niedziela, 30 czerwca 2013

A w moim ogrodzie lato

30 czerwca

Po wielu deszczowych dniach z chmarą komarów, do mojego ogrodu wreszcie zawitało słońce. A małych krwiopijców o tyle mniej, że można nie tylko popracować, ale również posiedzieć przy grilu :-) Wczoraj gościłam u siebie moją babunię, rodziców, ciocię i na koniec Córcia z narzeczonym / po zakończonej sukcesem sesji/ wróciłi na wakacje! Jest się czym cieszyć:- )












Czerwone porzeczki dojrzewają o wiele szybciej niż czarne. Mój zeszłoroczny nabytek- bez złocisty ma przepiękne koralowe owoce, jestem nim zachwycona.
I zdjęcia z serii: tak było, tak jest. Fajnie cofnąć się w czasie i zobaczyć jak przez kilka tygodni  rośliny zmieniają się, rozrastając się i kwitnąc coraz piękniej...
Na koniec nie mogę sobie odmówić i wkleję zdjęcie mojej babuni oddającej się swojej pasji: krzyżówce.



A dzisiaj  dzień bez gotowania, jedziemy rowerami do siostry mojej połówki na  obiad z okazji czwartych urodzin siostrzeńca !
Pozdrowienia słoneczne !

czwartek, 27 czerwca 2013

Bliny na śniadanie

27 czerwca

Parę lat temu w Kuchni Polskiej, którą dostaliśmy od przyjaciół w prezencie ślubnym, odkryłam przepis na bliny. Początkowo sądziłam, że chodzi o placki ziemniaczane / często słyszy się taką nazwę /, przepis wskazywał na większe podobieństwo do racuchów. Zasadniczo bliny podaje się z kwaśną śmietaną i kawiorem na przykład. Bardzo wykwintne danie. W moim domu przyjęły się zimą z konfiturą wiśniową lub porzeczkową, a latem z  truskawkami, jagodami, malinami:




Przepis podaję swój własny:
  • 2-3 dag drożdży
  • łyżeczka cukru + szczypta soli
  • 1 i 1/2 szklanki ciepłego mleka
  • łyżeczka czubata masła
  • ok. 3/4 szklanki mąki białej
  • 2 całe jajka
  • ok. 3/4 szkl. mąki gryczanej  / zwykle nie mam jej, więc mielę kaszę w młynku /
  • olej do smażenia
  • ręcznik papierowy do odsączenia
Drożdże mieszam z cukrem i solą, dolewam szklankę ciepłego mleka w którym rozpuszczam masło;

wsypuję białą mąkę / do mieszania używam miksera /  i czekam parę minut, aż masa zacznie pracować;
dodaję jaja i dolewam resztę mleka; na koniec mąkę gryczaną;
trzeba dosypać jej tyle, żeby masa miała konsystencję gęstej śmietany;
odstawiam do wyrośnięcia;
smażę jak placki na rozgrzanym tłuszczu;

odsączam na ręczniku;

U mnie z serkiem waniliowym i truskawkami.
Bliny od pszennych placuszków, czy naleśników odróżnia właśnie charakterystyczny nieco ostry smak mąki gryczanej.
Moja połówka z dzisiejszego śniadania bardzo zadowolona !

Pomimo ochłodzenia, pięknego dnia życzę wszystkim zaglądającym.

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Mięsko w kolejnej odsłonie i ...

24 czerwca   

Kochani dzisiaj  chciałam pokazać Wam kolejne piękne  rzeczy jakie robi moja przyjaciółka M.  Dostałam świetne bolerko robione na szydełku i stałam się właścicielką  przecudnej urody świeczników ! Zanim zaprezentuję je w pełnej krasie: mięsko do chlebka,  które polecam wszystkim:- )










Indyk  w kolejnej odsłonie:

  • duży udziec / odkoszczony/ zamarynowany / na litr wody łyżka soli+ tymianek, czosnek /
  • kawałek wątróbki / może być parę kurzych /
  • natka pietruszki, bułka tarta / ja dodaję również otręby /
  • z udźca ścinam część mięsa, resztę rozbijam tłuczkiem
  • odcięte mięso i wątróbkę przekręcam przez maszynkę, dodaję jajko, sól, pieprz, tyle bułki / lub otręb / oraz posiekaną natkę
  • na udziec nakładam farsz, zwijam i obwiązuję sznurkiem / ta część wymaga wprawy /  - nie trzeba martwić się, że coś wypada :-)
  • zwykle zostaje mi farsz - piekę go razem z mięsem i wychodzi coś w rodzaju klopsa:- )
  • piekę ok. 40-50 minut / w zależności od wagi / w 200 stopniach, podlewając do czasu do czasu wodą /;
Jakiś czas temu przyjaciółka Magda, na przyjęcie weselne syna /młodzieżowe, pod namiotami/  szydełkowała osłonki na szklanki, które stały się genialnymi świecznikami. Bardzo, ale to bardzo zapragnęłam takie mieć... I... marzenia się spełniają !




