Tatar, czyli: powiedz co najchętniej byś zjadł...
Parę dni temu gościliśmy po bardzo długim czasie 'niewidzenia się', naszego wieloletniego kolegę. Kiedy zapraszałam Go na kolację zapytałam co najchętniej by zjadł :-) Wypadło na tatara. Oprócz wybranego dania zrobiłam jeszcze jedną przystawkę i danie główne. Wyszło na to, że wszystko ' męskie', ale w 'light -owej 'wersji. Był tatar, galareta drobiowa oraz golonka indycza w kapuście. Dzisiaj prezentuję moją wersję tatara, zdając sobie sprawę, że Ameryki nie odkrywam :-)
Nie jest to danie, które wymaga szczególnych zdolności kulinarnych. Jedyne co jest ważne - to dobra, świeża wołowina. Najlepiej polędwica wołowa. Ja kupiłam ładny kawałek udźca.
Składniki:
- 60 dag wołowiny
- 2 żółtka
- średnia cebula
- 2-3 ogórki kiszone
- kilka marynowanych grzybków
- sos sojowy / u mnie jasny /
- sól, pieprz
- 2-3 łyżki dobrej jakości oliwy
Wołowinę myjemy, kroimy na małe kawałki, pozbywamy się ewentualnego tłuszczu lub błon; przekręcamy przez maszynkę; całość mieszam z żółtkami / jaja wcześniej zaparzam /, dodaję część pokrojonej drobno cebuli, oraz ogórków; doprawiam solą, pieprzem, oliwą; pozostałą cebulką, ogórkami oraz grzybkami dekoruję całość; lubię jak mięso z dodatkami poleży jakiś czas w lodówce - żeby się ' przegryzło ';
Do tatara podaję oliwę, sos sojowy i oczywiście pieprz i sól, aby każdy mógł sobie dosmaczyć po swojemu:-)
W moim rodzinnym przy okazji bez mała każdej imprezy, na stole gościł tatar właśnie. Czekałyśmy na niego obie z Siostrą z niecierpliwością i zawsze był tak samo pyszny. Nigdy jednak nie zjadłyśmy tyle, ile byśmy chciały, bo więcej w nasze brzuszki nie dało się wcisnąć :-)
Dzisiaj jemy go o wiele rzadziej, ale z równym zapałem...
Ps. Buziaki dla wszystkich zaglądających !
o nie, tatara nie tknę za skarby świata :/
OdpowiedzUsuńUlu, zdaję sobie sprawę, że nie każdy jada surowe mięso, albo podroby i wiele innych rzeczy... Dlatego nie napiszę: nie wiesz co tracisz :-)
Usuńja od dziecka uwielbiam tatara! nawet jak robię kotlety mielone to szybko smażę bo wyjadam to doprawione surowe mięsio!!!
OdpowiedzUsuńTy to jesteś szalona babka ! Powinnaś być grubsza niż wyższa i dziwię się, że tak nie jest :-)!!!
UsuńBuziaki.
Jak zwykle najlepsze rzeczy są jak mnie nie ma...
OdpowiedzUsuńCzy to moja wina Serce, że Cie nie ma?!
Usuńnie robiłam jeszcze, ale czasem mam ochotę, tyle że domownicy nie bardzo, a dla siebie samej nie chce mi się, zaproś mnie :)
OdpowiedzUsuńWysłałabym Ci, ale się nie da... Zapraszam serdecznie !
UsuńDziś jakikolwiek widok jedzenia powoduje u mnie nieciekawe wrażenia. Ze względu na ciągłe wycieczki do łazienki.
OdpowiedzUsuńKobietom przy nadziei surowego mięsa nie polecam... Chociaż? Dużo żelaza :-)
UsuńA mój komentarz wcięło?;-)
OdpowiedzUsuńKurcze a taki długi był;-( Pisałam, że mój maż zapytany o potrawę, którą by chętnie zjadł, też wybrałby tatara:-') I jeszcze pisałam, że kiedyś Magda Gessler odradzała oliwę z oliwek do tatara, a raczej olej słonecznikowy, bo ten pierwszy sprawia, że tatar robi się gorzki:-)
UsuńW mojej rodzinie tatara lubią wszyscy oprócz jednego szwagra/ a mam dwóch /:-)
UsuńA wiesz, że ja rzadko używam oliwy z oliwek - Makłowicz mówi, że lepszy dobry olej rzepakowy niż oliwaz oliwek kupowana w Polsce :-) Ale dobrze wiedzieć !
........i bułeczka z masełkiem i jest pięknie:-)
OdpowiedzUsuńBułeczki z masełkiem nie obcykałam, bo światło był obeznadziejne:-(
OdpowiedzUsuńAniu, nie trzeba znów odkrywać Ameryki, raz wystarczy ... Tatar to ląd znajomy i przyjazny, poza tym w sam raz na tę porę. Myślę, że mój mąż wskazałby na stek krwisty, ale w obliczu tatara też pozostaje bezradny :)
OdpowiedzUsuńi teraz będzie za mną chodził tatar :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tatara mojego męża. Pycha danie.
OdpowiedzUsuńA ja jadłam raz tatara, był dobry, chociaż nie spodziewałam się. Ale muszę spróbować zrobić sama.
OdpowiedzUsuń