Pani Walewska to trzecie miejsce w moim rankingu ciast. Bardzo je lubię, choć jest nieco pracochłonne; Ale co tam, czasem można !
Przepsis:
ciasto:
- 5 żółtek / białka odkładamy na bezę/
- kostka masła
- 3/4 szklanki cukru
- 2 czubate szklanki mąki / jedna zwykła, druga krupczatki /
- 3 łyżeczki proszku do pieczenia
krem:
Paczka gotowego kremu Karpatka / przygotowujemy wg przepisu/
kostka masła w temperaturze pokojowej
Ostudzony krem miksujemy z masłem;
Ja ugotowałam duży budyń waniliowy w dwóch szklankach mleka, ostudzony zmiksowałam z masłem;
Dodatkowo:
- 20 dag orzechów włoskich lub mieszanka różnych : migdały, laskowe itp.
- słoik powideł porzeczkowych lub śliwkowych
białka ubijamy na sztywno ze szczyptą soli, powoli dodajemy 1 1/2 szklanki cukru pudru / masa musi być gęsta/
Ciasto dzielimy na dwie części, rozwałkowujemy na wielkość blaszki / najlepiej piec od razu w dwóch jednakowych /, smarujemy cienko powidłami, wykładamy połowę bezy , posypujemy częścią posikanych orzechów; z drugą postępujemy tak samo.
Pieczemy w 170 stopniach ok. 30 minut, aż beza będzie wysuszone i rumiana;
Po ostudzeniu nakładamy na jeden placek krem, przykrywamy drugim;
Smacznego !
''Dzidek '' przeczytany, teraz czytam ''Wnuczkę do orzechów'', kolejną z serii Jeżycjady.
Saga Musierowicz to książki mojego dzieciństwa, młodości i ... wielku dojrzałego. Mam nadzieję, że będzie jeszcze wiele części !
'' Dzidek'' bardzo mi sie podobał. Przeniesienie w czasie, w miejsce chyba każdemu choć trochę znane. Warszawa w międzywojniu, ludzie cieszą się wolnością, pięknie ubrane damy spacerują po ulicach, zaglądają do eleganckich sklepów. Ale Warszawa to nie tylko arystokracja i mieszczanie, to również miasto kupców, muzyków, awanturników i doliniarzy...
Pozdrowienia dla wszystkich zaglądających !
Wygląda apetycznie :)
OdpowiedzUsuńKusisz tymi słodyczami.
OdpowiedzUsuńJuż ruszyłaś do ogrodu? Wprawdzie u mnie zimy nie widać, ale boję się jeszcze odkrywać to co zakryte, bo to przecież dopiero 1 marzec. Poczekam jeszcze.
Ja ubolewam, ale na książki już mi czasu brakuje. Córka je połyka w całości i czasami coś opowie - tyle chociaż.
Pozdrawiam. Ola.
Olu, ni jeszcze nie odkrywam, wprost przeciwnie : kupiłam letnią agrowłókninę, żeby na wypadek mocniejszych nocnych przymrozków przykryć cebulowe co powychodziły; mieszkam prawie w lesie, więc grabienia mam mnóstowo i jesienią i po zimie :-(
UsuńKsiążki ostatnio czytam tylko do spania :-) z braku czasu.
Ciągle mam na liście do upieczenia to ciasto i ciągle coś mi przeszkadza w realizacji planów. Z opisu wydaje się, że to moje smaki a jednak jakoś nam nie po drodze z tym ciastem. Muszę to zmienić :)
OdpowiedzUsuńBasiu, może ono wydaje się bardziej pracochłonne niż jest? Przyznam się, że też piekę je naprawdę rzadko - zwykle zimową porą. Ale warto.
OdpowiedzUsuńPewnie sama nie upiekę takiego ciasta, ale chętnie zjadłabym kawałek do kawy, którą właśnie się ratuję przed spadającym ciśnieniem.;)
OdpowiedzUsuńCzekam na recenzję marcowych pozycji. Wnuczka do orzechów jest też na mojej liście.:)
Aniu ładne ciacho, a raczej apetyczne. Niezły skład tytułów.
OdpowiedzUsuńWnuczka do orzechów bardzo mnie intryguje, muszę ją gdzieś zdobyć. Ciacho palce lizać
OdpowiedzUsuńCudownie optymistyczna, śmieszna i mega wzruszająca:
Usuńwłaśnie skończyłam. Jak wszystkie części Jeżycjady czyta się ją jednym tchem :-)
Muszę powrócić do Musierowicz. Jej książki są na zawsze i wieczność dla młodych i starszych. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńi książki i ciacho pochłonęłabym bez wahania!
OdpowiedzUsuń