Przepis:
- karp min. 3 kg lub większy / z dobrego źródła /
- marynata: na litr wody 2 łyżki soli, ziele, liście laurowe
- wędzarka opalana drzewem liściastym
Wędzony karp jest niesamowity. Mogłabym jeść go co tydzień:-) Jednak cena jest trochę zaporowa: taka rybka na jeden obiad to 45 zł. Trochę sporo.
Dzisiaj jeszcze oprócz zdjęć super ryby, zapraszam do obejrzenia paru fotek z karnawałowej zabawy pt. Lata 70. Bawiliśmy się na niej z przyjaciółmi i znajomymi do białego rana. Muszę tu zaznaczyć / dla potomności i młodszego pokolenia/, że dla mnie przyjaciele to Wielka Wartość Niematerialna. Pociecha w trudnych chwilach, radość ze wspólnych spotkań, wyjazdów, zabaw, dobre myśli i pozytywna energia.
Nawet zgrzyty i gorsze chwile są po to, aby nic przyjaźni wzmocnić, połatać i skleić.
Jestem szczęściarą mogąc powiedzieć, że mam PRZYJACIÓŁ.
To my:-)
Pozdrawiam serdecznie!
No, jesteście niesamowici. Taka zabawa z najbliższymi. Czy na ostatnim zdjęciu, to jesteś Ty? Genialne macie stroje. Karpiem mi narobiłaś smaku. Pożarłabym, choćby teraz, natychmiast. Uwielbiam wędzone rzeczy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę wielu takich zabaw.
PS. Teraz zobaczyłam napis: "to my". Więc przepraszam za niedopatrzenie.
Usuńz domowej wędzarni, Najlepsze! zawsze jak jesteśmy u rodziców mojego męża przywozimy stamtąd tak właśnie wędzone jesiotry, pstrągi itp.
OdpowiedzUsuńAniu,
OdpowiedzUsuńto ja się zapraszam na karpia!
I na bal...
Zabawa rewelacyjna jak mniemam:) Dobrze mieć wokół siebie tak pozytywne osoby:)
OdpowiedzUsuńJa karpia nie jadam, ale ryby wędzone generalnie lubię;)