Karnawałowe faworki i trochę zimy
Karnawał w tym roku dość krótki, dlatego trzeba korzystać z okazji, spotykać się, rozmawiać, bawić się i oczywiście jeść :-)
Ten weekend był pod tym względem niezwykle atrakcyjny. W sobotę bawiliśmy się w dużym gronie na zabawie pod tytułem: Gorączka sobotniej nocy, czyli lata 70. O tym w osobnym wpisie:-)
W niedzielę organizowaliśmy spotkanie u Dzieci z okazji Dnia Babci i Dziadka. Córcia upichciła rosół palce lizać, a my z Siostrą bardzo dużą ilość pizzy :-)
Ja na tę okazję usmażyłam górę faworków, które u nas je się tylko w karnawale.
Zdjęcie przedstawia tylko część:-)
Goście honorowi: babcia i dziadziuś naszych dzieci oraz ich prababcia / nasza babunia /, wydawali się być zadowoleni:-) ze spotkania jak i prezentów.
Dziadkowie dostali zaproszenie na kolację do knajpy, a prababcia kolaż ze zdjęciami z Jubileuszu 90- tych urodzin.
Przepis:
- 6 żółtek
- 2 łyżki śmietany
- 2 łyżki spirytusu
- tyle mąki ile zabierze masa
- 3 kostki smalcu do smażenia
- puder do posypania
Do miski wbijamy żółtka, dodajemy śmietanę, spirytus; mieszamy łyżką; stopniowo dodajemy mąkę pszenną, mieszamy ; mąkę dosypujemy dotąd aż uzyskamy konsystncję lekkiego ciasta; wyrabiamy ręką, dosypując ewentualnie mąki; kiedy ciasto będzie dostatecznie elastyczne wybijamy go porządnie wałkiem do ciasta; kilka razy , z każdej strony; potem zagniatamy ponownie w kulę; odkładamy na 10- 15 minut do lodówki; po wyjęciu dzielimy na cztery części; trzy przykrywamy ściereczką; z jednej wałkujemy placek jak na pierogi, tylko jak najcieńszy, staramy się jak najmniej podsypywać mąką; radełkiem wycinamy paski szerokości około 2-3 cm , długości około 12-15; każdy pasek przekrajamy wzdłuż / po środku / na około 5 cm i przewijamy; Smalec rozpuszczamy i robimy próbę temperatury wrzucając kawałek ciasta; jeśli zaraz wypłynie jest OK. Smażymy z dwóch stron na rumiano i odsączamy na ręczniku papierowym; po ostygnięciu posypujemy pudrem ;
Mój przepis od Mamy M. uważam za najlepszy; faworki są delikatne i chrupiące.
Nie uznaję smażenia na oliwie, czy innym roślinnym tłuszczu, uważam, że jeśli doda się od razu określoną ilość mąki / np. dwie szklanki / to chrust może być zbyt twardy;
Na koniec zapraszam na spacer po zimowym ogrodzie:-)
Piękne zimowe klimaty. Zna się Facet na rzeczy, moja babcia zawsze powtarzała...dobry chrust ( sama nazwa zobowiązuje) to taki którego z półmiska do ust bez talerzyka nie doniesiesz. Delikatny, kruchy i chrupiący. Ciasto kazała zarabiać szybko i krótko, składniki musiały być mocno schłodzone. A i smażyć trzeba tylko na smalcu, aby zachować oryginalny smak. Pozdrawiam Aniu :)
OdpowiedzUsuńSmakowicie wyglądają te faworki. Chętnie bym się skusiła. Ślicznie masz w ogrodzie, zawsze się nim zachwycam. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPoproszę o przepis na pizze! Jesli mozna:)
OdpowiedzUsuńprzepis na pizzę można znaleść wpsiując w mojej wyszukiwarce po prawej stronie słowo pizza. Pokaże się wspi pt. urodzinowe menucd., a tam będzie odnośnik do strony z przepisem na ciasto:-) ukryty pod słowem TUTAJ.
UsuńPośpiech nie jest wskazany... ile literówek popełniłam... WPISUJĄC ORAZ WPIS powinno być.
UsuńPozdrawiam !
Uwielbiam faworki!
OdpowiedzUsuńCudnie prezentuje się ta wysoka trawa w Twoim ogrodzie. Pozdrawiam cieplutko :)
Kiedyś faworki bardzo często gościły na naszym stole, bo sa szybkie w przygotowaniu i bardzo smaczne. Mam ten sam przepis co Ty i też uważam go za idealny.
OdpowiedzUsuńJak widać na zdjęciach, ogród o każdej porze roku ma swój urok.
Pozdrawiam. Ola.