Wczoraj na wspólne oglądanie filmu z wesela przygotowałam dla dziewczyn własną wersję zabajone. Podałam je na ciepło, bardzo smakowało.
Przepis:
- 4 żółtka
- 6 łyżek cukru
- 2 szklanki białego wytrawnego wina
- 1 kieliszek brendy lub innego mocnego alkoholu
- mrożone maliny / u mnie szklanka /
Można zabajone podawać na zimno, polewając świeże owoce, albo np. lody. Jednak w wietrzny listopadowy wieczór super smakuje na ciepło :-)
Muszę jeszcze powiedzieć parę słów o koncercie. To były piękne dni ! Chciałoby się powiedzieć:-) Do przyjaciółki Betty pojechałyśmy pociągiem w pięć i jedna babka autem z córcią:-) Ponieważ rzadko jeździmy pociągami zabawa była przednia ! Trzy godziny plotkowania i smakowania nalewek :-) Nasze walizki były w bagażniku u koleżanki, więc mogłyśmy od razu spotkać się na rynku. Piękny, słoneczny dzień, cudowne godziny. Potem do Betty, przygotowania i do Areny na koncert. To było prawdziwe widowisko, bawiłyśmy się super. Powrót nastręczył jedynie trochę trudności, bo linie na taksówki były przeciążone i dopiero po długim marszu i znacznym czasie udało się nam dodzwonić do korporacji :-( I jeszcze na drugi dzień spacer przed powrotem do domów...
MICHAEL
zdjęcie skopiowałam ze strony muzykaonet/ M. Stolarska
... stęsknionych mężów i dzieci :-)
Nie udało się nam niestety trafić na dobre jedzenie:-( miejsc w których byłyśmy nie da się polecić. Pocieszała nas na szczęście kuchnia Betty: flaczki i pyszny biogos. W Krakowie nie da się wejśc do dobrej knajpy z marszu, a w sprawdzonych były tłumy / chociaż to był wtorek ! / Ale i tak to były piękne dni !
Ale miałaś przeżyć. Gratuluje koncertu i fajowych znajomych, z którymi lubisz spędzać czas.
OdpowiedzUsuńAniu widzę ze się nie nudzisz nic a nic. :) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńKoncertu zazdroszczę:-) A na takie zabajone się wpraszam;-) Kiedyś...;-)
OdpowiedzUsuń