Pisałam we wczorajszym wpisie o tym, że do piekarnika wkładam drożdżowca.
Siedział tam godzinkę, pięknie wyrósł i się zarumienił, swoim zapachem sprawił, że dom stał się jeszcze bardziej domowy... Znacie to prawda? Zapach pieczonego chleba również posiada tę cudowną właściwość...
Drożdżowiec Babci Stasi ma tę cudowną zaletę, że nie trzeba go zagniatać, w ogóle robi się prawie sam. Wiem co mówię ! Piecze go nawet moja Siostra - dla której doba powinna mieć jakieś sześć godzin więcej - tyle ma na głowie:- (
To oryginalny, odręczny przepis Babci Stasi.
Czyli:
- 5-6 jaj
- 2 szklanki cukru
- 10 dag drożdży
- 1/2 litra mleka
- rozpuszczona kostka masła / u Babci margaryna /
Do zaczynu dodajemy 1kg mąki i mieszamy łyżką; pokażą się pęcherzyki powietrza i wtedy ciasto jest OK. Nie trzeba z tym mieszaniem przesadzać !
W przepisie Babci są rodzynki, zapach pomarańczowy. Ja zimową porą dodaję bakalie oraz skórkę pomarańczową. Tu u mnie wersja ze śliwkami.
Zawsze też z kruszonką !!!
- 1/4 kostki masła
- tyle samo cukru / co masła /
- tyle samo mąki
Pycha, że hej!
Ale ! Najpierw chyba musi się upiec , prawda?
Do piekarnika / jak pisałam / na godzinę , zakres góra / dół , na 180 stopni.
Takie drożdżowe jest nawet lepsze za dwa , trzy dni / jeśli zdąży poleżeć ! /;
SMACZNEGO !
Wygląda apetycznie i napracować się, jak to przy drożdżowym bywa, nie trzeba. Zapisałam: do wypróbowania. Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńU ciebie jak zawsze przepysznie:) Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńDROŻDŻOWIEC - dawno nie jadłam w sumie. Twój Aniu wygląda bardzo apetycznie, najlepsze przepisy to właśnie te od Naszych babć i cioć :)
OdpowiedzUsuńBabcine przepisy są bezcenne:-) Fajne buły - do tego szklanka mleka i to również jest moje dzieciństwo u babci:-)
OdpowiedzUsuńTak, tak, to smak dzieciństwa :-)
Usuńdla mnie drożdżowe najlepsze jest od następnego dnia wieczorem i im " starsze" tym smaczniejsze , pozdrawiam ciepło :))))
OdpowiedzUsuń