Żebyście widzieli ich miny, kiedy postawiłam przed nimi pudełko z mulami / prosto z Biedronki /:-) Bezcenne !
Ja osobiście bardzo lubię owoce morza, mule jadłam dawno / niestety parę lat temu / w Bułgarii. Jakie pyszne ! Świeżo złowione, przyrządzone przez przesympatycznego właściciela knajpy; Teodora. Te Biedronkowe już tak wspaniałe nie były, ale naprawdę można było je zjeść bez strachu ! To do Ciebie Gosiu, jak będziesz czytać :-)
Małgosia przed zjedzeniem mówiła, że się boi, a Robert patrzył na nas z niedowierzaniem:-) Że chcemy zjeść te mule. Córci nie smakowały:-( Gosia natomiast stwierdziła, że smakują lepiej niż śledź. A za śledziem nie przepada :-)
Placki ze śliwkami przebiły to wykwintne danie !
Zdjęcie nie jest oryginalne, od państwa F., bo oczywiście zapomniałam zrobić, to jest z mojego dzisiejszego drugiego śniadania.
Przepis:
- 1/2 szklanki mleka
- 1 mały jogurt naturalny / może być też np. śliwkowy/
- 2 całe jaja
- 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia / jak mam to daję kulkę wielkości małego orzecha drożdży /
- mąka
- cukier / 1- 2 łyżeczki /
- kilka śliwek / u mnie duże żółte /
- można dodać płatki owsiane, otręby, orzechy, doprawić cynamonem;
Smacznego !
Ostatnio Robert był ponad tydzień unieruchomiony ponieważ popsuł mu się wózek elektryczny. W naszym / niemałym przecież / mieście nie miał kto go naprawić ! Dzięki pomocy ludzi dobrej woli udało się zorganizować nowy wózek. Jak to dobrze, że nie zepsuł się przed ślubem mojej M. :-( Muszę napisać o tym, że bardzo baliśmy się, że państwo F. nie będą mieli transportu do Kościoła. Wiadomo: sobota. Po napisaniu podania, udało się ! Zostali przywiezieni samochodem Domu Opieki.
I znowu powraca problem: oboje są uziemieni nie tylko przez swoje choroby, ale też przez system, który ogranicza niepełnosprawnych... Za dwa tygodnie organizujemy Święto Ziemniaka, bardzo chcielibyśmy, żeby Małgosia i Robert byli naszymi gośćmi.
Tylko jak? Trzeba mieć nadzieję, że kolejne podanie o użyczenie samochodu Domu Opieki również zostanie przyjęte.
Pozdrowienia !
Małże.. wspomnienie wakacji:) a tymi racuszkami narobiłaś mnie smaku:)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na http://obiadgotowy.blogspot.com/
Małż nie jadłam, ale racuszki w każdej postaci uwielbiam. Piszesz o złym systemie dla niepełnosprawnych, ja prowadząc dziecko w wózku miałam problem z dostaniem się do większości sklepów.
OdpowiedzUsuńAniu do tej pory wózek dziecięcy stanowi peoblem. Ale uwierz! To jest nic w porównaniu z prowadzeniem wózka z niepełnosprawną osobą ważącą jedynie 48 kg:-)!!!
UsuńZa m....podziękuję ale racuszki bardzo chętnie :) Pozdrawiam Aniu
OdpowiedzUsuńMule to "pasza" mojego W. kiedy jesteśmy w Bretanii ;) ja niestety nie mogę ich polubić, próbowałam wielokrotnie we Francji i nie tylko, ale to nie moja bajka, ale racuszkami bym nie pogardziła ;)
OdpowiedzUsuństraszne to co piszesz o możliwości transportu osób niepełnosprawnych :( nie wiem czemu ale wydawało mi się, że w miastach są jakieś możliwości wynajmu przewozu osób na wózkach
Basiu, pisałam już o tym, jest możliwość : od poniedziałku do piątku: godz. 9.30 , powrót najpóźniej 15.30:-( WEEKEND CZARNA D...
UsuńMy często robimy mule, bardziej moja mama robi. Ale na ostatnich warsztatach z owoców morza robiliśmy 2 wersje i obie były bardzo proste i pyszne. Polecam samemu je przygotować, naprawdę pycha:-)
OdpowiedzUsuńWierzę na 100%, że przygotowane w domu smakują pysznie. Ale gdzie je kupujecie?
UsuńW Makro:-)
UsuńBardzo lubię mule, ale najbardziej te świeże, dopiero co złowione.
OdpowiedzUsuńNiestety u nas można często trafić na niezjadliwe
i wcale nie dziwię się, że tak wiele osób ich nie lubi.
Wiesz Aniu, przykro czytać o tych ograniczeniach dla niepełnosprawnych,
ale wspaniale, że są takie osoby jak Ty,
które próbują te ograniczenia zminimalizować:)
Wiesz, że nigdy nie próbowałam muli? muszę kiedyś:) Pozdrowienia
OdpowiedzUsuń