sobota, 31 sierpnia 2013

Sałatka z krabowym mięsem na ostatnią sobotę wakacji ...


Ciągle świeci słonko i jest lato... Ostatnie wieczory  kiedy jeszcze można posiedzieć wieczorem w ogrodzie. Co prawda z kocykiem na plecach, ale jednak...
Susza okropna i wszystko co żywe prosi o deszcz... tylko ja NIE ! Od wczoraj u mnie wielki remont garażu i chwilowo mamy tylko połowę dachu / już połowę ! / , więc przydałoby się jeszcze parę dni bez opadów : - )
Dzięki fajnej pogodzie zjedliśmy  w ogrodzie szybką sałatkę na kolację :- )
Od paru dni są u nas moi rodzice / mama przerobiła już wszystko oprócz węgierek / i może trochę poodpoczywać. Jeśli można to tak nazwać, bo Ona ma ADHD i bez roboty żyć nie może :- ) Ale, ale miała być sałatka :- )






  • 5- 6 sztuk surimi / nie paluszków krabowych, tylko mięsa z krabów /
  • jedna średnia cebula cukrowa
  • słoik selera naciowego 
  • dwie papryki / u mnie jedna czerwona, druga żółta /
  • 2-4 ogórki kiszone lub korniszonki / u mnie  pół  na pół / 
  • kilka czarnych oliwek
  • sporo szczypiorku
  • 2 łyżki majonezu, 1 jogurtu naturalnego, 1 keczupu
  • sól, pieprz / świeżo mielony /
Surimi kroimy na kawałki, cebulę w piórka, seler odcedzamy, papryki kroimy w małą kostkę, tak samo ogórki. Mieszamy składniki sosu, dodajemy do reszty składników. Doprawiamy solą i pieprzem. Posypujemy posiekanym szczypiorkiem i dekorujemy połówkami oliwek. SMACZNEGO





Moi rodzice zdaje się pierwszy raz jedli sałatkę z mięsem z krabów. Wywołało to wspomnienia z lat, kiedy to za wszystkim stało się w kolejkach ! Śmiechu było i owszem, ale  i jaka ulga.... Nie trzeba jeść czerstwego chleba, ani kupować na zapas cukru. Jest dobrze, przynajmniej w tym względzie :- )

Kochani, mam ponad 20.000 wejść, bardzo się cieszę !
Serdeczności dla wszystkich zaglądających !
Pięknej niedzieli życzę :- )


poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Paprykowy sos, przecier pomidorowy i keczup, czyli letnie przetwory na zimę...

Lato choć ciągle trwa, powoli ustępuje miejsca jesieni... Chłodne wieczory i ranki, przekwitłe astry i opadające liście z brzóz.  Nie  da się ukryć: lato odchodzi.
Zamykamy z Córcią jego smaki w słojach: cudownie czerwoną paprykę, mięsiste pomidory. Przerabiamy na sosy, soki, przeciery i keczupy. Za parę miesięcy otwierając słoiki będziemy wspominać wspólnie spędzony razem czas...  A obdarowani nas:- )




Sos paprykowy:

  • 3 kg papryki / czerwonej /
  • ok.6 dag papryczki chili
  • 3 słoiki koncentratu pomidorowego
  • 3/4 szklanki octu
  • 11/2 szklanki oleju
  • 1/2 szklanki cukru / odrobinę mniej /
  • 1 duża główka czosnku / więcej jeśli ktoś lubi /
Papryki  myjemy, kroimy / chili w rękawiczkach  i pozbywamy się wszystkich pestek /, przekręcamy przez maszynkę do mięsa. Dodajemy pozostałe składniki oprócz czosnku. Gotujemy od chwili wrzenia 10 minut i dodajemy posiekany / u nas wyciśnięty / czosnek, gotujemy jeszcze 5 minut mieszając. Wlewamy do czystych słoików, stawiamy do góry dnem, a po wystygnięciu pasteryzujemy ok.15 -20 minut w temperaturze 90 stopni.
Świetny sos do makaronu, kurczaka, schabu; Polecamy !




Sok pomidorowy / przecier /:

  • 30 kg pomidorów / ok.50 słoików po większym majonezie /
  • 3 łyżki soli
  • 2-3 papryczki chili
Pomidory myjemy, kroimy na małe kawałki. Ja od kochanej R. pożyczyłam włoską maszynę do pomidorów / dzięki R.!!! /, cudowna rzecz:- ). Całe 30 kg przerobione zostało w jakąś godzinę. Nie mając tego wspaniałego urządzenia pokrojone pomidory podgrzewamy stopniowo, gotujemy tak długo, aż skórka oddzieli się od miąższu.Pod koniec dodajemy sól i  chili / jeśli chcemy mieć ostry przecier/ . Gorący przecier wlewamy do słoików do wysokości ok.1cm poniżej brzegu. Natychmiast zamykamy i odkładamy do góry dnem. Sterylizujemy ok.20 minut. Jeśli chcemy, żeby nasz przecier był gęściejszy gotujemy dłużej odparowując wodę.





Keczup:

  • 3 kg pomidorów
  • 1 kg cebuli
  • 1 szklanka cukru
  • 0,5 szklanki octu
  • 2 łyżki soli
  • 3 łyżeczki chili
  • 1 łyżeczka cynamonu
  • 1 łyżeczka imbiru
  • 5 sztuk goździków
  • 1 łyżeczka pieprzu
  • 1 łyżeczka gałki muszkatałowej
  • 1 łyżka mąki ziemniaczanej
Pomidory kroimy w kostkę, cebulę w plasterki. Gotujemy, aż zmiękną. Miksujemy blenderem. Dodajemy przyprawy i gotujemy jeszcze ok.5 minut.  Zagęszczamy mąką ziemniaczaną rozmieszaną w niewielkiej ilości zimnej wody. Gorący keczup wlewamy do słoików / do ok.1cm poniżej brzegu / , ustawiamy do góry dnem. Pasteryzujemy 5-10 minut.

POZDRAWIAM SERDECZNIE WSZYSTKICH !




czwartek, 22 sierpnia 2013

Nasz Kazimierz nad Wisłą


Każdy z nas ma chyba ulubione miejsca do których chętnie wraca... Naszym jest przepiękne, malownicze miasteczko z klimatem oblegane w sezonie / zwłaszcza w weekendy / przez turystów.


Mamy wielkie szczęście, bo kilkanaście minut pieszo od rynku na górze Albrechtówka, za żywopłotem z bzów jest nasz kawałek ziemi :- ) Jeździmy tam od... można już powiedzieć kilkudziesięciu ( ! ) lat. Dla nas to szczególnie romantyczne miejsce; tam powzięliśmy decyzję o byciu razem na dobre i na złe:-)



Działka przez te wszystkie lata prawie się nie zmieniła: nie ma tam żadnych wygód, nawet wodę musimy przywozić ze sobą. Jest tak dlatego, że dotąd była to ziemia nie odrolniona :- ( Teraz jest szansa, że to się zmieni. Jak dajemy sobie radę w spartańskich warunkach możecie podejrzeć tutaj. Nie zapominają o nas nasi przyjaciele... Zawsze spędzamy w Kazimierzu wspólnie chociaż jeden weekend latem, przyjeżdżamy ze Święconką w Wielką Sobotę. O tym przepięknym miejscu mogłabym pisać długo i ... dużo :- ) Mimo, że zabrzmi  to patetycznie:  bardzo kocham kazimierskie krajobrazy i wszystkie wspomnienia z nim związane. Te romantyczne i piękne, jak i przykre, bo i takich przez te lata nie zabrakło :- (  



Kiedy zjeżdżają się przyjaciele jest bardzo, ale to bardzo wesoło, długo potem wspominamy nasze tańce, żarty, zwierzenia przy oglądaniu gwiazd... Przykro, ale muszę to dodać : bardzo nie lubią tych zjazdów sąsiedzi / dobrze, że nie wszyscy /. Okazuje się, że strasznie im przeszkadzamy :- (  Lubię bardzo te spotkania na Albrechtówce, ale wieczory, które spędzamy tam tylko we dwoje - bezcenne.




Ognisko, kiełbaska z patyka,  lubelska perełka i rozmowy o życiu do późnej nocy...
Aż nas /chłód pierwszej od dawna zimnej nocy/ przegnał :- ) Rano wycieczka po okolicy, czyli po malowniczym Mięćmierzu:





Mięćmierz jest sam w sobie skansenem wsi lubelskiej. Piszę o tym dlatego, że wiele osób wybierając się pieszo z Rynku do wsi sądzi, że dotrze do Muzeum :- ) Tak nie jest, ale jest co podziwiać i ... nie ma tu tłumów jak w samym mieście.
Sami byliśmy na działce jeden dzień / i noc /, a w czwartek dojechała część towarzystwa, reszta w piątek. Już wspólnie zwiedzaliśmy: Cmentarz Żydowski, a raczej pomnik z tego czego nie zniszczyli faszyści, wąwóz Korzeniowy, spichlerze, musiał być spacer nad Wisłą i ... dużo hałasu, śmiechu i radości z przebywania razem :-)




Urlop był krótki, ale będziemy długo go wspominać :- )
Na koniec chciałam dodać, że pierwsze zdjęcie wkleiłam z Wikipedii, reszta mojego autorstwa; 
I oczywiście serdeczności dla wszystkich tu zaglądających !
Pozdrowienia.
O kurczę ! To mój najdłuższy wpis !

niedziela, 18 sierpnia 2013

Domowa szynka


Dzisiaj krótko, ale za to bardzo smacznie :- ) Byliśmy z moim M., znajomymi i przyjaciółmi parę dni na działce w Kazimierzu nad Wisłą. O tym będzie kolejny wpis. Pod naszą nieobecność moi rodzice uwędzili pięknie szynki, mama je sparzyła, a cała rodzina rozpływa się w zachwycie nad ich zapachem, kruchością i smakiem. Coś wspaniałego ! 


Przepis na tą wspaniałą szyneczkę znajdziecie tutaj. Zauważyłam, że niezbyt dokładnie opisałam tam marynatę: wrzątek do którego dodałam sól i przyprawy oczywiście studzimy przed włożeniem mięsa. Ta szynka leżała w niej trzy dni, zimową porą leży dłużej, nawet do tygodnia; Każdego kto ma możliwość uwędzenia mięsa bardzo namawiam :- ) My używamy do tego beczki, ale również można wykorzystać  'grila'  w którym pali się drzewem; 


Biegnę podlewać ogród, bo deszczu chyba nie ma co się spodziewać...
Jak zawsze pozdrawiam wszystkich zaglądających !

sobota, 10 sierpnia 2013

Morele w słoikach i o tym jak mój ogród przetrwał upały...


Tropik, który tak dał nam się we znaki już oddalił się w nieznanym bliżej kierunku... Dzisiaj wszyscy łapiemy oddech w 20 stopniach, a jutro wraca lato ! Tyle, że / podobno / z normalną :- ) temperaturą powietrza. To bardzo optymistyczna wiadomość. Niech nadal świeci słońce, może jeszcze będą ciepłe wieczory? Byłoby to wspaniałe zakończenie wakacji... Ja wczoraj wekowałam morele w zwykłej zalewie z małą ilością cukru. Fajne są : do ciast i deserów. Moja morela obrodziła jak nigdy. Obdaruję jej owocami swoich bliskich :- )



Umyte i wypestkowane morele ułożyłam w / czystych rzecz jasna / słoikach, nasypałam po płaskiej łyżce cukru, parę goździków i zalałam wodą. Pasteryzowałam 35 minut. I mam takie małe słoneczka na zimę :- )









Mam wielki powód do radości ! Mój ogród przetrwał te mega upały... Nie powiem, że bez pomocy /w tym wielka zasługa moich rodziców/.  Deszcz spadł w ostatniej dosłownie chwili !!! Nie było go za dużo, ale na pierwszą pomoc jak znalazł:- ) Z czwartku na piątek do bodaj pierwszej w nocy podlewałam ogród i zachwycałam się jego widokiem... Muszę się pochwalić : wyglądał jak z bajki w świetle lamp. Moje zdjęcia zupełnie tego nie oddają, ale... może zechcecie pospacerować?






