda, mogą poleżeć  zamknięte w puszce dłużej :-)



Buziaki dla wszystkich zaglądających !  Miłej niedzieli :-)




poniedziałek, 25 listopada 2013

Otwórzmy serca w ten przedświąteczny czas....

Nie wiem zupełnie od czego i jak mam zacząć? Trudno jest pisać o dobroczynności, o tym , że mamy więcej niż inni i chcemy się tym dzielić. O tym , że wspieramy Akcję Pajacyk, albo Fundacjię Budzik, albo pomagamy chorym kotom... Najgłośniej zwykle o pomaganiu mówi się przed Bożym Narodzeniem, a przecież tysiące rodzin potrzebuje jej co dzień. Jednak magia Świąt sprawia, że stajemy się jeszcze bardziej czuli na biedę, ból i cierpienie.
Dumą napawa mnie fakt, że moja Córcia, która dotąd wspomagała  nasze akcje pomocy / najpierw dla Domu Samotnych Matek, a od kilku lat rodzinie bez mamy / teraz podjęła się sprawienia Wielkiej Radości wybranej przez siebie rodzinie. Wspiera ją w tym jej narzeczony i jestem pewna, że znajdzie się więcej dobrych serc :-)


Chciałabym tu, na swoim blogu podziękować wszystkim moim znajomym i bliskim.To dzięki Wam mogliśmy pomagać naszym chłopcom. Dzięki Wam Piotrek ma wyznaczony termin operacji, fundusze na przejazd, a jego babcia na pobyt w Warszawie. Dzięki Wam nie tylko na Święta dostawali paczki z lepszym jedzenie, ubraniami, czy środkami czystości. Nasi podopieczni dają już sobie radę sami, ale wiecie, że to nie koniec? Roześlę lada chwila listę potrzebnych produktów dla samotnej mamy wychowującej czteroletnią córeczkę. Zostawiała pracę, mieszkanie i ... męża alkoholika. Uciekła ze Śląska do mamy. Musimy dać jej wsparcie zanim znajdzie pracę i odnajdzie się w nowej, niełatwej sytuacji. Nie muszę dodawać jak bardzo na Was liczę:-)
Po cichu mam też NADZIEJĘ, że pomożemy mojej M. zrealizować marzenia niepełnosprawnego małżeństwa:-) 
Pamiętejmy wszyscy, że DOBRO ZAWSZE POWRACA !

Zajrzyjcie proszę do EM TUTAJ
Moc serdeczności i ciepłego, pięknego wieczoru !



sobota, 23 listopada 2013

Tatar, czyli: powiedz co najchętniej byś zjadł...

Parę dni temu gościliśmy po bardzo długim czasie 'niewidzenia się', naszego wieloletniego kolegę.  Kiedy zapraszałam Go na kolację zapytałam co najchętniej by zjadł :-) Wypadło na tatara. Oprócz wybranego dania zrobiłam jeszcze jedną przystawkę i danie główne. Wyszło na to, że wszystko ' męskie', ale w 'light -owej 'wersji. Był tatar, galareta drobiowa oraz golonka indycza w kapuście. Dzisiaj prezentuję moją wersję tatara, zdając sobie sprawę, że Ameryki nie odkrywam :-)


Nie jest to danie, które wymaga szczególnych zdolności kulinarnych. Jedyne co  jest ważne -  to dobra, świeża wołowina. Najlepiej polędwica wołowa. Ja kupiłam ładny kawałek udźca.

Składniki:

  • 60 dag wołowiny
  • 2 żółtka
  • średnia cebula
  • 2-3 ogórki kiszone
  • kilka marynowanych grzybków
  • sos sojowy / u mnie jasny /
  • sól, pieprz 
  • 2-3 łyżki dobrej jakości oliwy
Wołowinę myjemy, kroimy na małe kawałki, pozbywamy się ewentualnego tłuszczu lub błon; przekręcamy przez maszynkę;  całość mieszam z żółtkami / jaja wcześniej zaparzam /, dodaję część pokrojonej drobno cebuli, oraz ogórków; doprawiam solą, pieprzem, oliwą; pozostałą cebulką, ogórkami oraz grzybkami dekoruję całość; lubię jak  mięso z dodatkami poleży jakiś czas w lodówce - żeby się ' przegryzło '; 