Mówię Wam zapalone wieczorem zachwycają swoim wyglądem i blaskiem !
Kupię chyba wkłady antykomarowe, wówczas moje świeczniki zyskają również praktyczną funkcję...
A teraz czas na wdzianko. Nie lubię okropnie tego rodzaju zdjęć, bo na modelkę się nie nadaję :- )





Jak widać na ostatnim zdjęciu w ogóle nie mam głowy do robótek ręcznych :- ) !
Cieszę się jak głupi, że mam zdolne koleżanki !!!
SERDECZNIE POZDRAWIAM !

sobota, 22 czerwca 2013

Orzeszki z foremki i ...

22 czerwca

Wczoraj czekałam z / nie ukrywam / zaciekawieniem, na noc z największą pełnią księżyca w roku... Burza pokrzyżowała moje plany oglądania łysego z moim ukochanym :-) Natomiast zachodzące słońce między burzowymi chmurami wyglądało zachwycająco ! Moje zdjęcia niestety nie oddają uroku owej chwili, jednak oczywiście je zamieszczę !
 Na początek jednak ciasteczka z matrycy, zwane orzeszkami, które robię zwykle raz w roku w karnawale. Trzy tygodnie temu usmażyłam je dla narzeczonego Córci, bo chyba mu się marzyły :- ) Zrobienie tych orzeszków jest dość pracochłonne, ale ! Byłyśmy we trzy: moja mama, mama narzeczonego Córci i ja. W kupie siła:- ) ! Ja smażyłam, dziewczyny nadziewały i pięknie szło.






Przepis na ciasto:

  • matryca do smażenia
  • kostka masła
  • 3 żółtka
  • 1/2 kg mąki
  • 1 mała śmietana
  • 1 łyżka octu
  • 1 łyżeczka sody
Ze składników zagniatamy ciasto i wkładamy do lodówki na min. 1 godzinę;
Po wyjęciu odrywamy kawałki ciasta formując kulki wielkości dużej czereśni;
Mocno nagrzewamy matrycę i smażymy do zrumienienia raz z jednej raz z drugiej strony; Usmażone pięknie wypadają z formy:- ) Przestudzone orzeszki nadziewamy każdym kremem jaki sobie wymyślimy, albo konfiturą. U mnie z nutellą i  czekoladowymi drażetkami. Świetne z orzechem laskowym lub włoskim... 

Jeśli macie możliwość pożyczenia takiej formy, a na pewno  znajdzie się u jakiejś cioci, albo babuni - warto poświęcić czas. Fajnie usmażyć z dwóch porcji  i część schować :- ) Pięknie przechowują się w blasznym pudełku.

Teraz  jeszcze próba oddania nastroju wczorajszego wieczoru...  









Jak zawsze wszystkim zaglądającym pięknego dnia życzę !
Pijcie dużo wody dla ochłody :- )
Za wszystkie komentarze bardzo dziękuję...





piątek, 21 czerwca 2013

Barszczyk z młodych jarzyn

21 czerwca

Czyż nie chcielibyście, żeby latem czas płynął o wiele wolniej niż zwykle?
Byłoby wspaniale, gdyby czerwiec, lipiec i sierpień miały chociaż po 40 dni?
Człowiek zdążyłby nacieszyć się kwitnieniem jaśminów, piwonii, tawuł... A tak... Pozostaje cieszyć się słońcem: -) W dzisiejszym krótkim wpisie moja ulubiona wiosenno- letnia zupa: barszczyk z młodych jarzyn.


