środa, 26 marca 2014

Zupy trzy :-)

Dawno na moim blogu nie było żadnej zupy:-( Moi domownicy za nimi nie przepadają, jednak każdy ma swoją ulubioną. Wszyscy uwielbiamy żurek, zwłaszcza jak jest na smaku z parzenia wędzonej szynki :-). Córcia przepada za barszczykiem ukraińskim /   mało wspólnego z nazwą, a  jest TU, zimową porą wielką popularnością  cieszył się u nas krupnik z pęczakiem oraz imbirem; Dzisiaj na życzenie połówki ugotowałam dla Niego fasolówkę z zacierkami:-)

Żurek:


  • smak z wędzonej szynki lub np. z wędzonych kostek schabowych
  • biała włoszczyzna / pietruszka. seler, por, cebula /
  • liść laurowy, ziele
  • 3-4 jaja na twardo
  • biała kiełbasa / pętko na jedną osobę /
  • żurek w płynie dobrej jakości /  u mnie domowy zakwas /
  • sól, pieprz, majeranek, chrzan
  • czosnek
  • śmietana
Do wywaru z szynki dodajemy włoszczyznę oraz kiełbasę ,sól, ziele, liść; gotujemy  do miękkości; wyjmujemy warzywa; kiełbasę kroimy w grube plasterki; dodajemy pokrojone w ósemki jaja oraz czosnek; wlewamy żurek; gotujemy jeszcze chwilę i zaciągamy zahartowaną śmietaną; doprawiamy chrzanem i ewentualnie solą i pieprzem;


Fasolowa z zacierkami:


  • marchewka
  • cebula
  • 3-4 parówki dobrej jakości / min. 83% mięsa /
  • mała fasolka / wcześniej namoczona/
  • zacierki / woda z mąką /
  • sól, pieprz, kminek i majeranek
Gotujemy fasolkę z dodatkiem soli i kminku, po około 30 minutach dodajemy pokrojoną w talarki marchewkę; podsmażamy na klarowanym maśle pokrojone parówki; gdy fasola oraz marchew będą miękkie wrzucamy do wywaru zacierki, a po około 5 minutach parówki; zupa nadal się gotuje, a w tym czasie rumienimy małą cebulkę posiekaną; na koniec dodajemy ją do reszty, doprawiamy majerankiem oraz pieprzem;



Krupnik:


  • marchew, pietruszka, kawałek selera, biała część pora
  • 3/4 szklanki pęczaku
  • wędzone udko kurczaka/ bez skóry /
  • sól,  ostra papryka, łyżeczka startego imbiru
  • natka pietruszki

Gotujemy pęczak w osolonej wodzie, po około 30 minutach dodajemy starte warzywa, ostrą papryką, imbir oraz wędzone udko; po około 20 minutach wyjmujemy udko  i obieramy; kawałki mięsa wkładamy z powrotem do zupy; każdą porcję posypujemy natką;

Pozdrawiam mimo wszystko WIOSENNIE !


niedziela, 23 marca 2014

Obiad po francusku i wszędzie WIOSNA !

Wczoraj strasznie zwariowany dzień ! Pogoda oszałamiała po prostu, w ogrodzie nie wiadomo za co się zabrać najpierw. Porządki były zrobione z grubsza wcześniej, ale ostatnie załamanie pogody/ czytaj: wichury / sprawiło, że trzeba było ponownie chwycić za grabie... Do tego cięcie, nawożenie,a i jeszcze oprysk nie zrobiony... Kocham Wiosnę, jednak te początki są bardzo, bardzo trudne. Szczęściem, że moja mama jest zapaloną ogrodniczką, bo bez Jej i taty pomocy byłabym... w lesie !
Oprócz rodziców gościliśmy jeszcze przyjaciół na obiedzie / przyjechali odwiedzić moje kontuzjowane Dziecko /;
Córcia pomagała dzielnie z przygotowaniu obiadu na siedem osób / chociaż nie łatwo jej z usztywnioną nogą /. Wymyśliłam, że ściągnę pomysł od Eli TUTAJ, ale przerobiłyśmy go trochę po swojemu:-)