Do tatara podaję oliwę, sos sojowy i oczywiście pieprz i sól, aby każdy mógł sobie dosmaczyć po swojemu:-)

W moim rodzinnym przy okazji bez mała każdej imprezy, na stole gościł tatar właśnie. Czekałyśmy na niego obie z Siostrą z niecierpliwością i zawsze był tak samo pyszny. Nigdy jednak nie zjadłyśmy tyle, ile byśmy chciały, bo więcej w nasze brzuszki nie dało się wcisnąć :-)
Dzisiaj jemy go o wiele rzadziej, ale z równym zapałem...

Ps. Buziaki dla wszystkich zaglądających !

środa, 20 listopada 2013

Pyzy z mięsem i o tym jak robiłam je dwa razy :-)

Smakoszem pyzów jest mój tato. Raz do roku jesinną lub zimową porą robimy je wspólnie :-) Tak było  i teraz. Tata przygotował ziemniaki gotowane, ja surowe i mięsne nadzienie. Z mamą przygotowałyśmy ciasto i ... do dzieła !


Jakież było nasze z mamą zdziwienie, kiedy okazało się, że tacie pyzy wcale tak bardzo nie smakują ! A że jakieś surowe, a co w nich jest i w ogóle foch :-( No, trudno, chciałam dobrze- nie wyszło ! Zapakowałam dwie porcje pyzów: dla siostry i mojej połówki. Ukochanemu zawiozłam do firmy i odjechałam.
Wieczorem w domu słońce moje mówi: 'To było takie pyszne ! Daj jeszcze, bo koledzy mi pomogli zjeść.' A ja ani sztuki już nie mam. Foch ze strony połówki tym razem... A mówią, że to kobiety ciężko zrozumieć ! Mój nigdy specjalnie pyzami się nie zachwycał...


Dla męża w  niedzielę przygotowałam kolejna porcję :-) Odłożyłam też  trochę dla szwagra, który przyznał mi za nie 29 i pół punktu na 30 możliwych. Odjął pół za... brak okrasy:-) Z okrasą ja to nawet zdjęcia nie zrobiłam...

Przepis:

  • 2 kg ziemniaków gotowanych
  • 2 kg surowych / startych /
  • 2 jaja 
  • 2 łyżki kaszy manny
  • mąka pszenna
  • sól, pieprz
  • boczek, cebulka
Farsz: mięso z rosołu przekręcone przez maszynkę z częścią warzyw
+ sól, pieprz, gałka w proszku.


Surowe ziemniaki ścieramy jak na placki / ja robię to robotem /, wykładamy na gazę i zostawiamy do odsączenia na noc. Również poprzedniego dnia  gotujemy ziemniaki i zostawiamy do ostudzenia. Dnia drugiego przekręcone ziemniaki gotowane łączymy z surowymi, dodajemy jaja, mannę, sól, pieprz. Dodajemy tyle mąki, aby masa była zwarta. Po dokładnym wymieszaniu odrywamy kawałek wielkości dużego orzecha, dłonią 'rozklepujemy ' na placek, łyżeczką kładziemy farsz i sklejamy kulkę. Odkładmy na tacę i tak dalej i tak dalej...

Pyzy gotujemy we wrzącej, osolonej wodzie ok. 3- 4 minut od chwili wypłynięcia.
Wyjmujemy łyżką cedzakową. Podajemy z okrasą. Ja osobiście najbardziej lubię odsmażane:-)

Jeszcze pokażę Wam co znalazłam w ogrodzie podczas porządków:




Naprawdę trzeba to powiedzieć: jesień w tym roku nas rozpieszcza. Oby tak dalej !
Witam nowych obserwatorów i jak zawsze pozdrowienia dla wszystkich, którzy tu zagladają. Każde słowo czytam zprzyjemnością.


niedziela, 17 listopada 2013

Pierniczki przedświąteczne, czyli sobota z dziećmi :-)

Jak wspominałam w poprzednim wpisie, dzisiaj krótka relacja z wczorajszego dnia :-) Dzieci przyjechały w super humorach, gotowe na wyprawę do lasu, pieczenie ciastek, a do tego / tak na wszelki wypadek/  jeszcze przywiozły ze sobą planszę do kolorowania.