Przepis:
Potrzebujemy: młodą włoszczyznę, buraczki z botwiną, ząbek czosnku, fasolkę szparagową / kilka garści /, parę ziemniaków, koperek, ocet winny, sól, pieprz, jogurt naturalny, łyżeczkę masła;

  • gotuję bulion z : kilku pietruszek / razem z natką /+ liść selera+por+ liść lubczyku+ młoda cebula i oczywiście sól do smaku;
  • po wyjęciu ugotowanych jarzyn dodaję startą na średnich oczkach: marchewkę oraz seler, posiekaną botwinę z buraczków, parę ziemniaków pokrojonych w kostkę, fasolkę szparagową pokrojoną na mniejsze części oraz wyciśnięty ząbek czosnku;
  • buraczki ścieram / dwa, trzy / również na średnich oczkach- wkładam do zupy, gdy ziemniaki i fasolka są już miękkie; 
  • od razu wyłączam pod garnkiem i wlewam łyżkę octu winnego / wówczas zupa nie zmienia koloru na bury / oraz łyżeczkę masła; zostawiam na ciepłym palniku;
  • podając dokładam kleksa z jogurtu / może być śmietana / i posypuję koperkiem
Moi domownicy bardzo lubią taką zupę, zresztą gotuje ją również moja mama - tylko wiadomo każda 'dosmacza' po swojemu...
Ściskam życząc odrobiny wytchnienia od upałów, ale ciągle słońca !

Ps. Dzieci wreszcie przyjeżdżają na weekend !!! Hura !

wtorek, 18 czerwca 2013

O tym jak minął weekend

18 czerwca

Pisałam we wcześniejszym wpisie o przygotowaniach do imienin mojej siostry:-)
Dzisiaj czas na podsumowania...

Na grilu smażyły się kiełbaski w musztardowo - miodowej glazurze, przepis znalazłam na blogu 'Widelcem pisane' i znajduje się on tu.  Były również udka kurczaka z chrupiącą skórką pomysłu mojej G. A szaszłyki drobiowe od Marzeny z' Kuchennego zacisza' okazały się tak pyszne, że... nic dodać nic ująć... Przepis znajdziecie tu.



Do mięska podane zostały dwie sałatki, niestety nie zrobiłam zdjęć! Musicie wierzyć na słowo,  że pyszne były i ciekawie się prezentowały :- ) Bardzo wszystkim babkom smakował Hit Imprezy, również od Marzeny tu. Były moje babeczki z czekolady, czekoladowe babeczki z kruchego ciasta z konfiturą wiśniową oraz muffinki z rabarbarem. I ! Fondue z czekoladą do truskawek stanowiło dopełnienie słodkości : - )
Najważniejsze jednak były nasze humory i świetna zabawa ... Naszą piosenka przewodnią jest przebój Ireny Santor 'Jeszcze mi wina nalej':
posłuchajcie 
Siostra dostała piękną, / robioną  przez jedną z koleżanek / biżuterię, którą muszę Wam pokazać !
Bardzo lubię chwalić się moimi zdolnymi koleżankami :- )



W niedzielę odpoczywałyśmy / również w damskim gronie / u  przyjaciółki na działce.
W przepięknym leśnym ogrodzie, przy śpiewie ptaków i szumie strumyka... 
Muszę tu dodać, że jedną  z przekąsek do białego wina były migdały z oliwkami. Pomysł zaczerpnięty z bloga Moniki tu. Bardzo fajnie wciągające chrupanie :- )
Czasami fajnie się zresetować, po czym wrócić z nową energią do rzeczywistości...
Pozdrowienia dla wszystkich  odwiedzających !





piątek, 14 czerwca 2013

Ogórki małosolne i pieczone mięska

14 czerwca

Już jakiś czas temu robiłam pierwsze w tym sezonie ogórki małosolne. Nie wiem właściwie skąd ta nazwa, bo  sporo w nich soli :- ) Może słabo-kiszone? Ale w sumie jest to mało ważne: - ) 







Mój przepis:

  • na litr wody używam 1 i 1/2 łyżki soli /czubata i dobre pół /
  •  parę ząbków czosnku, 1/2 cebuli, liście chrzanu /opcjonalnie / i koper-  nie mam jeszcze kwitnącego kopru, dlatego użyłam ziaren, liść laurowy, ziele angielskie
  • ogórki myję i odcinam końcówki / szybciej kisną /
  • wkładam ogórki do garnka razem z resztą /może być słój /, zalewam wodą z solą;
  • przyciskam np. spodeczkiem  i przykrywam lnianą ściereczką
  • po paru dniach ogórki do pałaszowania
Ledwo zdążyłam uratować parę sztuk do zdjęcia ! Ale kiszą się już następne.





