sobota, 14 września 2013

Wyluzowany kurczak, a ja... jakby trochę mniej :- )


Przerażona jestem uciekającym czasem... Robię tysiąc rzeczy na raz i ... wiadomo jak się to kończy :- ( Rozgrzebany ogród, zaległości w domu, a blog... O mamo ! Dzisiaj w telefonicznej rozmowie ze szwagierką usłyszałam słowa, po których obiecałam sobie, że już nigdy na tak długo nie porzucę mojego kuchenno - ogrodowego pamiętnika ! Dziękuję Ci kochana M ! Ponieważ moim priorytetem jest odwiedzenie wszystkich moich blogowych znajomych : dzisiaj wpis krótki, ale bardzo smaczny :- ) Kurczak wyluzowany.


Zrobiłam go na życzenie Córci, choć przyznam, że nie przepadam za ' luzowaniem', bo jest z tym trochę zabawy :- ) Wymytego kurczaka kładziemy na brzuszku, częściowo podcinamy skrzydełka / w stawach /, kroimy wzdłuż kręgosłupa starając się wycinać jak najwięcej mięska. Bawimy się z wyjęciem kosteczek ze skrzydełek, przechodząc do  udek :-) Przy wyciąganiu kości z udek, staramy się usuwać ścięgna. Jak już wymęczymy tył kurczęcia, zabieramy się za piersi - z tym idzie już szybciej; A ! Zapomniałam o odcięciu szyjki... O mamo ! Ależ ten opis jest drastyczny - wegetarianie nie zdzierżą ! Od razu przepraszam...
Wyluzowanego kurczaka ponownie myjemy, nacieramy solą, pieprzem i przyprawami / u mnie majeranek , tymianek i  ostra papryka /. Moje mięso włożyłam w siatkę  masarską, bo przyznam się, że zrobiłam taka trochę ' potaniankę': bez farszu, dlatego nie musiałam zszywać...
Włożyłam go w brytfankę, podlałam białym winem i piekłam  w 220 stopniach ok. 1 godziny.
Moja rodzina nie poczekała, aż wyluzowany ostygnie i wyszarpała siatkę razem ze skórką :- ) Taka jest ich wersja... Ja myślę, że pożarli ją po prostu... skórkę rzecz jasna:- )
Co do luzu, to ja go niestety nie posiadam: remont garażu mnie / i moja połówkę / przerasta. Mam wrażenie, że nigdy się nie skończy!
 Prędzej się wykończymy oboje:- (
 Zmieniając temat: rodzice byli dzisiaj na grzybach i nakosili nawet całkiem sporo:


Na niedzielny obiad rodzina zażyczyła sobie kaczkę z buraczkami, ponieważ dostałam sporą ilość grzybków, zrobię do kaczuszki farsz grzybowy z kaszą gryczaną :- )
Pozdrawiam wszystkich zaglądających , szczególnie cieplutko M., której słowa mobilizują mnie do pisania !

4 komentarze:

  1. pysznie wygląda ten kurczaczek, tak domowo i świeżutko mniam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też luzuję i wiem co to znaczy. A luzowałaś bez rozcinania na kręgosłupie? Tak żeby został rękaw? O mamo...ile to obracania ptakiem :D
    Miłej niedzieli:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ ten kurczaczek, a właściwie mięsko z kurczaczka ładnie wygląda. Palce lizać. Rozpieszczasz rodzinkę na maksa.
    Kaczusia też rozbudziła moją wyobraźnię :)
    Pozdrawiam. Ola.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super, tylko ja nie umiem pozbyż się kosteczek :( tyle razy już próbowałam i mi nie idzie, trudno, napatrzę się Twojego luzaka :) A pomysł na kaczkę rewelacja :)

    OdpowiedzUsuń