Wyprawa do lasu nie w pełni się udała, bo zimno było bardzo i  tylko do stawów dotarliśmy :-) Małolatom bardzo się podobało, bo przedzieranie przez chaszcze było i rzuty do celu, a na dodatek bażanty płoszyliśmy, że tylko furczało...



Po powrocie moi goście wycinali pierniki, niecierpliwie czekając aż upieką się  i ostygną. Bałgan, śmiech i przepychanki: bardzo to lubię, bardzo !


Pierniczki:

  • 200 g masła
  • 200 g cukru
  • 2 jaja
  • 1/2 szklanki płynnego miodu
  • 1 łyżeczka esencji waniliowej
  • utarta skórak z cytryny
  • 1 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 2 łyżki przyprawy do pierników
  • 1 łyżeczka mielonego imbiru
  • od 50 do 70 dag mąki pszennej
Masło utrzeć z cukrem, dodać jaja, miód, wanilię i skórkę. Wymieszać mąkę z proszkiem i przyprawami. Dodać do masy maślanej i szybko wymieszać. Ciasto włożyć do lodoki na min. godzinę / można na noc /. Podzielić na cztery części  i rowałkować placki na grubość ok.3 mm. Wycinać ciastka, układać na blaszce wyłożonej pergaminem. Piec w nagrzanym piekarniku do 180 stopni ok. 15- 20 minut. Ostudzić, udekorować lukrem.



Nasze wczorajsze pierniki były w wersji uboższej - bez lukru. Dzieciaki nie chciały ich smarować i zjadały jeszcze ciepłe. To była próba przed pieczeniem pierników na choinkę. Wtedy będą w wersji specjalnej: z witrażem  i ozdobione kolorowymi lukrami. Młodzi jak widać zdążyli skończyć kolorować swój 'ocean', a i jeszcze zoraganizowali sobie własną orkiestrę :-) Jedynym prawdziwym instrumentem była gitara mojej Córci; za perkusję robiły przykrywki, a butelka z ryżem robiła za marakasy :-) W tak wesołej atmosferze minął mi dzień... A wieczór równie wesoło: na imieninach u szwagra :-)
Ania

sobota, 16 listopada 2013

Racuszki z mąki pełnoziarnistej i...

Bardzo zaniedbałam swojego bloga... Fakt, że bardzo wiele się działo i do tego jeszcze listopadowy spadek formy :-) To tak gwoli usprawiedliwienia...
Zaglądałam do wpisów ulubionych blogerek - ogarniam co u której się dzieje - ale brak mi chęci pisać swoich :- ( Koniec z marazmem ! Do dzieła ! Dzisiaj spędzam przedpołudnie z siostrzeńcem Miłoszem / siedem lat / i jego koleżanką Anią. Mamy w planach wyprawę do lasu i pieczenie pierników. Nie sądzę, coby one dotrwały do Świąt :-) Mimo to będą robione z myślą o choince. Relację zdam jutro. Rano zamarzyły mi się racuszki, więc je usmażyłam ku radości połówki mojej :-)


Składniki:

  • 2 jaja
  • łyżeczka brązowego cukru
  • cukier wanilinowy
  • drożdże  / wielkości orzecha laskowego/
  • 1/3 szklanki mleka
  • 3/4 szklanki mąki pełnoziarnistej
  • ok. 3/4 szklanki mąki orkiszowej
  • cynamon 
  • masło klarowane do smażenia
Przepis:
drożdże ucieramy z cukrem i rozpuszczamy w mleku; do tego wbijamy całe jaja; ucieramy; następnie dosypujemy cukier wanilinowy oraz cynamon; stopniowo dodajemy mąki - tyle, aby masa miała gęstość śmietany; odstawiamy na ok. 15 minut do wyrośnięcia; smażymy z dwóch stron na rumiano; można podawać z konfiturą, albo z syropem klonowym;