Bardzo Was wszystkich pozdrawiam, życząc pięknej niedzieli !

wtorek, 6 sierpnia 2013

Torty orzechowy i makowy, czyli ciąg dalszy tortów urodzinowych...


O tym jak dziwna jest natura ludzka, każdy wie... Najpierw za dużo śniegu... potem za wiele deszczu, teraz :  dosyć żaru lejącego się nieustannie z nieba... Jesteśmy w stanie znieść ten upał dzięki wodzie w basenie  i wieczornym chłodom:- ) Nie ma co narzekać: inni mają gorzej :- (
Dzisiaj wreszcie zaległe przepisy na urodzinowe torty: orzechowy i makowy.
Pierwszy zrobiła Córcia, drugi był moim debiutem :- )





Tort orzechowy od cioci Halinki:

  • 8 jaj
  • 3/4 szklanki cukru / w przepisie cała/ 
  • 25 dag zmielonych orzechów
  • 4 łyżki tartej bułki
  • 1 łyżeczka kakao
  • 1 łyżeczka kawy mielonej
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
Ubić białka, dodać cukier, żółtka, zasypać bułką, orzechami oraz resztą;
Piec ok. 50 minut w temp. 160 stopni, sprawdzić patyczkiem;
Krem:

  • 1 jajo
  • mniej niż 1/2 szklanki cukru
  • razem ukręcamy na puch na parze ; studzimy
  • osobno rozpuszczamy tabliczkę czekolady z mlekiem / ma mieć konsystencję śmietany /; studzimy
  • do kogla- mogla dodajemy pomału czekoladę
  • wydrylowane wiśnie / tu rozmrożone /
Poncz:

  • niesłodki sok z wiśni , trochę wody, 2 łyżki wódki, cukier wanilinowy
Ostudzony biszkopt dzielimy na trzy krążki, nasączamy, smarujemy kremem, układamy wiśnie / można odsączone wiśnie dodać od razu do kremu /; drugi i trzeci krążek podobnie; dekorujemy według gustu  :- )
Córcia ten tort zrobiła na urodziny siostry narzeczonego i ... przy okazji sama zrobiła wielkie wrażenie na gościach:- )

Do makowego tortu przymierzałam się od dawna. Może bardziej pasuje na zimową porę : - ), ale... w lipcu było tyle tortów :- )


Przepis zaczerpnęłam od Dagmary tutaj.
Podany we wpisie przepis na krem wydał mi się zbyt słodki dlatego trochę go zmieniłam. Oprócz mascarpone dodałam serek naturalny oraz sok z całej cytryny.
Moje oczekiwania ten tort spełnił w zupełności !
Upieczony został na urodziny mojego drugiego siostrzeńca Miłosza, który kończył siedem lat ! Miłek bardzo był zadowolony z podwójnych urodzin / jedne dla dzieci w sobotę, drugie dla dorosłych w niedzielę/. Dostałam buziaka za sobotni tort tutaj: czekoladowa beza z malinami, makowego nie chciał spróbować :- (
Zdjęcia nie są niestety dobrej jakości :- ( Ale przepisy polecam :- )
Buziaki dla wszystkich zaglądająch i ... trochę wody dla ochłody ...



