poniedziałek, 8 lipca 2013

Lipcowe święta

8 lipca

Wiele świąt u mnie w lipcu... Urodziny Córci, rocznica ślubu, imieniny / moje i Córci /, ale także te smutne... Rocznice pożegnań. Jakaś nostalgia mnie ogarnęła, tęsknota i smutek. Gonimy w  pośpiechu za... no właśnie za czym? Każdy ciągle się spieszy, denerwuje za kierownicą, złości, bo jedzenie mu nie smakuje, albo, że głodny. Zwraca uwagę na złe zachowania innych, swoich przy tym nie widząc... Coraz więcej mamy obowiązków, ale również  bawimy się coraz huczniej, bo przecież czas ucieka i kto wie, czy kiedyś lub gdzieś? Czy po latach ktoś będzie o tym pamiętał, czy będzie nas wspominał? Sądzę, że myślę o tym dlatego, bo tak przeplatają się te nasze rocznice... Za chwilę kolejny rok od śmierci cioci Michaliny, siostry teściowej. Była niezamężna, co nie znaczy , że samotna. Miała wiele przyjaciół, jedna z nich przynosi na jej grób ulubione kwiatki: fiołki, konwalie i róże. Pamiętam Misię bardzo dobrze, kiedy Córcia była mała, prawie każdego tygodnia we środy jechałyśmy do niej w odwiedziny. Nie mieliśmy jeszcze samochodu i była to cała wyprawa. Wiosenno- letnią porą z Małą wózku jechałam przez las / teraz nigdy bym się nie odważyła! / na końcowy miejskiego autobusu. Córcia bardzo lubiła te wyprawy, a Misią była zachwycona / czego niestety nie pamięta /  - ciocia recytowała Tuwima i Brzechwę, znała mnóstwo rymowanek - czym rozbawiała nas obie. Zawsze w jej kuchni można było zjeść coś ciekawego, innego. Bardzo schorowana, czasem była złośliwa, choć przyznać trzeba, że inteligentne były to złośliwości:-) Miśka czytała wszystko, wszystko pamiętała, znała daty urodzin, imienin i rocznic chyba całej rodziny...
Odwiedziłam ją ostatni raz w szpitalu kilka dni przed jej śmiercią, nie wierząc wcale, że to nasze ostatnie spotkanie.







Wiecie co ? Codziennie patrzę na mój ogród, obserwuję jak rośliny rosną, zakwitają, potem zamierają, wydawać by się mogło, że umierają, a one z każdą wiosną odnawiają się na nowo i wciąż na nowo. Nie może tak być z nami? Ciągle musimy się żegnać? A może w kolejnym życiu będziemy piękną byliną na przykład i trafimy do kogoś, kto będzie o nas dbał?  A my będziemy cieszyć go swoim widokiem wciąż na na nowo :-)








Z pozdrowieniami.

10 komentarzy:

  1. pierwsza myśl jaka pojawiła się u mnie czytając to co napisałaś Aniu : " spieszmy się kochać ludzi..."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ulu, zawsze kiedy denerwuję się na kogoś bliskiego przypominam sobie to zdanie...

      Usuń
  2. Ja mam tylko imieniny, na szczęście!. Prawdziwy boom urodzinowy się zacznie we wrześniu. Pięknie opisałaś postać cioci Michaliny. A sobie myślę, ze wszystko przemija, i tak już jest. Nasze przeminięcie też jest nieuchronne.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak już jest, to prawda. Dla mnie szkoda, że uświadomiłam sobie tą myśl trochę późno, dopiero kiedy spotkań zabrakło...

      Usuń
  3. Anula, czasem każdego takie nachodzi:) Moja córka to właśnie Michalina- najpiękniejsze dla mnie imie na świecie choć nigdy takiej nie znałam:) Ściskam cię mocno

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paulino, wiesz, że dotąd znałam tylko jedną Michalinę? Fajnie, że rośnie kolejna:-)

      Usuń
  4. "vimeo.com/14871129"
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Filmik Łozińskiego obejrzałam. Dziękuję.
      I pewnie nie raz wrócę, a i z chęcią zobaczę inne.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  5. Też miałam taką ciocię i nawet z tą złośliwością były podobne...Ale takie przemijanie ma sens właśnie i jest po coś...;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślę - mój żal bierze się raczej z tego, że nie doceniałam tych spotkań tak jak teraz...

      Usuń