Kochani ! Życzę wszystkim pięknego weekendu!
Dziękuję za komentarze - bardzo lubię je czytać :-)

sobota, 9 listopada 2013

Tort tiramisu


Po Święcie Zmarłych, które minęło nam bardzo, bardzo rodzinnie, kolejny długi weekend... Moje dzieci zostały w Lublinie i cicho jest i trochę smutno. Smutno nie tylko dlatego, że ich nie ma...  Nie chciało mi się ani pisać na swoim blogu, ani nawet zaglądać na zaprzyjaźnione strony...
Dzisiaj przepis na tort tiramisu / który pewnie gościł na wielu blogach, więc i na moim nie może go zabraknąć :-)/. Tort robi się bardzo prosto, dlatego jest jednym z moich ulubionych. Obie z Córcią stwierdzamy, że bardziej nam pasuje niż typowy deser tiramisu. Jego wielką zaletą jest to, że świetnie się dzieli, no i oczywiście smakuje obłędnie !



Ten prezentowany na zdjęciach zrobiłam dla siostry, a na Wszystkich Świętych, Córcia poczęstowała nas własnym :-) Nie poleżał :-)




Przepis:
Biszopt: porcja na tortownicę o średnicy 23 cm

  • 6 jaj
  • mniej niż 3/4 szklanki cukru / chcemy żeby tort był wytrawny/
  • 1 łyżeczka proszku do piecznia
  • 1 szklanka mąki tortowej lub innej pszennej
Oddzielamy  żółtka od białek; białka ubiajmy na sztywno ze szczyptą soli; dodajemy cukier, ubijamy nadal; wlewamy żółtka, wsypujemy proszek i na końcu mąkę;
spód tortownicy smarujemy masłem; wlewamy powstałą masę; pieczemy w nagrzanym piekarniku do 160 stopni ok. 50 minut; 
* JEŚLI WIDZĘ , ŻE BISZKOPT ZBYT WOLNO ROŚNIE PODKRĘCAM NA CHWILĘ TEMPERATURĘ DO 180 STOPNI
Biszkopt stygnie, a w tym czasie robimy krem:

  • 500 g serka tiramisu
  • 3 jaja
  • 3 łyżki cukru
Żółtka oddzielamy od białek; białka ubijamy osobno ze szczyptą soli; żółtka ucieramy z cukrem; do powstałego ' kogla - mogla' doddajemy stopniowo ser, a potem białka; do mieszania białek z masą używam łyżki - nie miksera.



Poncz: 
do 2 szklanek gorącej wody dodać 2 czubate łyżki kawy rozpuszczalnej, przestudzić; dolać 2-3 łyżki amaretto; u mnie winiak
Opócz ponczu potrzebne będą jeszcze 2- 3 łyżki kakao;
Biszkopt kroimy na 3 krążki, każdy nasączamy, smarujemy kremem, posypujemy kakao; wierzch i boki tak samo :-) 
Nie jestem artystką w dziedzinie zdobienia tortów, dlatego u mnie minimalistycznie:-)
*często w przepisach na tiramisu spotykam wśród składników 36 % śmietanę - według mnie zupełnie niepotrzebnie :-)

Serdecznie pozdrawiam wszystkich zaglądających !
Życzę Wam pięknego weekendu.



poniedziałek, 4 listopada 2013

Październikowa piekarnia : chleb na zakwasie z karmelizowanym porem i pestkami

Z pieczeniem chleba na zaproszenie AmberTUTAJ  spóźniłam się o cały tydzień :-(
Jednak sprawczyni tej akcji była tak miła, że pozwoliła mi opublikować wpis wraz z pozostałymi piekarkami. Dziewczyny ! Bardzo chciałam piec z Wami ! Udało mi się dopiero dzisiaj... Ale chlebek jest :


Czytając przepis który wybrała Amber sądziłam, że  jest dość skomplikowany. Okazało się, że mój niepokój był przedwczesny - ciasto dobrze się wyrabiało i fajnie rosło. Dodałam do niego nieco więcej wody niż było podane w przepisie. Z komentarzy piekarek wiem, że nie ja jedna :- ) Duszony por w glazurze dał  świetny zapach i smak ! Jedyny minus chleba jest taki, że nie można zjeść go z... miodem:-) Chociaż... o smakach jak i o gustach się nie dyskutuje:-) 


Smacznego !
Wiem już, że w  pażdziernikowej piekarni udział wzięły:

Niech chleb nas łączy ! Dziękuję za wszystkie komentarze !