niedziela, 4 sierpnia 2013

Czekoladowe trufle z recyklingu


Sporo zaległości mam we wpisach :- ( Dzisiaj miały być przepisy na urodzinowe torty, ale... zdjęcia są na różnych nośnikach i jakoś nie chce mi się :- ( Dlatego zaległy przepis: trufle, które zrobiłam na imieniny. Kiedy zdarza mi się kulinarna wpadka, albo zostają resztki np. kruchych ciastek, suszę i chowam do słoika. Wykorzystuję później do trufli właśnie. Na początku lipca piekłam dwa biszkopty, na dwa / rzecz jasna / torty. Niestety  nie przewidziałam, że mój piekarnik ich nie pomieści. Biszkopty były duże; jeden urósł tak, że przykleił się do górnej blachy i... oczywiście opadł, bo co miał zrobić?:- ) Piękny czekoladowy zakalec wyszedł.
Elegancko go wysuszyłam i przed moimi imieninami zużyłam : -)


Czekoladowe trufle:

  • szklanka mleka
  • gorzka czekolada
  • 1/2  suchego czekoladowego biszkoptu  / można zastąpić zwykłymi  biszkoptami w paczce/
  • 1/2 szklanki płatków owsianych
  • 2 paczki herbatników
  • 1-2 łyżki spirytusu lub koniaku
  • kakao do obtoczenia
W gorącym mleku rozpuszczam czekoladę, po przestudzeniu dodaję pokrojony na drobno biszkopt, płatki i pokruszone ciasteczka; cały czas mieszam; na koniec wlewam alkohol; kiedy mieszanie łyżką staje się trudne, używam ręki / czystej:-) /; z wyrobionej masy formuję kulki i obtaczam je w kakao; odstawiam na parę godzin do lodówki; Aha: jeśli będzie za gęste można dodać trochę więcej mleka;



Świetnie smakują także z posiekanymi orzechami, suszonymi śliwkami, rodzynkami, mogą być obtoczone w płatkach migdałów... Kto co lubi : - )

Ślę serdeczności, życzę ochłody i dziękują za wszystkie komentarze.

sobota, 3 sierpnia 2013

Pierożki z baraniną w sosie z podgrzybków



Lipiec zleciał nie wiadomo kiedy... Jak pisałam mnóstwo było u nas rocznic, ostatnio świętowaliśmy z połówką 23 lata od dnia ślubu :- ) Dzień spędziliśmy we dwoje wspominając minione lata, oglądając płytę z naszego ślubu i wesela. Piękna niedziela, naprawdę. Obiecałam mojemu M. pierożki z baraniną w sosie z podgrzybków. I były rzecz jasna :- )




Ciasto:

  • ok. 60 dag mąki pszennej
  • 1 jajo
  • odrobina oleju
  • ok.1/2 do 3/4 szklanki ciepłej  wody
Zagniatamy ciasto tak, aby było zwarte i miękkie. Ja nie wałkuję placka, tylko robię wałek jak na kopytka i tak odcinam. Rozwałkowuję małe kółka i nakładam farsz.

Farsz:

  • ok.60 dag baraniny z udźca ugotowanej z jarzynami jak rosół
  • ostudzone mięso przekręcam przez maszynkę 
  • dużą cebulę przesmażam na na oleju - dodaję do mięsa
  • doprawiam solą, pieprzem oraz gałką muszkatołową
Ulepione pierożki wkładam do osolonego wrzątku, czekam, aż wypłyną, mieszam i po chwili odcedzam.  Od razu wykładam na tacę, żeby się nie sklejały.





Sos z podgrzybków:
  • ok.30 dag umytych i obranych grzybów duszę na maśle
  • osobno zrumieniam dwie cebule
  • łączę oba składniki i zalewam wodą, tak aby je przykryła
  • przyprawiam solą, pieprzem i ziołami prowansalskimi
  • po ok. 10 minutach dodaję małą śmietanę / hartując ją, aby się nie zważyła
  • na małym ogniu duszę jeszcze ok. 15 minut
Ciepłe pierogi polane sosem - pycha !
A na deser zamiast ciasta były także pierogi, ale z wiśniami : - ) i słodką śmietaną.

Wszystkich zaglądających  ściskam i życzę pięknej niedzieli !