Ani ja, ani moi domownicy / jak pewnie większość z Was / nie przepadamy za sklepową wędliną. Jak pisałam we wcześniejszych postach wędzimy mięso sami, ale nie tak znowu często - jest to dość pracochłonne i o tej porze roku również utrudnione przez temperatury. Zostaje wobec tego pieczenie. U mnie łopatka i udziec z indyka. Łopatka wygląda na zdjęciu jakby mocno nasaletrowana była - natarłam ją słodką papryką:- )

Oba kawałki mięsa namoczyłam w marynacie:
  •  na 1 litr wody, łyżka soli
  • ziele, liść, rozmaryn, sporo czosnku
  • zostawiłam na noc
  • mięso osuszyłam papierowym ręcznikiem
  • łopatkę natarłam słodką papryką
  • udziec posmarowałam musztardą , zwinęłam i włożyłam w siatkę masarską
  • w naczynie do pieczenia nalałam do ok.1/3 wysokości wody
Piekłam w temperaturze 220 stopni około 40 minut;

Pogoda  jak drut :- ) szykuje się na weekend - ciekawa jestem gdzie i jak go spędzacie? Pozdrowienia dla wszystkich zaglądających. Szczególnie ściskam studentów, którzy teraz pracują szczególnie ciężko ! 
Buziaki.

środa, 12 czerwca 2013

Ciągle pada, a z tego cieszy się mój ogród...

11 czerwiec

Chwilowo przerwa  z wpisami kulinarnymi, choć uzbierało mi się ich sporo. Odwiedzałam zaprzyjaźnione blogi w poszukiwaniu ciekawych przepisów na kolejną babską imprezę, tym razem jak pisałam u mojej siostry:-) Lista prawie zamknięta. Oczywiście pochwalę się wszystkim po spotkaniu... Zanim przejdę do opowieści o moim ogrodzie, jeszcze pewna dygresja, myśl która nie daje mi spokoju od kilku dni. Muszę się nią z Wami podzielić. Dziennikarz radiowy odczytywał dane Państwowego Instytutu Higieny. O ludzie ! Nie będę przytaczała tu wszystkich tych zatrważających danych, bo włos się jeży i słabo się robi i wierzyć się nie chce po prostu. Większość Polaków nie myje rąk po wyjściu z toalety ! Może nawet nie wstrząsnęłoby to mną wcale, gdyby nie fakt,  że  / sądząc z ilości kulinarnych blogów/ prawie cała Polska gotuje: - )
Może jakąś akcję wymyślimy blogerską zachęcającą do codziennych ablucji i rąk mycia? A i zębów też:- ) Wszelkie pomysły bardzo mile widziane !

A teraz parę zdjęć mojego królestwa:











Każdy pewnie po dziurki w nosie ma tych ciągłych opadów... a zwłaszcza nawałnic i burz ! Mnie na szczęście powódź nie grozi, jedynie uporczywe ulewy rozmywają drogę... Mój ogród jednak jakby zadowolony z takiego stanu rzeczy: rośnie wszystko jak na drożdżach, trawa zielona, dopiero co przycięte krzewy już odrosły. Martwiłam się, że przy takiej długotrwałej wilgoci zaraz choroby grzybowe się pojawią zwłaszcza na roślinach ozdobnych, ale póki co nic się nie dzieje / ale oprysk w gotowości /.
Przeczytałam dzisiaj na zaprzyjaźnionym blogu / Zapach Lawendy / o specjalnych orzechach, w których się pierze, zmywa w zmywarce, a także - robi się opryski roślin.
Gdzieś, kiedyś o uszy mi się obiło, że mają przeciwalergiczne właściwości, jednak nie zainteresowałam się  szczególnie - teraz wiem, że mają bardzo wiele zalet. Może któraś z Was zna je i stosuje?
Na koniec jeszcze pięknie kwitnąca krzewusza i nasza Tosia wykorzystująca chwile słońca:- )





Miłego pięknego dnia / ma nie padać !!! /.
Bardzo dziękuję za odwiedziny i komentarze.

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Babeczki z czekolady wypełnione truskawkami

10 czerwiec

Ciąg dalszy wariacji na temat truskawek...  Myślę, że na jakiś czas będzie to ostatni truskawkowy wpis... Co nie znaczy, że nie będzie ich w moim domu:-) Będą, oczywiście, tyle, że bez dodatków. Zanim to nastąpi dzisiaj zrobiłam coś, co w marcu zobaczyłam na pewnej stronie / znajdziecie ją tu /. Mój deser został oczywiście poddany modyfikacji, ale ! Muszę to powiedzieć: smakuje obłędnie !