Przepis:

  • 2 paczki ciasta francuskiego
  • podwójna pierś z kurczaka
  • 2 ugotowane udka bez skóry
  • 1/2 kapusty pekińskiej
  • ok.20 dag pieczarek
  • 1papryka
  • sól, pieprz, curry, czarnuszka
  • rozmącone jajko

Pokrojoną w paski pierś obsmażamy na maśle i przyprawiamy; podduszamy pieczarki , na koniec dodajemy pokrojoną kapustę; dusimy jeszcz około 4 minut / solimy/; obieramy ugotowane udka;
Ciasto dzielimy na 8 kwadratów; układamy na nich farsz; u nas :
udka + pieczarki z kapustą
pierś z papryką i kapustą
Sklejamy, smarujemy jajkiem, posypujemy czarnuszką i do piekarnika na 200 stopni, około 15 minut;



Podałyśmy z rosołem, bo nie zdążyłam zrobić czerwonego barszczu :-( Oraz z surówką;
Bardzo, bardzo smaczne !
Dzięki za inspirację Elu !!!
A dzisiaj... pogoda nieco się zepsuła, ale jeszcze nie na tyle, żeby nie wybrać się na rowery:-)


Łatwo nie było, bo trasę opracował mój M ,a jego pomysły są zawsze... dość trudne. Pojechaliśmy odwiedzić Małgosię i Roberta, ale nie zwykłą drogą tylko obwodnicą, która jest dopiero w budowie:-( Przeprawa była niezła. ale daliśmy radę !


Ptaki śpiewają, kwitną wierzby i leszczyny, a i już prawie forsycje. Widzę na zaprzyjaźnionych blogach, że WIOSNA w niektóre regiony dotarła szybciej - do nas też ma już blisko:-) W moim ogrodzie pojawiły się bratki i piękne, pachnące frezjami pierwiosnki :-)



  

Serdeczności dla wszystkich zaglądających !

czwartek, 20 marca 2014

Trochę spóźniona rozdawajka z okazji 1 rocznicy mojego bloga:-)

Wczoraj /zdaje się / moja kochana szwagierka przypomniała mi, że 17 marca minął rok mojego pierwszego wpisu ! Wiedziałam, że to niedługo, już za chwilkę, ale... Ostatni tydzień upłynął mojej rodzinie pod znakiem Eskulapa można powiedzieć. Córcia trzeci raz w ciągu 7 lat zwichnęła kolano i niesie to ze sobą poważne / niestety/ konsekwencje. Nie będę się o tym rozpisywać, kto ma ochotę może zajrzeć TUTAJ i dowiedzieć się jak stało się to nieszczęście. Muszę jeszcze tylko dodać to co oczywiste: rodzina i bliscy to najważniejsze słowa na świecie :-)

A oto moja rozdawajka:






Pomyślałam, że nagrody będą dwie. Ale zanim powiem jakie zadanie wymyśliłam, parę słów o tym jak ważny jest dla mnie mój blog:-) Do założenia go namówiła mnie Córcia, dzięki niemu poznaję świetnych, pozytywnie zakręconych ludzi, wymieniam myśli, czasem zazdroszczę wspaniałych pomysłów, czasem martwię się brakiem wpisów zaprzyjaźnionych blogerek... Ale nade wszystko czerpię zarówno z prowadzenia bloga jak i zaglądania w swoje ulubione miejsca wiele, wiele radości ! Nie mam 200 obserwatorów jak niektóre moje koleżanki blogerki, ale też wiem, że mój blog jest ważny dla kilku osób, które blogerami nie są :-) Bardzo to miłe i krzepiące ! I jeszcze coś : bardzo, bardzo lubię wirtualną Piekarnię w której piekę jakiś czas i strasznie się cieszę, że w ten weekend będę mogła wziąć udział w nowej dla mnie akcji i podjąć  Wyzwanie Blogerek - co to będzie przekonacie się w niedzielę:-)





