Wyluzowana kaczka z farszem, a wokoło lód i ślizgawica :-)
W nocy obudziły mnie krople deszczu uderzające w szybę... Niby nic dziwnego, w końcu w styczniu lało już dość mocno... Ale ! To były zmarznięte krople. Przyznam, że nie pamiętam, aby kiedykolwiek w styczniu miało miejsce podobne zjawisko... Droga z mojej wsi do miasta okazała się pięknym lodowiskiem - na szczęście w mieście było trochę lepiej :-) Byłyśmy z Córcią i moimi siostrzeńcami w kinie na 'Skubanych', dodatkową więc atrakcją były oblodzone chodniki- super ślizgawka !
Dzisiaj potrawa - danie, mięsko do chleba z któego jestem bardzo dumna:
wyluzowana kaczka, napchana farszem, upieczona - palce lizać !
Może być do chleba, ale też na gorąco jako danie obiadowe :-)
Kaczkę luzujemy / nie będę tego opisywać proponuję zajrzeć TUTAJ. Kiedy zakończymy tę pracochłonną czynność, mięso myjemy, nacieramy solą z dwóch stron; przygotowujemy farsz:
- u mnie dwie kurze piersi
- 2 łyżki bułki tartej, odrobinę ciepłej wody
- 3- 4 suszone śliwki
- sól, pieprz, gałka
- natka pietruszki
Posiekane mięso mieszamy z bułką, dodajemy odrobinę wody, pokrojone śliwki, posiekaną natkę i przyprawy; wszystko mieszamy; układamy na kaczusi;
Zwijamy, spinamy wykałaczkami, związujemy sznurkiem;
- kilka ziaren jałowca oraz trochę rozmarynu ucieramy w moździerzu
Smarujemy ziołami skórę kaczki; wkładamy do brytwanny; podlewamy wytrawnym winem / ja miałam czerwone / i do nagrzanego piekarnika do 220 stopni na około 2 godziny; moja kaczka ważyła 2 kg; podlewamy w międzyczasie sosem ' z pod kaczki'
Polecam ! Sporo pracy, ale efekt...
Serdeczne pozdrowienia !!!
Piękna. Zjadłabym...
OdpowiedzUsuńPracuś...robiłam podobnie kurczaka ale ile tym zabawy. Choć efekt końcowy zawsze zadowala. :)
OdpowiedzUsuńMistrzynią w luzowaniu jest moja mama. Zdarzyło mi się kiedyś przed rodzinną imprezą wyluzować trzy sztuki - to był wyczyn:-)
UsuńAniu ta kaczka musi być palce lizać ;) a, że pracochłonna no cóż warto się pomęczyć dla takich smakołyków :)
OdpowiedzUsuńPewnie, że warto !
UsuńPięknie, ja nie umiem takich rzeczy, tzn luzować... trudno, zostaje mi podziwianie Twojego dania :)
OdpowiedzUsuńKasiu, jak nie spróbujesz to się nie przekonasz...
UsuńAle pyszności. Z|jadłabym to teraz. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję Anko, nie zaprzeczę :-)
UsuńAniu, chylę czoła. Jeszcze nigdy nie zabrałam się za luzowanie drobiu:-)
OdpowiedzUsuńAż wydaje mi się niemożliwe, że czegoś nie robiłaś :-)
Usuńnigdy w życiu nie wezmę się za luzowanie kaczki. Raz próbowałam i to była masakra piłą mechaniczną. Widać nie mam do tego drygu. Ale zjeść bym zjadła, bo uwielbiam
OdpowiedzUsuńKasiu, robisz pewnie pyszną w całości :-) Przy okazji polecam Ci z kaszą gryczaną i grzybami / jeśli nie robiłaś /.
UsuńCzapki z głów. Klasa na talerzu. Chętnie zajechałabym do Ciebie mimo gołoledzi, popatrzyła sobie na Twój cudny ogród, pożarła porcję obfitą i pogadała na deser :)
OdpowiedzUsuńAga !
UsuńZapraszam ! Choć prawdę powiedziawszy wolę wiosnę :-)
Ale super byłoby spotkać się w większym gronie....