  • Rozpuściłam w kąpieli wodnej dwie gorzkie czekolady;
  • Łyżka wlewałam po trochu czekolady do silikonowej foremki i rozprowadzałam ją dokładnie pędzelkiem;
  • Wkładałam na parę minut do zamrażarki i proces smarowania rozpoczynałam od nowa : - ); 
  • Ponownie do zamrażarki; 
  • Delikatnie wyjmowałam babeczki z foremek; 
Z tej porcji wyszło 12 babeczek. U mnie mój czekoladowy deser wypełniony jest świeżymi truskawkami, obsypany pokruszoną bezą i... papryką, ale nie ostrą, tylko słodką, która wbrew pozorom dodaje pikanterii tej słodkości :- )
Deser posmakowała już moja połówka / z wielką radością /, a reszta czekać będzie w lodówce na sobotnią uroczystość u mojej siostry !

Niedługo relacja z mojego ogrodu i zmian jakie w nim zachodzą. Serdecznie dość mam / podobnie jak wszyscy chyba /  tej strasznej pogody. Dzisiaj z przyjaciółkami wymyślałyśmy / w sieci / jak zaczarować aurę, żeby lać przestało... Pomysłów było sporo, jeden zaraz sprzedam, a reszta... jak dziewczyny się zgodzą to będzie może fotorelacja?


NIECH SIĘ NAWET NA DESZCZ NIE ZANOSI, W IMIENINY NASZEJ GOSI
IDŹ PRECZ OPADZIE, TY STARY GADZIE!!! 

Takie czary wymyśliła G., żeby na sobotnim babskim nie lało !
Dzięki wymianie maili, samopoczucie od śmiechu od razu mi się poprawiło...
I jeszcze ta babka z czekolady. Naprawdę to był dobry dzień

niedziela, 9 czerwca 2013

Truskawkowa Panna Cotta

9 czerwiec

 Witam wszystkich w ten pięknie słoneczny poranek ! Dzisiaj mam bardzo mało czasu, bo i siostra przyjeżdża na pieczenie imieninowego ciasta, moja połówka niestety do pracy / wobec czego śniadanko zaraz biegnę szykować :- ) /, a obiadem chcę trochę zabłysnąć :- ) przed przyszłą teściową mojej  Córci. Wow, ale długachne zdanie mi wyszło...
Wczoraj postanowiłam wreszcie wykorzystać swoje piękne foremki do deserów. Pojemniki są nie tylko ładne, też super funkcjonalne : pięknie się myją, a przykrywki do nich to świetny patent. Na pewno wypróbuję je również do ' zimnych nóżek'. Póki co jeszcze jakiś czas królują truskawki ! 
Oryginalna Panna Cotta to 36% śmietanka. U mnie w odchudzonej, ale też bardzo szybkiej wersji:- )







Przepis tak prosty jak drut  / zawsze mnie dziwiło to powiedzenie, bo przecież drut pięknie się skręca i zwija : - ) /:

U mnie na 12 foremek:
3 serki homogenizowane
3 galaretki truskawkowe / rozpuszczone w 3 szklankach wody /
ok. 1/2 kg truskawek, listki mięty do dekoracji

Do foremek wkładam pokrojone truskawki ; Przestudzoną galaretkę mieszam z serkami i zalewam truskawki; Oczywiście schładzam w lodówce.
Kiedy nie miałam foremek robiłam ten deser w małej tortownicy, na spodzie z biszkoptów; 
Lekki, szybki i truskawkowy !  Smacznego.

Dostałam od taty kartkę z kalendarza z poradami babuni podaję je dalej:


  • sól dodana do gotowanych parówek / odrobina / sprawia, że nie pękają osłonki
  • dodana do gotującego kompotu z rabarbaru odkwasza go i można mniej słodzić
  • dodana do surowego mleka przedłuża jego świeżość
  • wsypana do pudełka z herbatnikami pozwala zachować ich kruchość i świeżość
  • i oczywiście: podczas ubijania białka  lub śmietanki szczypta soli przyspieszy ubijanie
Pięknej niedzieli życzę !
I oczywiście pozdrawiam wszystkich tu zaglądających !

piątek, 7 czerwca 2013

Pierogi z truskawkami i serkiem capresi

7 czerwca

Myślę, że przez kilka najbliższych wpisów będą tu gościć truskawki... Postanowiłam, że zjem ich tyle, aż mi się odechce ! Zobaczymy, czy się uda : - ) Dzisiaj pierogi z truskawkami i serem capresi. Dla mnie nowy smak, trochę zaskakujący, ale OK.