Mój konkurs rozdawajkowy;
Chciałabym poznać Waszą  opowieść związaną z jakąś potrawą; Może to być danie z dzieciństwa, albo teraz z dorosłości; Jak coś piekłyście /gotowałyście/ po raz pierwszy np. i co z tego wyszło?  Ciekawy przepis razem ze wspomnieniem.
Wspomnieniowe przepisy prześlijcie na moj adres mailowy, a pod dzisiejszym wspisem zgłoście chęć zabawy ! Adres w prawym górnym rogu;
Będzie mi miło jeśli zechcecie mnie obserwować :-)
Zachęcam również ' nie- blogerów' do rocznicowej rozdawajki ! Pokażcie się !!!
Czas trwania konkursu: do 3 kwietnia.
Zapraszam !

wtorek, 18 marca 2014

Sernik na zimno babci Ani, który wybrał Robert i trochę wiosny :-)

U Małgosi i Roberta sernik na zimno. Gosia wybrała mufinki z brzoskwiniami, ale... Czekoladowy sernik z lemon curd nie był konsultowany z Robkiem i na dodatek wcale mu nie smakował :-( Dlatego tym razem to On wybierał !
Wiele różnych zimnych serników jadłam w życiu, ale... żaden nie umywa się smakiem do tego babcinego :-) Może dlatego, że jest z normalnego sera, z prawdziwym masłem? Nie wiem. 



Przepis:

  • 40 dag sera białego
  • kostka masła
  • 4 żołtka
  • 3/4 szklanki cukru
  • cukier waniliowy
  • 1 szklanka przegotowanego mleka
  • 6 płaskich łyżeczek żelatyny
  • galaretka
  • dowolne owoce
  • można dodać odrobinę zapachu / pomarańczowego np. /
Ser przekręcamy przez maszynkę, ucieramy żółtka z cukrem, dodajemy masło i znowu ucieramy; dokładamy ser; żelatynę rozpuszczamy w małej ilości zimnej wody i zalewamy gorącym mlekiem / studzimy /; delikatnie dodajemy do masy;całość przekładamy do małej tortownicy / ja wykładam folią aluminiową /; wstawiamy do lodówki; gdy sernik stężeje zalewamy go przestudzoną galaretką /u nas jeszcze maliny z zamrażarki /;
Ps. Jeśli lubicie / ja nie / można dodadać rodzynki lub inne bakalie;
Smacznego !

A tak pięknie kwitną krokusy w moim ogrodzie:






sobota, 15 marca 2014

Marcowa piekarnia: foguasse mistrza Hamelmana

Znowu mogłam piec wspólnie z wieloma blogerkami, choć w wirualnie i może w innym czasie:-) Tym razem pieczenie odbywało się 7, 8. 9 i 10 marca. Ja swoje wypieki tworzyłam dopiero w poniedziałek... Łatwo wcale nie było i nie jestem zachwycona wyglądem swoich chlebków, choć smaczne były, nie powiem:-)
Przepis na liście prowansalskie wybrała Magda Konwaliowa TUTAJ, a całą Piekarnią zarządzała jak zwykle AMBER



