Przerażona jestem uciekającym czasem... Robię tysiąc rzeczy na raz i ... wiadomo jak się to kończy :- ( Rozgrzebany ogród, zaległości w domu, a blog... O mamo ! Dzisiaj w telefonicznej rozmowie ze szwagierką usłyszałam słowa, po których obiecałam sobie, że już nigdy na tak długo nie porzucę mojego kuchenno - ogrodowego pamiętnika ! Dziękuję Ci kochana M ! Ponieważ moim priorytetem jest odwiedzenie wszystkich moich blogowych znajomych : dzisiaj wpis krótki, ale bardzo smaczny :- ) Kurczak wyluzowany.
Zrobiłam go na życzenie Córci, choć przyznam, że nie przepadam za ' luzowaniem', bo jest z tym trochę zabawy :- ) Wymytego kurczaka kładziemy na brzuszku, częściowo podcinamy skrzydełka / w stawach /, kroimy wzdłuż kręgosłupa starając się wycinać jak najwięcej mięska. Bawimy się z wyjęciem kosteczek ze skrzydełek, przechodząc do udek :-) Przy wyciąganiu kości z udek, staramy się usuwać ścięgna. Jak już wymęczymy tył kurczęcia, zabieramy się za piersi - z tym idzie już szybciej; A ! Zapomniałam o odcięciu szyjki... O mamo ! Ależ ten opis jest drastyczny - wegetarianie nie zdzierżą ! Od razu przepraszam...
Wyluzowanego kurczaka ponownie myjemy, nacieramy solą, pieprzem i przyprawami / u mnie majeranek , tymianek i ostra papryka /. Moje mięso włożyłam w siatkę masarską, bo przyznam się, że zrobiłam taka trochę ' potaniankę': bez farszu, dlatego nie musiałam zszywać...
Włożyłam go w brytfankę, podlałam białym winem i piekłam w 220 stopniach ok. 1 godziny.
Moja rodzina nie poczekała, aż wyluzowany ostygnie i wyszarpała siatkę razem ze skórką :- ) Taka jest ich wersja... Ja myślę, że pożarli ją po prostu... skórkę rzecz jasna:- )
Co do luzu, to ja go niestety nie posiadam: remont garażu mnie / i moja połówkę / przerasta. Mam wrażenie, że nigdy się nie skończy!
Prędzej się wykończymy oboje:- (
Zmieniając temat: rodzice byli dzisiaj na grzybach i nakosili nawet całkiem sporo:
Pozdrawiam wszystkich zaglądających , szczególnie cieplutko M., której słowa mobilizują mnie do pisania !
pysznie wygląda ten kurczaczek, tak domowo i świeżutko mniam
OdpowiedzUsuńJa też luzuję i wiem co to znaczy. A luzowałaś bez rozcinania na kręgosłupie? Tak żeby został rękaw? O mamo...ile to obracania ptakiem :D
OdpowiedzUsuńMiłej niedzieli:)
Ależ ten kurczaczek, a właściwie mięsko z kurczaczka ładnie wygląda. Palce lizać. Rozpieszczasz rodzinkę na maksa.
OdpowiedzUsuńKaczusia też rozbudziła moją wyobraźnię :)
Pozdrawiam. Ola.
Super, tylko ja nie umiem pozbyż się kosteczek :( tyle razy już próbowałam i mi nie idzie, trudno, napatrzę się Twojego luzaka :) A pomysł na kaczkę rewelacja :)
OdpowiedzUsuń