Mojej połówki nie zachwycił nowy smak, ale to tradycjonalista :- )  Przyznać muszę, że      wyjątkowo nie lubię robić pierogów z truskawkami: ciasto przemaka  i pęka, a w ogóle smak ugotowanych truskawek nie do końca jest moim smakiem... Dlatego postanowiłam połączyć dwa farsze: ser i truskawki, a gotowe pierogi zamiast śmietaną polałam musem truskawkowo- jogurtowym. Dla mnie super, ale i tak wolę pierogi ze śliwkami, a jeszcze bardziej z wiśniami :- )

Składniki:
ciasto:
1i 1/2 szkl. mąki żytniej, tyle samo orkiszowej / oczywiście może być pszenna tylko /
1/2 łyżeczki soli, łyżeczka oleju
ciepłej wody ok. 1/2 do 3/4 szkl. - tak aby zagniecione ciasto było konsystencji ciastoliny, takie fajnie plastyczne;

farsz: serek typu włoskiego capresi rozgnieciony z łyżeczką / opcjonalnie/ brązowego cukru, pokrojone truskawki / tyle, żeby dobrze się je czuło, mniej więcej pół na pół;

Ja pierogi robię jak moja mama: odkrajam kawałek ciasta, robię z niego taki wałek jak do kopytek, kroję dość małe plasterki i te rozwałkowuję/ podsypując mąką / z jednej i drugiej strony. Dla mnie muszą być cienkie - nie lubię grubego ciasta w pierogach.  Nakładam farsz / jak na drugim zdjęciu / i lepię... 
W przypadku pierogów z truskawkami, gotuję od razu każdą porcję , w osolonym wrzątku. Pierogi maja wypłynąć, potem delikatnie mieszamy, odczekujemy 1-2 minuty i wyjmujemy na durszlak. Nie pozwalamy im leżeć tam zbyt długo ! Będą się kleiły.
Po prostu przekładamy na talerz, czy półmisek.

Każde pierogi wymagają wprawy i cierpliwości nieco, ale warto : - )

Miłego dnia wszystkim zaglądającym i zachęcam do zostawiania komentarzy !

czwartek, 6 czerwca 2013

Truskawkowy deser

6 czerwca 

Wygląda na to, że sezon truskawkowy już w pełni ! Nie jestem jedyną, która tak bardzo się cieszy, prawda? Są pyszne i do tego ten kolor ! Ale historia truskawki umknęła mi jakoś... Postanowiłam nadrobić zaległości i okazało się, że: nasza truskawa to nic innego jak skrzyżowanie dwóch poziomek: jednej z Wirginii, drugiej chilijskiej : - ) A tego prawie cudu ! dokonano w 1772 roku. Aktualnie najwięcej tego owocu produkuje USA, potem Hiszpania i Rosja. Polska dopiero na siódmym miejscu, 
ale za to mamy swoją własną nazwę ! " Kaszebsko malena", czyli truskawka kaszubska stała się oficjalną nazwą produktu w 2009 i została wpisana do europejskiego systemu nazw i oznaczeń geograficznych; Że smakuje wyśmienicie wie każdy, ma mało kalorii, dużo witaminy C i coś co jest tylko w roślinach: flawonoidy. A ta substancja to samo dobro: uszczelnia naczynia krwionośne, działa przeciwzapalnie, oczyszczająco i ... długo by jeszcze wymieniać : - )
Mój wczorajszy deser:



Zmiksowałam truskawki / ale nie na miazagę, wolę takie z kawałkami / , dodałam odrobinę brązowego cukru. Do waniliowego serka homogenizowanego dodałam trochę jogurtu naturalnego i starłam odrobinę wanilii. Wlałam do szklanki warstwę musu truskawkowego, potem serka i znowu musu. Wierz posypałam startą gorzką czekoladą, a na to truskaweczka jak przysłowiona wisienka na torcie...
Lekkie, mało kalorii , proste, efektowne i pyszne :- )

Wczoraj od swojej szwagierki / swoją drogą nie lubię słów: szwagierka, teściowa / usłyszałam, że : Uzależniła się od mojego bloga ! I zagląda tu każdego dnia rano !
BARDZO się ucieszyłam  i dzisiaj  spieszyłam się, żeby zrobić ten wpis wcześniej, przed pójściem M. do pracy. Niestety nie udało się... Ale będę się starać.

Wszystkim zaglądającym życzę dziś wiele, wiele słońca !