Mix przepisów załegłych : szarlotka, smażone mleko i sałatka z buraczków:-)
Dzisiaj prawdziwy misz- masz. Mam sporo nie opublikowanych przepisów, ale akurat te będą tylko od Małgosi i Roberta. Ostatnio tak się zorganizowałam, że bywam u Nich raz w tygodniu, ale za to parę godzin:-) Gosia po adwentowym niejedzeniu słodkiego, nadrabia zaległości. W końcu mamy karnawał! W zeszłym tygodniu miała wielką chęć na szarlotkę. Że niby jabłka się psują, bo ich za dużo:-) A tak naprawdę to ciepłej szarlotki z lodami i bitą śmietaną nie jadła 10 lat. Sporo, zważywszy, że ciasto mało skomplikowane, a śmietana i lody dostępne cały rok :-) Szarlotkę, a raczej jabłecznik zrobiła siostra Gochy, mój udział to obranie jabłek, beza , włożenie i wyjęcie z piekarnika oraz podanie:-)
Ciasto na tortownicę:
- trzy żółtka
- 3/4 kostki masła
- ok.3/4 szkl.cukru / ale mogło być mniej /
- kardamon i cynamon / po 1/4 łyżeczki /
- 1 i 3/4 szklanki mąki
Zagniatamy ze wszystkich składników ciasto, odkładamy do schłodzenia.
Obieramy kilka jabłek, kroimy na cząstki. Z białek robimy bezę:
- trzy białka
- szczypta soli
- 1 i 3/4 szkl. pudru
Białka ubijamy na sztywno ze szczyptą soli, dodajemy po trochu cukier. Masa powinna być gęsta.
Tortownicę smarujemy masłem, wykładamy większą częścią ciasta / reszta na chwilę do zamrażarki / , układamy gęsto jabłka, posypujemy cynamonem oraz kardamonem.
Na to masa z białek, a na białka ścieramy na grubej tarce pozostałą część ciasta.
Pieczemy w 180 stopniach ok. 50 minut.
Najlepiej smakuje ciepła z lodami i bitą śmietaną.
Całkiem niedawno na blogu u Anki znalazłam pomysł na ciekawy deser: smażone mleko. Postanowiłam wypróbować go u Małgosi i Roberta. Budyń przygotowałam w domu / chłodził się przez noc/, dałam do niego mniej cukru niż było w przepisie. Jednak deser okazał się mega słodki ! W ogóle nie mój smak. Więcej go nie zamierzam robić :-( Podaję jednak link do przepisu. Dla kogoś kto lubi mega słodkie desery:-) Smażone mleko Małgosia powiedziała, że polany musem owocowym mógłby być dobry. Albo jeszcze mniej cukru i maliny do tego?
Smakowała za to sałatka z buraczków, którą przygotowałam mojemu M. do pracy, a że wyszło dużo zabrałam do M i R.
Przepis:
- 3- 4 ugotowane w skórce lub upieczone buraczki / zależy od wielkości /
- średnia cebulka
- dwie łyżki oliwy
- sok z 1/2 cytryny
- dwie łyżki wody
- sól, pieprz
- ser feta / ja zużyłam 3/4 opakowania /
- ziarna słonecznika uprażone na patelni / mogą być dyni, orzech włoski, albo kto co chce /
- dwie garście rukoli
Wystudzone buraczki kroimy w kostkę, macerujemy 1/2 sosu powstałego z wody, oliwy i cytryny / solimy go mało, bo feta jest słona / i odkładamy na godzinę, dwie.
Po tym czasie dodajemy rukolę, pokrojoną w talarki i podzieloną cebulkę, ser w kostkę, wlewamy resztę sosu, delikatnie mieszamy, pieprzymy i posypujemy ziarnami.
Sałatka jest smaczna i syta.
Obiecałam Małgosi rosół z domowym makaronem i muszę wymyślić coś dla Roberta. Nie ma w ogóle apetytu i je jak myszka. Może zachęcę go domowym hamburgerem?
Pięknej niedzieli życzę wszystkim zagladającym !
Mnie ten deser smakował i właściwie na tym koniec achów. Rodzina uznała go jako mdły. natomiast w oryginale powinien być polany sosem z żurawiny i wtedy może mieć sens. Szarlotki lubie wszystkie, więc Twoją wypróbuję. Buraczków z rukolą nie jadłam . Przepis jest do wypróbowania.
OdpowiedzUsuńŁo Aniu ale u Ciebie wysyp pyszności :)) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńsałatka bardzo apetyczna i zdrowa!
OdpowiedzUsuńA ja uwielbiam ten deser (mleko smażone), niestety jest na tyle pracochłonny, że nie robię go często. Też mam go na blogu, nie wydawał mi się za słodki, może dzięki cytrusowemu aromatowi...
OdpowiedzUsuń