Przepis:
pâte fermentée
122 g (1 szklanka) mąki chlebowej
79 g (3/8 szklanki) wody
3 g soli
szczypta drożdży
Połączyć drożdże z wodą, dodać mąkę i mieszać do osiągnięcia gładkiego ciasta.
Pâte fermentée powinno mieć konsystencję gotowego ciasta na chleb.
Przykryć dzieżę folią spożywczą i odstawić na 12-16 godzin w temperaturze około 21 C.
Dojrzały zaczyn będzie wyrośnięty i zacznie się w środku lekko zapadać.
ciasto właściwe
320 g  mąki chlebowej
48 g  mąki pszennej razowej
255 g  wody
6 g soli
3 g drożdży instant
26 g (2 łyżki) oliwy z oliwek ev
40 g  oliwek nicejskich
całość pâte fermentée
Włożyć do dzieży wszystkie składniki oprócz pâte fermentée, oliwek i oliwy.
Mieszać całość na pierwszej prędkości 3 minuty, aby składniki się połączyły.
Podczas mieszania dodawać partiami zaczyn.
W razie potrzeby skorygować hydrację, dolewając nieco wody.
Po wymieszaniu składników ciasto powinno mieć średnią konsystencję.
Włączyć drugą prędkość i dodawać oliwę.
Mieszać 5-6 minut, aby rozwinąć siatkę glutenową.
Dodać oliwki i mieszać na pierwszej prędkości,
tylko tyle, aby składniki były równomiernie rozmieszczone.
Aby oliwki nie połamały się i nie zabarwiły ciasta
można zastosować następującą technikę podczas końcowego mieszania ciasta.
Kiedy ciasto będzie w pełni wymieszane, przed dodaniem oliwek,
zdjąć je z haka i zrobić w środku otwór.
Wsypać około jednej trzeciej oliwek do otworu i włączyć mikser.
Po 20-30 sekundach wyłączyć mikser, ponownie zdjąć ciasto z haka i zrobić otwór w środku,
wsypać połowę pozostałych oliwek i ponownie włączyć mikser.
Tak samo postąpić z reszta oliwek. Mieszać aż będą równomiernie rozłożone w cieście.
Ciasto przykryć i odstawić do fermentacji na 2 godziny.
Po godzinie od rozpoczęcia fermentacji, ciasto wyjąć z dzieży na obsypany mąką blat,
delikatnie rozciągnąć i złożyć na trzy, obrócić o 90 stopni znów złożyć na trzy.
Po 2 godzinach ciasto podzielić na pół, lekko zaokrąglić,
położyć złączeniem do dołu na posypanej mąka powierzchni i przykryć folią spożywczą.
Odstawić na 20 minut po czym rozwałkować tak , aby przybrało owalny kształt.
Przykryć i odstawić na godzinę w temperaturze około 24 C.
Kiedy ciasto wyrośnie, delikatnie je rozciągnąć, mniej więcej o połowę.
Uformować wydłużony trójkąt o wysokości równej półtorej długości podstawy,
a następnie naciąć;
Jeszcze bardziej rozciągnąć ciasto, aby nacięcia się otworzyły  .
Przełożyć chlebki na ładownik/ łopatę posypana semoliną lub kaszką kukurydzianą.
Piekarnik rozgrzać do temperatury 230C,
naparować go umieszczając na dole naczynie z gorącą wodą lub wrzucając kilka kostek lodu,
piec 20 minut na kamieniu do pieczenia, aż fougasse będą rumiane i chrupiące, ale nadal miękkie w środku.


Uwagi
Oliwki można zastąpić anchois, pamiętając że anchois są bardziej słone niż oliwki.
Wierzch ciasta przed pieczeniem można posmarować oliwą
i posypać gruboziarnistą solą i ziołami lub czarnym pieprzem i parmezanem.
Moim zdaniem zakradło się do tego przepisu trochę złośliwych chochlików: podane przeliczenie gramów na szklanki np. nie odpowiada prawdzie:-( I jeszcze coś: według przepisu wychodzą dwa chlebki, ja zrobiłam trzy / co prawda fatalne jesli chodzi o wygląd / ale ! Gdybym upiekła dwa byłyby chyba za grube?

Nie dodałam też oliwek bezpośrednio do ciasta: jeden chlebek posypany jest nimi, drugi ziołami prowansalskimi, a trzeci grubą solą morską;
Piekło nas wiele, ale pełna lista pojawi się pewnie jutro:-)
Bardzo dziękuję wszystkim  za wspólnotę pieczenia !
 Aciri - Bajkorada
 Agi - W sezonie
 Amber - Kuchennymi drzwiami 
Ani - Nie tylko na słodko
 Ani - Moje pasje. Kuchnia i ogród.
 Ankawell - Życie od kuchni
 Aluchy - Nie - ład mAlutki 
Arniki - Arnikowa kuchnia
 Asi - Asia’s White Kitchen
 Beaty - Stare gary
 Bożeny - Smakowe kubki 
Czekoladki - Z miłości do słodkości
 Doroty - Moje małe czarowanie 
Doroty - UgotujmyTo.pl
 Eli - W poszukiwaniu slow life
 Gosi - Co do jedzenia 
Łucji - Fabryka Kulinarnych Inspiracji
 Małgosi - Akacjowy blog
 Magdy - Konwalie w kuchni
 Marzeny - Zacisze kuchenne
 Marcina - Grahamka,weka i kajzerka… 
Mimbli - Pierogi ruskie raz!
 Renaty - Forks’n'Canvas
 Wisły - Zapach chleba
 Żabki - Healthy Craving



niedziela, 9 marca 2014

Zupa tajska, Szalone Okularnice, czyli znowu 8 marca :-)

Moich koleżanek na dobrą zabawę długo nie trzeba namawiać :-) Jeden jest pewnik: nie może być ' byle co '. Zawsze musi być szczególnie. I tak było i tym razem. Hitem spotkania oprócz rekwizytu, który każda musiała mieć, była zupa tajska w wykonaniu Renatki. Ale najpierw wiersz napisany przez nią na tę okoliczność:

8 marca dzisiaj mamy, to dzień kobiet miłe damy
Czas już zacząć świętowanie
okulary włóżcie Panie
te różowe czy te złote, na co która ma ochotę.
Wielkie gwiazdy też niezgorsze,
fajne są te z czarnym wąsem.
Cztery sztuki włóż na nosek
- to możliwe wierz mi proszę.
Kto się umie dziś tak śmiać mimo mijających lat?
Ja Ci zdradzę tajemnice - Szalone okularnice





Moje zdjęcie absolutnie nie oddaje pięknego wyglądu tego dania :-( Musicie uwierzyć na słowo: zupa  wyglądała bosko, smakowała świetnie i jeszcze do tego jej aromat... Super. Renata nie przyprawiła jej tak na bardzo ostro, więc pasowała każdej z nas. 

Przepis :

  • 2 puszki mleczka kokosowego (800 ml)
  • 2 piesi kurczaka
  • łyżka żółtej pasty curry (jeśli ktoś lubi ostre dania, to może dodać więcej)
  • 6 liści kafiru
  • imbir wielkości kciuka
  • 2  łyżki brązowego cukru
  • 2 średniej wielkości marchewki
  • 1 papryka czerwona
  • 1 cukinia (rewelacyjne będą tajskie bakłażany, ale są niestety bardzo trudno 
  • dostępne w Polsce)
  • 1 łyżka pasty tamaryndowej
  • garść liść szpinaku
  • 2 łyżki sosu sojowego (można dodać więcej, do smaku)
  • 2 łyżki sosu rybnego (można dodać więcej, do smaku)
  • pół kilo krewetek
  • starta skórka i sok z limonki (2 sztuki)
  • 1 litr bulionu warzywanego lub bulionu z kurczaka
  • chilli
  • świeża kolendr
umyć i pokroić piersi kurczaka w cienkie paski lub kostkę
zetrzeć na tarce imbir
umyć szpinak
umyć warzywa i pokroić w plasterki marchewkę, przeciąć cukinię na pół i 
wydrążyć nasiona, również pokroić w plasterki, paprykę pokroić w paski lub 
kostkę, posiekać chilli
do garnka wrzucić pastę curry i po chwili dodać pół puszki mleczka 
kokosowego i kurczaka; dusić na średnim ogniu; po 5 minutach duszenia 
dodajemy kolejne pół puszki mleczka kokosowego i wcześniej przygotowane 
warzywa: paprykę, cukinię i marchewkę oraz liście kafiru, imbir, cukier 
brązowy, pastę tamaryndową, wyciśnięty sok i startą skórkę z limonek; 3 
minuty dusić i zalać bulionem. Po chwili dodać pozostałe mleczko kokosowe, 
krewetki i szpinak , doprawić solą pieprzem , sojowym sosem i sosem rybnym; 
Gotować wszystko kolejne 10 minut;
podać z ryżem jaśminowym, posiekanym chilli i świeżą kolendrą;

