niedziela, 5 października 2014

U Małgosi i Roberta : mule w białym winie i racuszki ze śliwkami :-)

Dawno nie było żadnego wpisu z odwiedzin u Małgosi i Roberta. Oczywiście, że odwiedziny były, tylko czasu nie było na kulinaria :-( Wiadomo przed weselem, wesele itd. Nadrabiam zaległości ! Córcia wymyśliła, że zaskoczymy Gosię porcją muli:-)Jako, że Robert nie je żadnych robaków :-), czyli owoców morza, z myślą o nim postanowiłam na szybko usmażyć solidną porcję racuszków ze śliwkami. 
Żebyście widzieli ich miny, kiedy postawiłam przed nimi pudełko z mulami / prosto z Biedronki /:-) Bezcenne ! 


Ja osobiście bardzo lubię owoce morza, mule jadłam dawno / niestety parę lat  temu / w Bułgarii. Jakie pyszne ! Świeżo złowione, przyrządzone przez przesympatycznego właściciela knajpy; Teodora.  Te Biedronkowe już tak wspaniałe nie były, ale naprawdę można było je zjeść bez strachu ! To do Ciebie Gosiu, jak będziesz czytać :-) 
Małgosia przed zjedzeniem mówiła, że się boi, a Robert patrzył na nas z niedowierzaniem:-) Że chcemy zjeść te mule. Córci nie smakowały:-( Gosia natomiast stwierdziła, że smakują lepiej niż śledź. A za śledziem nie przepada :-)
Placki ze śliwkami przebiły to wykwintne danie !


Zdjęcie nie jest oryginalne, od państwa F., bo oczywiście zapomniałam zrobić, to jest z mojego dzisiejszego drugiego śniadania.

Przepis:

  • 1/2 szklanki mleka
  • 1 mały jogurt naturalny / może być też np. śliwkowy/
  • 2 całe jaja
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia / jak mam to daję kulkę wielkości małego orzecha drożdży /
  • mąka 
  • cukier  / 1- 2 łyżeczki /
  • kilka śliwek / u mnie duże żółte /
  • można dodać płatki owsiane, otręby, orzechy, doprawić cynamonem;
Produkty mokre mieszamy z suchymi, odstawiamy na około 10-15 minut, dodajemy / jeśli z drożdżami to mieszamy je z cukrem /; dodajemy pokrojone na drobno owoce; masa musi być gęsta; smażymy z obu stron na rumiano na oleju rzepakowym, układamy na papierowym ręczniku. Gdy przestygną to posypujemy pudrem;
Smacznego !

Ostatnio Robert był ponad tydzień unieruchomiony ponieważ popsuł mu się wózek elektryczny. W naszym / niemałym przecież / mieście nie miał kto go naprawić ! Dzięki pomocy ludzi dobrej woli udało się zorganizować nowy wózek. Jak to dobrze, że nie zepsuł się przed ślubem mojej M. :-(  Muszę napisać o tym, że bardzo baliśmy się, że państwo F. nie będą mieli transportu do Kościoła. Wiadomo: sobota. Po napisaniu podania, udało się ! Zostali przywiezieni samochodem Domu Opieki. 
I znowu powraca problem: oboje są uziemieni nie tylko przez swoje choroby, ale też przez system, który ogranicza niepełnosprawnych... Za dwa tygodnie organizujemy Święto Ziemniaka, bardzo chcielibyśmy, żeby Małgosia i Robert byli naszymi gośćmi.
Tylko jak? Trzeba mieć nadzieję, że kolejne podanie o użyczenie samochodu  Domu Opieki również zostanie przyjęte.
Pozdrowienia !

11 komentarzy:

  1. Małże.. wspomnienie wakacji:) a tymi racuszkami narobiłaś mnie smaku:)
    Zapraszam do mnie na http://obiadgotowy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Małż nie jadłam, ale racuszki w każdej postaci uwielbiam. Piszesz o złym systemie dla niepełnosprawnych, ja prowadząc dziecko w wózku miałam problem z dostaniem się do większości sklepów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu do tej pory wózek dziecięcy stanowi peoblem. Ale uwierz! To jest nic w porównaniu z prowadzeniem wózka z niepełnosprawną osobą ważącą jedynie 48 kg:-)!!!

      Usuń
  3. Za m....podziękuję ale racuszki bardzo chętnie :) Pozdrawiam Aniu

    OdpowiedzUsuń
  4. Mule to "pasza" mojego W. kiedy jesteśmy w Bretanii ;) ja niestety nie mogę ich polubić, próbowałam wielokrotnie we Francji i nie tylko, ale to nie moja bajka, ale racuszkami bym nie pogardziła ;)

    straszne to co piszesz o możliwości transportu osób niepełnosprawnych :( nie wiem czemu ale wydawało mi się, że w miastach są jakieś możliwości wynajmu przewozu osób na wózkach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, pisałam już o tym, jest możliwość : od poniedziałku do piątku: godz. 9.30 , powrót najpóźniej 15.30:-( WEEKEND CZARNA D...

      Usuń
  5. My często robimy mule, bardziej moja mama robi. Ale na ostatnich warsztatach z owoców morza robiliśmy 2 wersje i obie były bardzo proste i pyszne. Polecam samemu je przygotować, naprawdę pycha:-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo lubię mule, ale najbardziej te świeże, dopiero co złowione.
    Niestety u nas można często trafić na niezjadliwe
    i wcale nie dziwię się, że tak wiele osób ich nie lubi.
    Wiesz Aniu, przykro czytać o tych ograniczeniach dla niepełnosprawnych,
    ale wspaniale, że są takie osoby jak Ty,
    które próbują te ograniczenia zminimalizować:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiesz, że nigdy nie próbowałam muli? muszę kiedyś:) Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń