wtorek, 30 września 2014

W odwiedzinach u rodziny, czyli 1400 km po Polsce:-)

Jak pisałam w poprzednim poście wybraliśmy się z M. w odwiedziny do rodziny:-)
Na Pomorzu byliśmy ostatnio prawie trzy lata  temu ! Opracowaliśmy trasę : Dom - Gdynia. Poszło nam bardzo dobrze, bo z centralnej Polski na miejsce zajechaliśmy w 4 i pół godziny ! Autostrada i bez kolejek na bramkach. Super. W Gdyni odwiedziliśmy  stryjeczną  bratową / niestety brat daleko poza domem /  i brata  Mateusza / księdza, który udzielał dzieciom ślubu /. Nowa parafia Mateusza znajduje się w pieknym miejscu na skraju leśnego parku krajobrazowego. 
Brat zabrał nas na super rybkę do Rewy, a potem  już sami pojechaliśmy do Władysławowa.


 Jakie było nasze zdziwienie, kiedy okazało się, że możemy nie znaleść noclegu :-( Po sezonie, po prostu. Pensjonaty pozamykane, ludzi już prawie nie widać. Jednak się udało ! Z samego rana poszliśmy na długi spacer plażą. Kurczę, ale nasz Bałtyk piękny ! Mocno nas wywiało dlatego z wielką przyjemnością zjedliśmy śniadanie w knajpie' Przystań'.





Później wyruszyliśmy przez półwysep Helski na koniec Polski / który tak naprawdę jest początkiem /. Nigdy tam nie byłam i zachwyciły mnie piekne lasy, fortyfikacje znajdujące się na tym terenie, oraz świetna ścieżka przyrodnicza prowadząca wzdłuż wydm do latarni morskiej. M. oczywiście musiał ponarzekać, że niby 10 km przeszliśmy, ale dał radę i było super. W nadmorskich miejscowościach szczególnie w Chałupach sporo jeszcze 'serfingowców', którzy pływają z takimi fajnymi latawcami : zdaje się, że nazywa się to kitesurfing. Z drogi widać tylko kolrowe latawce. Wyglada to obłędnie:-)





 Potem w samochód i do Nadola nad jezioro Żarnowieckie. Tam w pięknych okolicznościach przyrody mieszka senior rodu męża stryjek Marek z ciocią Elżbietą. Dużo mogłabym o nich pisać, ale to temat na osobny wpis. Bardzo, bardzo się cieszę, że pojechaliśmy również do Nadola ! Niestety nie ma żadnego zdjęcia:-( To elektrowni znalazłam w internecie:


  Z gminy Gniwino, która zmieniła się bardzo od naszego ostatniego pobytu: ścieżki rowerowe, nowe drogi, latarnie, napisy po polsku i kaszubsku i mnóstwo kwiatów, dojechaliśmy do celu: do Bytowa. Mocno już zmęczeni dotarliśmy do domu 'najstraszej' stażem bratowej Wioli. Byliśmy tam dwa dni. Odwiedziłam z W. piękne jezioro Jeleń, młodzi byli na festynie, oprócz tego mnóstwo rozmów:-) Bardzo się cieszę, że zdecydowaliśmy się na ten wyjazd. Bardzo.
Nawet trudny powrót / 7 i pół godziny / nie mógł tego popsuć ! 




Zdjęcie bytowskiego zamku krzyżackiego także znalazłam w necie :-)

Mam też wielką nadzieję, że spotkamy się wszyscy w przyszłym roku na zjeździe rodzinnym u stryja w Nadolu. 
Buziaki dla wszystkich zagladających !

9 komentarzy:

  1. No nad Bałtyk o tej porze bym pojechała, właściwie ja bym wszędzie pojechała, ino rodzinę mam blisko siebie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zazdroszczę wypadu:) Fajne widoki:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bałtyk poza sezonem jest piękny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Grzeczna dziewczynka pojechała wypoczęła i tak ma być :) Pozdrawiam serdecznie Aniu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pobyłam ze moim M., nagdałam się z rodziną, pooddychałam jodem, obejrzałam kawałek Polski, a wszystko w cztery dni !

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajny mieliście urlop:-) Morze poza sezonem zdecydowanie lepsze od wakacyjnych tłumów;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajna wyprawa, nad morzem bywam zimą, czasem latem. ale nadmorska jesień też jest piękna...pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. wiele bym oddała za poranny spacer plażą!

    OdpowiedzUsuń