Wszystkie produkty dostępne są do zamówienia przez internet;









Na tegoroczne spotkanie z okazji 8 marca jechałyśmy daleko, bo ponad 80 km, do naszej kochanej Goszy i udało się to przedsięwzięcie dzieki mojej siostrze, która była naszym 'drajwerem' i dzielnie to zniosła :-)
Jedzenia było jak zwykle za dużo, ale wzystko pyszne: wspomniana i opisana zupa, sałatka z kurczakiem, pierś z kurczaka w sosie agrestowym / przedstawię go na pewno /, pieczone skrzydełka, tatar z łososia, dwa rodzaje pasztetu oraz tartinki. A do tego jeszcze pyszny sernik, prosto z piekarnika...



Bawiłyśmy się świetnie, choć niestety /  jak wspomniałam w poprzednim wpisie/ było nas mniej niż zwykle:-(  I rzeczywiście odczułyśmy pewien niedosyt, bo zabawa nie trwała do rana. Nasz kierowca szedł do pracy na 10.00 w sobotę...:-(

Pięknego popołudnia życzę wszystkim zaglądającym !
Wiosna czeka już za rogiem :-)

piątek, 7 marca 2014

A u mnie Dzień Kobiet już dziś :-)

Dzisiaj przed Dniem Kobiet trochę wspomnień z minionych lat:-)
Można obchodzić  i świętować 8 marca lub... nie. Ja, moja siostra i koleżanki jesteśmy na tak ! Każda okazja jest dobra, aby spotkać się, pojeść, pogadać, pośmiać się; jednym słowem dobrze się bawić. Z tegorocznego spotkania zdam relację w następnym wpisie; Dzisiaj jedna z przystawek, którą przygotowałam na tę okazję i parę fotek sprzed paru lat:-)




Sałatka - tatar z łososia  / u mnie na krążku pumpernikla /:

  • 400 g łososia wędzonego
  • dwie sztuki avocado / średniodojrzałe /
  • sok z 1/2 małej limonki
  • 4 łyżki marynowanego imbiru / u mnie biały /
Avocado obieramy, dzielimy na połówki, kroimy w kosteczkę, skrapiamy limonką, odstawiamy; plastry imbiru kroimy drobno; siekamy łososia; mieszamy delikatnie wszystko razem; ja już nie przyprawiam: łosoś jest słony, a imbir ostry; 
SMAKUJE NAJEPIEJ PO KILKU GODZINACH W LODÓWCE;
Przepis znalazłam TUTAJ;



Nasze 8 marcowe spotkanie odbyło się po hasłem 'Wiedźmy '. Jak  widać każda stanęła na wysokości zadania i zlot się pięknie udał :-) Było posiedzenie przy stole,  mieszanie w kotle i zaklęcia i tańce i loty na miotłach, a nawet kąpiel :-) 



Takie zaklęcie:

  Niech ognisko mocno płonie,
  niechaj się połączą dłonie...
  Weźmy nasze miotły wraz, lećmy na nich jakiś czas...
  Włosek kozy, moher babki: miejmy wszystkie piękne łapki!
  Wiedźmy, baby ,czarownice: miejmy zawsze ładne lica!
  Kurze flaki, żabi skrzek: bądźmy wszystkie szczupłe wnet!
  Dajcie mięsa, dajcie wódki, bo ten wieczór jest za krótki!!!!


Albo takie:

Serce muchy, śpiew motyla, które w garści tutaj mam,
wrzucę rychło dziś do kotła.

 To na szczęście wszystkich dam!
Oby młodość nas kochała, tak jak starość wiedźmy złe,
i na starość wygładzała kurze łapki;
W chatce bez kurzej łapki zebrały się wszystkie babki u czarodziejki 
Renatki,
W kotle wielkim  napar warzą i o szczęściu wszystkie marzą.
Niechaj spełnią się życzenia wszystkie, które mają dobrą moc,
W tą jedyną taką w roku pełną zaklęć czarodziejską noc!


Jeszcze takie:

Zebrałyśmy się tu dzisiaj moje drogie siostry
Z okazji naszego święta oraz święta wiosny
I aby wraz z zimą odeszły wszystkie bóle i troski
Rozwiązały się same wszystkie zagwostki
Niechaj  wiosna przyniesie tylko dni radości
Wrzucam do kotła czarnej kury wnętrzności






Nie myślcie tylko, że  nie było nic oprócz surowizn...:-) Stół uginał się od przysmaków, ale wszystko było fit - super zdrowe. No może nie alkohol...:-)



Na moje koleżanki zawsze można liczyć ... wystarczy tylko rzucić hasło, a każda niebo i ziemię poruszy, żeby bawić się razem :-)  Jednak nie zawsze się udaje, czasem jakaś siła wyższa nie pozwala:-( i w tym roku spotykamy się w mniejszym gronie :-(

Wesołego 8 Marca !

niedziela, 2 marca 2014

Czekoladowy sernik Dagmary

Kolejne spotkanie u Małgosi i Roberta zaowocowało wypróbowaniem przepisu  na czekoladowy sernik, który znalazłyśmy na blogu Dagmary TUTAJ. Ja osobiście nie przepadam za pieczonymi sernikami, ale... czekolada mnie przekonała:-)
Zrobienie tego sernika oraz cudownie cytrynowej masy nie jest trudne, ani czasochłonne. Jednak ciasto można spróbować dopiero po 5-6 godzinach ! Nie miałam tyle czasu:-( Czekoladowy sernik robiłyśmy w tłusty czwartek, a ja spróbowałam go dopiero dzisiaj !!!  Warto było czekać. Dla mnie jest obłędny, jak napisała Dagmara: połączenie przeciwstawnych smaków dało świetny efekt. Robert okazał się tradycjonalistą i nie zachwycił go nowy smak, Gosia zjadła sama prawie pół tortownicy:-) A moja kochana połowka, ku mojemu zdziwieniu była zachwycona.




 Przepisu na sernik nie podaję, u Dagmary jest wszystko bardzo przejrzyście i dokładnie opisane; Podam przepis zaczerpnięty z Jej bloga na super cytrynową masę lemon curd. 




LEMON CURD

3 duże cytryny (sok i skórka)
150 g cukru

2 jajka
2 żółtka
1/2 kostki masła  



Wszystkie składniki za wyjątkiem masła mieszamy dokładnie ze sobą i umieszczamy w metalowej misce. Miskę stawiamy na garnku z gotującą się wodą (lekko gotującą) i energicznie ubijamy masę przez około 10 minut. Po tym czasie dodajemy pokrojone drobno masło, mieszamy, aż się rozpuści i zostawiamy do ostygnięcia. Po wystudzeniu wkładamy do lodówki, żeby masa porządnie zgęstniała.


Z Małgosią trzymałyśmy się dokładnie przepisu, Dagmara pisała, że według Niej zupełnie niepotrzebny jest spód. Z tym akurat się nie zgadzam, następny czekoladowiec zrobię na spodzie z czekoladowych herbatników:-) Pewne jest jedno: przepis wejdzie na stałe do moich ulubionych.

Pozdrawiam !